Zakaz kontra rozwój duchowy

Martwimy się uporem naszego syna, który dopiero ukończył 17 lat. Od niedawna zaczął spotykać się z dziewczyną i oświadczył, że w tym roku pojadą razem z grupą znajomych pod namiot. Chcemy dodać, że syn dobrze się uczy i chciałby studiować. Jednak w sprawie tego wyjazdu jest nieugięty, a my uważamy, że na tego typu wyjazd jest za młody.
Ela i Wacław z Grudziądza

Drodzy Elu i Wacławie!
Dziękuję za Wasze pytanie. Domyślam się, że obawiajcie się niedojrzałości syna, który w warun­kach rozluźnienia wakacyjnego może m.in. zacząć eksperymentować z seksualnością. Nieła­two też jest pogodzić się z brakiem skutecznej władzy rodzicielskiej.

W obliczu obowiązującego prawa cywilnego i karnego nie ponosicie już pełnej odpowiedzialności za czyny syna. Jednak zawsze, i to niezależnie od wieku dziecka, będzie Wam zależało na tym, żeby syn zachowywał się dojrzale i odpowiedzialnie. Wiadomo, że uznawane przez Was wartości najłatwiej przekazać poprzez przykład, żywy kontakt z dzieckiem i głębokie rozmowy – nie tylko od święta. Wtedy Wasze propozycje nie będą surowymi nakazami. Możliwy jest z dzieckiem konstruktywny dialog, gdy ono prezentuje inny pogląd na życie.

strach czy własna wola
Idąc po linii najmniejszego oporu, władzę – również rodzicielską – utrzymuje się poprzez strach. Rozmawiałam niedawno z młodym mężczyzną, muzułmaninem, pochodzącym z Iraku, który pół roku temu skończył 18 lat. Opowiedział mi, że gdy chodził do szkoły podstawowej, to matka nigdy nie pozwalała mu na zabawy z kolegami po szkole. Chroniła go przed towarzystwem, gdzie wylęgał się grzech – jak mu to tłumaczyła. Teraz w liceum za każdym razem, gdy chce wyjść po szkole z domu, musi prosić matkę o zgodę i często jej nie otrzymuje. Wytłumaczył mi, że gdyby nie po­słu­chał matki, dowiedziałby się o tym ojciec i przestałby mu dawać kieszonkowe. Zapytałam go, co stałoby się, gdyby złamał zakaz, nie zważając na pieniądze. Odparł, że wtedy mama gniewałaby się, a także Allach byłby zły na niego. Z pewnością ukarałby go i jemu samemu nie opłacałoby się to.

Ten chłopak wśród swych europejskich kolegów wygląda na odludka i dziwaka. Myślę, że nam, wyrosłym na gruncie tradycji chrześcijańskich, nie zależy na sterowaniu dzieckiem poprzez strach. Ponieważ wierzymy w Boga, który jest Dobrocią i który kocha nas największą miłością. Byłoby wielkim nieporozumieniem straszyć własne dzieci Bogiem. Nie oznacza to wcale, że wychowanie dziecka ma zostać puszczone na żywioł jego młodzieńczej energii. Moment, gdy syn prosi o pozwolenie na samodzielny wyjazd, można wykorzystać na szczerą rozmowę z nim, w której jest miejsce zarówno na wyrażenie zrozumienia jego uczuć do dziewczyny, jak i na zaakcentowanie niebezpieczeństw wynikających z zabawy tymi uczuciami. Przy tej okazji warto też ukazać mu obraz prawdziwego Boga, by jego młodzieńcza energia zastała zużyta w jak najlepszy sposób.

kariera czy szczęście
Sukces wychowawczy odbija się w sukcesie dziecka, pojętym jako stopniowe osiąganie nie­prze­mi­ja­ją­cego szczęścia jeszcze tu na ziemi. Większość rodziców kładzie nacisk na wykształ­ce­nie dziecka, które pomoże mu utorować drogę do sukcesu. Również i Wy to podkreś­la­cie. Wiadomo jednak, że sam sukces akademicki szczęścia nie daje. Dlatego zaczęto zwracać uwagę na tzw. inteligencję emocjonalną. Chodzi tu o umiejętność rozpoznawania emocji u siebie i innych, jak również łatwość sterowania emocjami, które są niezbędne do zrobienia kariery.

Jednakże życie pokazuje, że sama kariera wcale szczęścia nie gwarantuje. Jest wielu takich, którzy mają dużą wiedzę, panują nad emocjami, ale życiowo nie są mądrzy, szczególnie w sytuacjach wymagających odpowiedzi, dotyczących sensu cierpienia lub ostatecznego celu istnienia. Prędzej czy później doświadczają uczucia niespełnienia i bezsensu, chyba, że okłamują samych siebie, udając, że cierpienie i śmierć ich nie dotyczy.

