Walka o ludzkie życie nie zależy od narodowości, koloru skóry, klasy społecznej czy religii. To sprawa ogólnoludzka, która zadecyduje o tym, w jakim świecie będziemy żyć.
Jesteśmy świadkami samobójczego pędu, w którym pod hasłami nowoczesności i postępu dokonywana jest próba rozbicia naszej cywilizacji. Niewinni są zabijani, niepotrzebni i nieproduktywni usypiani, a ze schlebiania hedonizmowi i różnego rodzaju wypaczeniom seksualnym czyni się normę. Osoby odwołujące się do wartości, ale i do zdrowego rozsądku przedstawiane są jako zaściankowi bigoci chcący zepchnąć nowoczesny świat do mroków średniowiecza. Całe szczęście z różnych stron globu słychać coraz wyraźniej, że nie przyjmiemy wszystkiego, co nam się wciska wraz z neopogańską etyką. Imperializmowi kulturowemu skuteczną tamę stawia wołanie o prawdę i poszanowanie własnej tożsamości. Ruchy pro-life są chyba najprężniej rozwijającą się rzeczywistością społeczną ostatnich lat. Rzeczywistością coraz bardziej wykraczającą poza daną religię i kulturę. Rzeczywistością łączącą ludzi różnych języków i kolorów skóry, którzy wspólnie upominają się o drogie sobie wartości, niepozwalając, by to, w co wierzą, było bezkarnie deptane.
odkłamanie słów
„Naszą siłą jest to, że się bardziej jednoczymy i coraz odważniej pokazujemy zakłamanie medialnego i politycznego przekazu dotyczącego życia i rodziny. Choć wielu decydentom wydaje się, że ludzi można bezkarnie ogłupiać, tak nie jest” – podkreślał jeden z uczestników Marszu dla Życia, który w maju przeszedł ulicami Rzymu. Znamienne jest to, że wzięli w nim udział m.in. członkowie prężnie działających organizacji pro-life ze Stanów Zjednoczonych; prześladowani przez komunistyczne władze promujące politykę jednego dziecka działacze z Chin; Afrykanie, którym wraz z pomocą materialną organizacje międzynarodowe próbują wepchnąć antyludnościowe programy; przedstawiciele Ameryki Łacińskiej, w której dzieci wciąż są skarbem, choć nowoczesny świat głosi, że jeśli nie przestaną się rodzić, to wkrótce zabraknie dla wszystkich żywności. Pokazuje to, że ludzie, dla których życie, rodzina i małżeństwo są prawdziwą wartością, wciąż stanowią większość, choć może nawet sami sobie tego nie uświadamiają.
Ludzie z różnych stron świata coraz częściej podkreślają, że ruchy na rzecz życia są też ważne po to, by słowom przywracać ich prawdziwy sens. Aborcja nie może stać się tylko „zabiegiem”, eutanazja „aktem miłosierdzia” wobec starszych, klonowanie ludzkich embrionów „dowodem postępu ludzkości”, a związki osób tej samej płci „małżeństwem”. Kiedy bowiem rozmażemy znaczenie pojęć i zagubimy ich prawdziwe granice, łatwiejsze będzie wprowadzanie zmian społecznych krok po kroku wymierzanych w człowieka. A taka ideologia mniej lub bardziej jawnie przemycana jest do naszego myślenia. Zambijska młodzież w podręcznikach do geografii może przeczytać, że „naszej planecie grozi przeludnienie, stąd trzeba zwracać szczególną uwagę na kontrolę urodzeń”. W ogromnym Kongu, ale i maleńkiej Rwandzie nie używa się mitu przeludnienia, lecz niewinnie mówi o stabilizacji liczby ludności i prawach (lub zdrowiu) reprodukcyjnych. Zachodnie media grzmią na Afrykanów, że są nietolerancyjni, bo odrzucają, obcy przecież ich kulturze, homoseksualizm. „Politycy muszą dostać jasny przekaz, inaczej nasz głos nie będzie się liczył” – podkreśla jeden z kolumbijskich działaczy pro-life. Dzięki ogólnonarodowemu protestowi ponad podziałami politycznymi i religijnymi Kolumbia nie stała się 15. krajem świata uznającym związki homoseksualne. Społeczeństwo powiedziało zdecydowane „tak” małżeństwu i rodzinie. Politycy, choć z niechęcią, musieli ten głos usłyszeć. Stąd tak ważna jest inicjatywa obywatelska „Jeden z nas”, która ma wstrząsnąć sumieniami mieszkańców Unii Europejskiej, a politykom pokazać, że muszą się liczyć z głosem tych, którzy upominają się o poszanowanie wartości życia ludzkiego.
