„Pieniądze muszą służyć, zamiast rządzić” – mawia Franciszek. I z uporem maniaka powtarza: „Nasz lud wybacza księżom wiele wad, za wyjątkiem przywiązania do pieniędzy. I to nie tyle z powodu bogactwa samego w sobie, ile dlatego, że pieniądze sprawiają, iż tracimy bogactwo miłosierdzia”.
Kościół wybawiony od pieniędzy
Potocznie mówi się, że chciwość umiera w człowieku dopiero kilka minut po śmierci, a kieszeń nawraca się ostatnia. W swych kazaniach Franciszek często mówi o pieniądzach w Kościele i, jak na gorący temat przystało, słowa te przeważnie budzą wiele emocji. Szczególnie, gdy – jak mawia zaprzyjaźniony ze mną zakonnik – kolejny raz batoży księży. Te razy zdają się być częścią metody Franciszkowego programu odnowy czy reformy Kościoła, którego centrum jest Boża logika miłości i miłosierdzia. Papież wskazuje na konieczność pastoralnego nawrócenia i rewizji dotychczasowego stylu duszpasterzowania. Jeśli jestem chrześcijaninem (także księdzem czy nawet papieżem) ufającym Bogu, wiem, że absolutnie wszystko (również stan parafialnego czy papieskiego konta) od Niego zależy. „Nie chodzi tu bynajmniej o pogardzanie pieniędzmi, ale o postawienie tamy chciwości i przywiązaniu do pieniędzy, czynieniu z nich fetysza. Odejście od rządzącego światem prymatu pieniądza na rzecz człowieka. Wybór jest prosty – albo Bóg, albo mamona. To w Nim musimy poszukiwać solidnego fundamentu naszego istnienia” – mówił Franciszek na jednej z porannych mszy, apelując, byśmy nie oddawali czci bożkowi pieniądza. Wszystko w zbawczej perspektywie. Jeśli bowiem Kościół nie służy zbawieniu, to właściwie służy do niczego i taki Kościół jest niepotrzebny. Jednak Kościół to także rzeczywistość Bosko-ludzka i to, co ludzkie nieraz kole nas bardziej, a nawet mocno rani.
ubogi proboszcz to bogata parafia
Przywiązanie do pieniędzy Franciszek wymienia jako jeden z największych problemów dzisiejszego Kościoła. W czasie swej niedawnej wizyty w Bolonii powiedział wręcz, że „pieniądze są ruiną życia zakonnego” i że „bardziej się grzeszy przeciwko ubóstwu niż przeciwko czystości”. Zachęcał przy tym, by nigdy nie naginać solidarności do logiki zysku finansowego. „Od różnych ludzi papież Franciszek dostaje pieniądze na swą działalność i wszystko, co otrzymuje, watykański żandarm przynosi codziennie do naszego biura” – opowiada papieski jałmużnik, którego można nazwać miłosierną ręką Franciszka w akcji. „Papież powiedział mi kiedyś: «Twoje, to znaczy moje konto ma być puste, bo wtedy jest ewangeliczne. Kiedy jest puste, to znaczy, że komuś pomogłeś»” – mówi abp Konrad Krajewski. Przypomina też powiedzenie papieża: „Kiedy proboszcz jest ubogi, to parafia jest niesamowicie bogata. I odwrotnie: kiedy proboszcz jest bogaty, to jego parafia jest niesamowicie biedna”. „Dla wielu papież jest wkurzający, bo robi to, co Jezus. Nas księży uczy, byśmy mieli szerokie serca, a nie byli najważniejsi w kancelarii” – dodaje. Wspomina opowiadaną przez Franciszka historię samotnej kobiety, która przyszła prosić o chrzest dla dziecka: „Ksiądz skupił się na wypełnianiu potrzebnych formularzy. Gdy nachalnie zaczął dopytywać się o imię ojca, skończyła się nadzieja na chrzest. Kobieta była bowiem prostytutką i nie wiedziała, kto nim był. A papież mówi: «Przecież przyszła święta kobieta, mogła zabić, a urodziła. Trzeba było spytać, czy ma na pieluchy i wózek dla dziecka, a nie zastanawiać się nad postanowieniami synodu diecezjalnego czy prawem kanonicznym i szybko ustalić z nią datę chrztu, a przyjęcie wyprawić na plebanii». Trzeba się narazić. Ewangelia kosztuje. Jest piękna jak wiosna, ale nieraz ciężka jak krzyż. Tak papież tłumaczy nam dziś Ewangelię”. Ewangeliczna lekcja uważności na człowieka i na daną nam przez Boga chwilę z nim. Chwilę, którą często przesłania wiele innych bożków, także tych w postaci biletów narodowych banków. Od należnej zapobiegliwości o codzienny byt do wyniszczającej zachłanności krótka droga. „Łatwo można wpaść w pułapkę bałwochwalstwa pieniądza także w Kościele. Źli duszpasterze nie są blisko ludzi, ale władzy i pieniędzy. Ludzie nie przebaczą księdzu przywiązania do pieniędzy” – przestrzega Franciszek.
