Święto odzyskanej miłości
o sakramencie pokuty i pojednania z ks. Markiem Dziewieckim, psychologiem, krajowym duszpasterzem powołań, rozmawia Dorota Mazur.
W wielu krajach Europy Zachodniej zanika świadomość znaczenia sakramentu spowiedzi…
Problem jest chyba o wiele głębszy. Otóż zanika przede wszystkim realistyczne spojrzenie człowieka na samego siebie. Coraz więcej ludzi ulega naiwnej ideologii ponowoczesności, według której każdy z nas jest kimś niemal doskonałym i bezgrzesznym, a w konsekwencji może – a nawet powinien – czynić to, co sam uważa za stosowne. Tego typu naiwne przekonanie to powtarzanie dramatu grzechu pierworodnego, który polegał na tym, że pierwsi ludzie wmówili sobie, iż sami są w stanie odróżnić dobro od zła i że będą jak Bóg. W rzeczywistości okazało się, że własną mocą, bez Boga, potrafią jedynie mieszać dobro ze złem, i czynić zło. Największe zagrożenie dla sumienia pojawia się wtedy, gdy wszystkie sposoby postępowania zaczynamy uznawać za równie dobre. Jest to przejaw tchórzostwa wobec prawdy o człowieku i prawdy o skutkach zła, które on wyrządza.
Potrzeba zatem apostolstwa spowiedzi. Co to oznacza?
Najlepsza metoda apostolatu spowiedzi to zafascynowanie współczesnych ludzi tym sakramentem poprzez ukazanie jego piękna i głębi. Sakrament pokuty i pojednania to dar niezwykłego spotkania z Bogiem, który kocha grzesznika, cierpi razem z nim i marzy o tym, by wyprawić mu ucztę odzyskanej miłości. Spowiedź to nie tylko żal za grzechy i wyznanie grzechów. To także zadośćuczynienie za wyrządzone krzywdy i zmartwychwstanie w nas Bożych marzeń, pragnień i ideałów. To święto odzyskanej godności i miłości. To upewnienie się, że Bóg pragnie, bym żył w wolności i godności Jego dziecka i że nawet najgorszą przeszłość można zamknąć w jednej chwili, jeśli tylko ktoś zaczyna tu i teraz bardzo kochać. Jak owa niewiasta z Ewangelii, której Jezus wiele przebaczył, gdyż bardzo ukochała…
A apostolstwo spowiedzi w odniesieniu do świeckich?
To przede wszystkim świadectwo z ich strony – świadectwo, że korzystanie z sakramentu pokuty i pojednania przynosi w ich życiu błogosławione owoce. Najbardziej skuteczny apostolat spowiedzi podejmują ci penitenci – świeccy i duchowni – którzy żyją w tak szlachetny sposób, że ludzie z ich najbliższego otoczenia pytają zafascynowani i zdumieni: skąd czerpiesz mądrość i siły, by tak postępować? To święci a nie grzesznicy najczęściej i najowocniej korzystają z tego sakramentu. Każdy, kto potwierdza to własnym życiem, skutecznie włącza się w apostolat spowiedzi.
Dlaczego Kościół zachęca, aby mieć stałego spowiednika, czyli przystępować do sakramentu pokuty u jednego kapłana?
Wynika to z poczucia realizmu, czyli ze świadomości, że im lepiej spowiednik zna penitenta, tym większą ma szansę pomóc mu w owocnym przeżywaniu sakramentu pokuty. Stosunkowo łatwo jest określić to, co stanowi naruszenie przykazań i norm moralnych. O wiele trudniej zaś ocenić wielkość winy moralnej penitenta. Trzeba bowiem wziąć pod uwagę stopień jego świadomości i wolności oraz uformowania sumienia. Jeszcze trudniej ocenić wyrządzoną krzywdę w kategoriach grzechu. W sensie ścisłym grzech popełnia ten człowiek, który ma świadomość, że wtedy, gdy krzywdzi siebie czy kogoś innego, największe cierpienie zadaje Bogu, który kocha nas nieskończenie bardziej niż my jesteśmy w stanie pokochać samych siebie. Dobra znajomość penitenta i jego historii jest szczególnie ważna wtedy, gdy ktoś spowiada się z dłuższego okresu. Moralny osąd dawnych czynów powinien bowiem zostać dokonany według stanu sumienia i świadomości tego człowieka z czasu, w którym popełniał on te czyny.