różne oblicza dobra
Międzynarodowe organizacje działające – jak same głoszą – „w imię dobra kobiety” bardzo specyficznie postrzegają to dobro. Prosty przykład. Za leczenie chorego dziecka ośrodek zdrowia w Burundi dostaje pół dolara. Za podanie środków antykoncepcyjnych dotacja jest dwadzieścia razy większa. W Tanzanii ośrodki, w których nie są rozdawane prezerwatywy i środki antykoncepcyjne, nie dostają funduszy na żywność dla pacjentów. Organizacje mówiące o „dobru” nie chcą też wspierać chociażby ośrodków dla matek z dziećmi, porodówek czy dożywiania tak matek oczekujących potomstwa, jak i potem ich dzieci. Przedstawiciel Watykanu na forum ONZ pytał ostatnio, dlaczego tak często słyszymy o „dostępie do bezpiecznego przerywania ciąży”, a tak niewiele się mówi o „opiece nad kobietą z dzieckiem w czasie ciąży, włącznie ze znalezieniem w razie potrzeby rodziny do adopcji”.
Jakiś czas temu we włoskiej prasie pojawiły się artykuły o „niebezpieczeństwie, jakim dla społeczeństwa jest sprzeciw sumienia”. Przerażenie piszących wzbudziły badania mówiące o tym, że coraz powszechniej ginekolodzy, anestezjolodzy, położne i pielęgniarki… opowiadają się za życiem. Powszechny bojkot aborcji może sprawić, że w ciągu najbliższych lat zabraknie w Italii lekarzy gotowych zabijać dzieci. Oczywiście laickie media ukazały to jako kolejny krok w kierunku łamania praw kobiet, ponieważ „grozi im utrata ustawowo gwarantowanego prawa do aborcji”. Bolesnym faktem jest jednak to, że choć we Włoszech rośnie poparcie dla życia, to i tak w tym kraju okres oczekiwania na aborcję wynosi maksymalnie tydzień. W miejscach, gdzie z braku personelu zamknięto oddziały aborcyjne, kobietom proponowany jest inny szpital lub aborcji dokonuje ekipa z zewnątrz. „Sprzeciw sumienia związany jest z wolnością człowieka i należy go chronić. Nikt nikogo nie może zmusić do udziału w morderstwie” – mówi Giuseppe Noia, kierujący Stowarzyszeniem Katolickich Ginekologów i Położnych. 71% ginekologów, 52% anestezjologów i 45% personelu paramedycznego we Włoszech wyraziło sprzeciw sumienia.
promocja dobra
Światowym trendem staje się fakt, że obrona życia łączona jest coraz powszechniej z inicjatywami mającymi wesprzeć rodziców w trudnym momencie podejmowania decyzji o losie dziecka. Powstają m.in. hospicja, w których rodzice decydujący się na wydanie na świat poważnie chorego dziecka mogą być przy nim aż do ostatnich chwil życia. Oczywiście przeżywają swój dramat i cierpią, jednak dzięki oferowanej pomocy są potem gotowi zacząć swe życie na nowo i przyjąć potomstwo. Przejawem rosnącej świadomości znaczenia ludzkiego życia są też inicjatywy związane z promowaniem szacunku dla szczątków dzieci, które nie ujrzały światła dziennego z powodu aborcji, i ich pochówku.
Wykorzystując metodę małych kroków do promocji kultury śmierci, światowe lobby działa bardzo skutecznie. Tym bardziej ważne jest, by głośno mówić o tych wszystkich działaniach, które są podejmowane z korzyścią dla kultury życia. Znamienne jest, że w swym pierwszym wystąpieniu w obronie życia papież Franciszek zachęcił do nieustannego koncentrowania uwagi świata na tak ważnym temacie, jakim jest ochrona życia ludzkiego od momentu jego poczęcia.