Jezus nie był mężem ani ojcem, nie miał własnych dzieci. Czy w czasie swojej działalności znajdował czas, aby zajmować się dziećmi? Jeśli tak, to jak je traktował? Co o nich mówił? Faktycznie, Ewangelie nie rozpisują się zbytnio na ten temat. A jednak to, co przekazują, wystarczy, by podjąć głębszą refleksję o dziecku, jego życiu i postawach.
godne szacunku
Wydawałoby się, że podczas swojej działalności Jezus był zajęty przede wszystkim nauczaniem, cudami, uzdrawianiem, spotkaniami z uczonymi w Piśmie i faryzeuszami albo też nawracaniem grzeszników. Powaga Jego misji nie pozwalała Mu na to, by tracić czas i zajmować się sprawami mało istotnymi. Tak też wydawało się Jego uczniom. Dlatego, gdy przyprowadzono do Jezusa dzieci i przyniesiono niemowlęta, aby włożył na nie swe ręce, uczniowie szorstko zabraniali tego ich rodzicom (por. Łk 18,15). Nic dziwnego, dzieci – jeszcze bardziej niż kobiety – praktycznie nie liczyły się w ówczesnej hierarchii społecznej. Gdy ewangelista podawał, że dzięki cudownemu rozmnożeniu chleba nakarmionych zostało około pięciu tysięcy mężczyzn, zaznaczał przy tym: „nie licząc kobiet i dzieci” (Mt 14,21). To były jakby osoby drugiej kategorii. Jezus przełamał stereotyp traktowania w taki sposób zarówno kobiet, jak i dzieci. Dlatego właśnie nakazał uczniom, aby pozwolili dzieciom przyjść do Niego. Co więcej, podał argument, dlaczego dzieci należy cenić i szanować: „Do takich bowiem należy królestwo Boże. Zaprawdę, powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego” (Mk 10,14-15).
dzieci wchodzą do Królestwa
Podejście Jezusa do dzieci było więc radykalnie nowe wobec obowiązujących dotąd norm społecznych. Nie tylko poświęcał uwagę dzieciom, brał je w objęcia i błogosławił (por. Mk 10,16). Co najbardziej mogło szokować – zamiast starców i osoby zasłużone za wzór religijny stawiał dzieci: jeśli człowiek nie będzie miał prostoty i ufności dziecka, jego niewinności, nie wejdzie do królestwa Bożego. Ufność, prostota i niewinność, które cechują dzieci, są o wiele pewniejszą drogą do królestwa Bożego niż spekulacje dorosłych, ich wyrachowana mądrość, z którymi podchodzą do Bożej rzeczywistości. Ilu inteligentnych i wykształconych ludzi miało trudności z wiarą. Jak często zdarzało się, że zapatrzeni w swój rozum popadali w sceptycyzm, ironię, a nawet cynizm w stosunku do spraw Bożych i wiary innych, zwłaszcza prostych ludzi. Tak było już za czasów Jezusa. Gdy w świątyni podeszli do Niego niewidomi i chromi, Jezus ich uzdrowił. Na widok tych cudów dzieci w swej prostolinijności wołały: „Hosanna Synowi Dawida”, natomiast arcykapłanów i uczonych w Piśmie oburzały zarówno cuda Jezusa, jak i reakcja dzieci (por. Mt 21,14-16). Prawdziwa mądrość i wielkość każe jednak przyjąć postawę dziecka i skłonić głowę przed tajemnicą, która przerasta możliwości ludzkiego umysłu i nie pozwala do końca się zrozumieć.