pieniądze za sakramenty
Kilka miesięcy po wyborze Franciszka polskie media zdominowały tytuły: Papież staje w obronie naszych portfeli, Papież upomina księży, Koniec z pazernością kleru. To wszystko wzięło się ze słów na temat opłat za usługi religijne, wypowiedzianych podczas spotkania zamkniętego z księżmi diecezji rzymskiej. Depesza nosiła tytuł: Papież do księży: „Nie proście wiernych o pieniądze za sakramenty”. Franciszek miał powiedzieć: „Często zdarza się, że ten, kto przychodzi po sakrament, otrzymuje formularz, a nawet gorzej, proszony jest o pieniądze. Tak nie powinno być”. News został stworzony i poszedł w świat, choć Franciszek nie wypowiedział tych słów, a mówiąc o sprawach finansowych, położył wyłącznie nacisk nie na płacenie za sakramenty, ile na to, że należy ufać w wielkoduszność ludzi i w błogosławieństwo Boże: „Pewnego razu pewien ksiądz powiedział mi: «Ja nie każę za nic płacić, nawet za intencje mszalne. Mam tu puszkę i ludzie zostawiają w niej tyle, ile chcą. Ale, ojcze, ja prawie podwoiłem to, co miałem wcześniej!». Dzieje się tak, ponieważ ludzie są wielkoduszni, a Bóg błogosławi takim rzeczom!”. Nieco wcześniej Franciszek skrytykował tych księży pracujących w parafii, którzy bardziej troszczą się o żądanie pieniędzy za wydanie świadectwa chrztu niż o sam sakrament i w ten sposób „odpychają ludzi”. Podkreślił, że „ten, kto przychodzi do kościoła, ma się w nim czuć jak w swoim domu, a nie, że jest wykorzystywany”.
Ewangelia bez „ale”
„Papież przypomina obu stronom o ważnej rzeczy: sakramenty to nie towar na sprzedaż, a parafia to zdecydowanie coś więcej niż funkcjonalne i świetnie zorganizowane biuro” – mówi jeden z rzymskich proboszczów. I dodaje: „Franciszkowe batożenie pomaga mi nie wpaść w rutynę i to złudne poczucie, że to ja, a nie Pan Bóg trzyma w rękach świat i moją parafię”. Troska o konkretnego człowieka i to, by odnalazł się w kościele jak u siebie przynoszą konkretne owoce, często zupełnie niespodziewane. Trzeba jednak spotkania, a nie tylko skrupulatnego wypełniania formularzy. „Przyszła do mnie para z prośbą o chrzest dla dziecka. W czasie rozmowy wyszło, że nie mają ślubu kościelnego, choć są już razem kilka lat. I tak od słowa do słowa skończyło się na tym, że chrzest dziecka był razem ze ślubem rodziców, a i kuria diecezjalna poszła na rękę, by wszystkie konieczne formalności znacznie przyśpieszyć” – wyznaje jeden z proboszczów z południa Polski. „Jako kapłani mamy żyć czystą Ewangelią bez komentarza. Nie ma tu miejsca na żadne «ale». Bo gdy mówimy: «Pan Jezus był ubogi, ale…», to już niszczymy całą Ewangelię. Mam być ubogi tylko z jednego powodu, bo Jezus był ubogi, nie ma żadnej innej motywacji. A ja mam być jego widzialnym znakiem” – podkreśla abp Krajewski. I dodaje: „Często jesteśmy tak obciążeni, że nie widać już Boga; że jak ktoś na nas patrzy, to Bóg, którego mamy reprezentować jest nie do wiary”.