Człowiek do pełnego funkcjonowania potrzebuje jeszcze wzrastać duchowo, by wiedzieć po co żyje i nie bać się dążyć do celu ostatecznego, który jest dla nas chrześcijan bardzo jasny. To inteli­gen­cja duchowa każe szukać, wzrastać i powstawać ciągle na nowo. Człowiek o wysokim poziomie inteligencji duchowej wie, skąd pochodzi i dokąd zmierza.

musieć czy chcieć
Młody człowiek będzie reagował buntem na kolejne zakazy. Jeżeli jednak zachowa posłuszeństwo wbrew swojej woli, to tylko dlatego, że kieruje się strachem. Strach zaś jest najgorszym na­rzę­dziem wychowawczym i po prostu hamuje własną inicjatywę i kreatywność, niekiedy nawet uwstecz­niając dotychczasowy rozwój osoby. O wiele mądrzej jest tak kierować młodym człowie­kiem, by sam chciał tego, co dla niego najlepsze. A to oznacza wyrobienie zdolności do osądu i podejmowania samodzielnych decyzji. Musi też umieć sobie odpowiedzieć na pytanie: „Czy zależy mi na przemijającej radości, czy może warto walczyć o radość trwałą, taką, o której mówił Chrystus?”.

sztuka rezygnacji
Podjąć decyzję to znaczy wybrać coś kosztem czegoś innego. Wybór nigdy nie będzie satys­fakcjo­nu­jący, gdy rezygnuje się z czegoś lepszego i piękniejszego dla czegoś marniejszego. Takie wybory dokonywane są pod przymusem. Przymus zaś zawsze kojarzy się negatywnie. Z kolei rezygnacja z czegoś pośredniego dla czegoś lepszego będzie zawsze pozytywna. Dlatego tak niezmiernie ważna jest świadomość wartości, dla których warto żyć.

Straszenie, tak samo jak zachwalanie czegoś, co dla młodego człowieka straciło już dawno atrakcyjność (np. wyjazd z rodzicami na wczasy) może przynieść efekt odwrotny. Potrzeba więc szczerej rozmowy z synem, gdzie powiecie mu o swoich obawach, iż taki wyjazd może skończyć się nieodpowiedzialnymi zachowaniami seksualnymi i że powinien znajdować na razie inne formy przebywania ze swoją dziewczyną, dla jego dobra, ale też i dla jej dobra. Dobrze byłoby również zaprosić do rozmowy dziewczynę i jej rodziców.

Ważne jest, by młodzi zrozumieli, że Boże przykazania są po to, by ułatwić życie i wcale nie są trudne do zachowania (por. 1 J 5,3), by wiedzieli, że nie podejmując aktywności seksualnej zarezerwowanej dla małżonków, wybierają większe wartości. Wstrzemięźliwość zaś nie będzie pustym słowem, tylko owocnym czekaniem na właściwy czas. Wtedy syn nie zakwestionuje przykazań, bo wewnętrznie będzie się zgadzał ze słowami Pisma Świętego: „Wszystkie przykazania Jego są trwałe, ustalone na wieki, na zawsze, nadane ze słusznością i mocą” (Ps 111[110],7-8).

ogarniać go miłością
W rozwoju duchowym, podobnie jak w przypadku każdego innego rozwoju, wielką rolę odgrywa postawa najbliższych osób z otoczenia dziecka. Nikt jednak nie jest w stanie zagwarantować, że rozwój będzie przebiegał gładko, tak jak nawet najbardziej troskliwa matka nie jest w stanie uchronić swego małego dziecka przed upadkami, gdy zaczyna ono stawiać pierwsze kroki.

W tym trudnym okresie dorastania, kiedy człowiek ma skłonność do próbowania samemu i jest na początku drogi uczenia się mądrości, trzeba tym bardziej ogarniać go miłością i swoją modlitwą. Ekstremalnym przykładem była św. Monika, matka św. Augustyna. Nigdy nie zwątpiła w syna, a tym bardziej w Boga. W rezultacie Augustyn nawrócił się i zrezygnował z używania życia na rzecz prze­ży­wania go w coraz doskonalszy sposób. Myślę, że nie była im obca modlitwa z Psalmu 16 [15]:

„Ukażesz mi ścieżkę życia,
pełnię radości u Ciebie,
rozkosze na wieki po Twojej prawicy”.

Tego Wam życzę oraz Waszemu synowi.

Avatar

Author: Joanna Jonderko-Bęczkowska

Share This Post On

Submit a Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.