prawdziwa wielkość
Postawa dziecięca jest zatem rękojmią osiągnięcia królestwa Bożego. Ale na tym nie koniec. Okazuje się, że największym w tym Królestwie jest ten, kto się uniży jak dziecko (por. Mt 18,4). Na czym może polegać to dziecięce uniżenie? Dziecko jest zwykle zdane na pomoc innych, w swej bezradności, słabości uzależnione jest od opieki, troski rodziców. Zwykle też zdane jest na ich wolę, musi być posłuszne. Nie są to postawy łatwe do naśladowania, bo przecież najbardziej cenimy sobie naszą niezależność, możliwość decydowania o sobie. Nieraz dopiero choroba czy starość sprawiają, że człowiek powtórnie „staje się dzieckiem”, pozwala sobie pomóc, nabywa pokory przez własną niemoc i słabość. Może warto uczyć się przez całe życie tych postaw dziecięcych, które w perspektywie Królestwa mają tak wielką wartość.
kamień u szyi
Jezus stawiał więc dziecko za wzór religijny i przykład wielkości. Równocześnie stanowczo przestrzegał przed naruszeniem i zniszczeniem tej dziecięcej niewinności, dzięki której cieszą się one wyjątkową bliskością Boga. Jezus objawiał słuchaczom, że potwierdzeniem tej bliskości jest fakt, iż aniołowie dzieci wpatrują się zawsze w oblicze Ojca Niebieskiego (por. Mt 18,10). Jest to swoisty przywilej, którym cieszą się właśnie dlatego, że ich podopieczni mają czyste, niewinne serca. Dlatego Jezus tak stanowczo przestrzegał przed zgorszeniem „tych małych, którzy wierzą w Niego”: „Biada światu z powodu zgorszeń!” (Mt 18,6-7). Jezus składa na nas wielką odpowiedzialność. Jak bardzo trzeba strzec tego skarbu niewinności, jakim są dziecięce sumienia. Jak bardzo muszą o tym pamiętać rodzice, wychowawcy, nauczyciele, księża, ale również ludzie mediów, twórcy sztuki. Tym bardziej, że świat, w którym żyjemy, wciąż rozmywa wszelkie granice moralności, przyzwoitości, wstydu.
i oddał go jego matce
W Ewangeliach znajdujemy opis przynajmniej kilku cudów, które ilustrują, jak bardzo Jezus cenił życie dzieci i jak głęboko rozumiał ból rodziców z powodu choroby i śmierci ich dzieci. Gdy wchodził do miasteczka Nain, spotkał kondukt pogrzebowy. Wynoszono właśnie umarłego, jedynego syna kobiety, która była wdową. Jezus użalił się na widok matczynych łez, wskrzesił młodzieńca i oddał go matce (por. Łk 7,11-15). Znane jest nam również wskrzeszenie córki przełożonego synagogi, Jaira (por. Mt 9,18-26). Gdy dziewczynka była już umierająca, Jair zwrócił się do Jezusa z prośbą, aby przyszedł i włożył na nią ręce. Jednakże zanim Jezus dotarł do jego domu, córka już skonała. A jednak Pan, mimo niedowierzania i wyśmiewania ze strony tłumu, ujął dziewczynkę za rękę i przywrócił ją do życia. Ewangelia św. Jana opisuje jeszcze trzeci przypadek cudownego uzdrowienia syna urzędnika królewskiego z Kafarnaum (por. 4,46-54). Gdy chłopiec był już umierający, urzędnik przyszedł do Jezusa i prosił Go, by uzdrowił jego dziecko. Chrystus początkowo wyraził dezaprobatę wobec ciągłego oczekiwania znaków od Niego. Zapewnił jednak urzędnika, że jego syn będzie żył i może udać się do domu. Faktycznie, o tej samej godzinie chłopiec został uzdrowiony, a urzędnik i cała jego rodzina uwierzyli w Jezusa.
A zatem dzieci wbrew pozorom zajmowały istotne miejsce w nauczaniu Jezusa: stawiał je za wzór właściwej postawy w drodze do królestwa Bożego, za przykład autentycznej wielkości. Chrystus cenił również życie dzieci i potrafił głęboko wczuwać się w rodzicielską miłość i troskę o nie. Postawa i nauczanie Jezusa pozostają wyzwaniem również dla współczesnego świata, który niestety wciąż nie szanuje godności dziecka, a często pozbawia życia te niewinne istoty.