Ojciec Święty w „Misericordia Dei” podkreśla rolę konfesjonału. Mówi o kratkach, które ułatwiają zachowanie anonimowości. Tymczasem młodzież coraz częściej odchodzi od tego, wybierając rozmowę twarzą w twarz…
Zjawisko to dotyczy nie tylko młodzieży. Coraz więcej także starszych osób wybiera właśnie tę formę spowiedzi. Istotne jest to, by zewnętrzna forma nie prowadziła do wypaczenia tego, co dzieje się w spotkaniu penitenta ze spowiednikiem. Spowiadanie się twarzą w twarz oznacza zwykle, że penitent łączy sakrament pokuty i pojednania z kierownictwem duchowym. Chce wtedy coś więcej opowiedzieć o sobie i o swojej dotychczasowej historii. Liczy też na bardziej szczegółową poradę spowiadającego. Natomiast źle się dzieje, gdy spowiedź odbywana twarzą w twarz staje się rodzajem ogólnej rozmowy, a nawet towarzyskiej pogawędki o życiu. Wtedy to już nie jest spowiedź. Czasem jest to raczej próba naśladowania tego, co dzieje się w gabinetach psychologów czy w punktach poradnictwa. Coraz częściej zdarzają mi się sytuacje, w których ktoś przychodzi do mnie jako do psychologa, gdyż sądzi, że potrzebuje porady psychologicznej. Tymczasem w trakcie rozmowy odkrywa, że najbardziej potrzebuje… spowiedzi.
Czym różni się kierownictwo duchowe od posiadania stałego spowiednika? I czy kierownictwo oznacza, że ktoś inny kieruje moim życiem?
Te dwie formy pomocy w rozwoju są ze sobą ściśle powiązane. Dobrze jest jednak, gdy realizują je różne osoby. W przypadku kierownictwa duchowego chodzi o udzielanie pomocy w tym, co wiąże się z rozeznawaniem w sferze życiowego powołania oraz kształtowania sumienia. Kierownictwo duchowe to cierpliwe a zarazem stanowcze pomaganie człowiekowi w naśladowaniu Chrystusa. To troska o harmonijny rozwój całego człowieka. Kierownictwo nie oznacza, że ktoś kieruje za mnie moim życiem. Kapłan poszerza horyzonty, ale decyzja osoby korzystającej z kierownictwa jest zawsze dobrowolna. Nazwa jest zatem nieco myląca, dlatego lepiej mówić o towarzyszeniu duchowym.
Jan Paweł II zachęcał do częstej spowiedzi… Czy nie grozi to jednak rutyną?
Istnieje oczywiście takie niebezpieczeństwo. Częsta spowiedź – np. co dwa tygodnie – jest najbardziej wskazana dla dzieci i młodzieży, gdyż wiek rozwojowy to zwykle ten okres życia, kiedy najbardziej kształtuje się wrażliwość sumienia i hierarchia wartości młodego człowieka. To także okres, w którym najłatwiej się zagubić i pomieszać dobro ze złem. Ludziom dorosłym, którzy czuwają nad sobą, stawiają sobie szlachetne wymagania, włączają się w grupy formacyjne i mają zwyczaj robienia codziennego rachunku sumienia, zwykle wystarczy spowiedź comiesięczna. Przed rutyną najbardziej chroni wrażliwość sumienia i stanowczość w pragnieniu świętości, a nie częstotliwość korzystania z sakramentu pokuty.
Dziękuję za rozmowę.