Jesteśmy w przededniu jednego z ważniejszych wydarzeń w Kościele polskim, ale i w powszechnym: Światowe Dni Młodzieży – Kraków 2016. O przygotowaniach do tych niezwykłych dni, ich idei i nadziejach z nimi związanych – z ks. Stanisławem Mieszczakiem SCJ, odpowiedzialnym za liturgię w Komitecie Organizacyjnym ŚDM, rozmawia Małgorzata Niedźwiecka.
Księże Stanisławie, został Ksiądz wybrany na odpowiedzialnego za liturgię w czasie ŚDM w Krakowie. Co ta szczególna rola znaczy dla Księdza?
Należę do grupy odpowiedzialnych za wydarzenia centralne, czyli te główne wydarzenia Światowych Dni. W ramach tych wydarzeń najważniejszą rzeczą jest spotkanie z Chrystusem Zbawcą – a to się dokonuje w liturgii i w sakramentach świętych. Moim obowiązkiem jest dobrze przygotować liturgię, czyli spotkanie pielgrzymów z Chrystusem. W komitecie pracuje wiele osób starszych i młodych, świeckich i duchownych. My, starsi, zwłaszcza duchowni, jesteśmy tam z prostego względu. Jan Paweł II zdefiniował to wydarzenie jako spotkanie młodego człowieka w Kościele. To nie jest tylko spotkanie młodych, to jest spotkanie młodych w Kościele. Kiedyś Jan Paweł II napisał list do młodych w oparciu o spotkanie Pana Jezusa z bogatym młodzieńcem; podkreślił w nim szczególny wymiar miłości Jezusa do tego człowieka, który szukał ideałów. Nie wiemy, co się stało z tym młodym człowiekiem – wiemy tylko, że odszedł zasmucony, ale istotne jest to, że cały Kościół przez tyle wieków wraca do tego doświadczenia i w nim widzi wielkie bogactwo. Jesteśmy odpowiedzialni za życie Kościoła, dlatego angażujemy się w przygotowanie tego wydarzenia, abyśmy mogli wspólnie razem spotkać się z młodymi. Ten młody człowiek, spotykając Chrystusa, doświadcza entuzjazmu, którym ma podzielić się z nami, z całym Kościołem.
Jakie są Księdza zadania, obowiązki związane z tą szczególną funkcją?
Do wykonania jest całe spektrum prac, od wyboru tekstów liturgicznych, poprzez wygląd szat i naczyń liturgicznych, muzykę, po budowanie struktur do rozdawania Komunii Świętej. Na Błoniach Krakowskich, aby rozdać wszystkim Komunię Świętą, potrzebujemy 2,5 tys. rozdających, natomiast na Campus Misericordiae w Brzegach k. Krakowa już około 8 tys. To także budowa 27 kaplic, w których będzie przechowywany Najświętszy Sakrament oraz Parków Pojednania z kilkuset konfesjonałami, które będą wokół Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach oraz w centrum Krakowa, w Parku Jordana. Właśnie w takich miejscach dokonuje się akt Bożego Miłosierdzia w stosunku do człowieka. Kolejny wymiar, który animujemy, to przygotowanie ducha. Próbujemy dotrzeć do młodych ludzi i ukazać im główne treści, między innymi poprzez wykorzystanie aplikacji na komputery i telefony komórkowe. To oczywiście przygotowują ludzie młodzi, którzy potrafią takie programy skonstruować. Chwała Panu za te odkrycia. To wszystko wymagało dużo czasu i spontanicznego zaangażowania wielu ludzi. Ja tu widzę nieustannie interwencję Jana Pawła II, on to wymyślił, on to zaproponował i nie tylko teraz czuwa nad tym, ale jest wyraźnie obecny.
Jaka jest główna idea, myśl, która będzie towarzyszyć ŚDM w Krakowie?
Tegoroczne ŚDM obywają się pod hasłem: „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią”. Młodzi ludzie, którzy w tak dużej liczbie do nas przyjadą, mogą roznieść po całym świecie tę iskrę miłosierdzia. Dlatego głównymi patronami tego wydarzenia będą św. siostra Faustyna i św. Jan Paweł II, jako apostołowie Bożego Miłosierdzia. Będą nas prowadzić do odkrycia oblicza miłosiernego Ojca. Kiedy my przyjmiemy Boże Miłosierdzie, staniemy się zdolni do tego, aby okazać miłosierdzie naszym braciom. Jednocześnie Światowe Dni Młodych odbywają się wtedy, kiedy w Polsce przeżywamy 1050. rocznicę chrztu Polski. Bramą do Bożego Miłosierdzia jest nasz chrzest święty i dlatego na Campus Misericordiae, podczas Mszy Świętej rozesłania będziemy wspominać swój chrzest poprzez założenie białej szaty, którą każdy otrzyma. Będzie to biały szalik. Stanie się to znakiem, że choć jesteśmy różni, to w Chrystusie jesteśmy jedną wspólnotą. On nas odrodził i uczynił nas swoimi dziećmi, a więc jesteśmy do Niego podobni.
Jakie nadzieje wiąże Kościół, jego pasterze, z tak wielkim wydarzeniem duszpasterskim w odniesieniu do młodzieży, ale również do całego polskiego społeczeństwa?
Jan Paweł II, odczytując Ewangelię o wjeździe Pana Jezusa do Jerozolimy, widział, jak młodzi ludzie witali Go z radością i chociaż pewnie nie wiedzieli do końca, kim On jest, co zrobił, kim będzie – witali Go z entuzjazmem, w swojej młodzieńczej postawie optymizmu. I ten entuzjazm widział również ojciec święty w Rzymie na spotkaniu młodych w Niedzielę Palmową. Z tego wydarzenia wyciągnął wniosek, o którym potem mówił: „Widać, że spotkanie młodego człowieka z Chrystusem budzi potężny entuzjazm w jego sercu i jest to entuzjazm wiary”. Papież Benedykt XVI definiował to jako doświadczenie wiary, może nie do końca przemyślanej, ugruntowanej, ale doświadczenie wiary, które potem udziela się całemu Kościołowi. Zastrzyk tego entuzjazmu wszędzie, gdzie odbywały się Światowe Dni Młodych, pozostawiał głęboki ślad – pobudzał do odnowienia wiary. Także my liczymy, że Kościół w Polsce odnowi się, gdyż potrzebujemy tego autentycznego świadectwa wiary.
Jak Ksiądz uważa, czy na dzisiejsze czasy taka forma oddziaływania Kościoła na młodzież, forma spotkań z papieżem, masowych zjazdów, jest aktualna? Czy nie jest to tylko kolejna akcja, która spowoduje wielki szum medialny, ale nie odniesie głębszych skutków duchowych dla młodych ludzi?
Staramy się robić wszystko, aby to się nie ograniczyło tylko do rozgłosu medialnego. Młodzi gromadzili się w Madrycie, w Rio de Janeiro czy daleko w Australii. Wszędzie tam, gdzie spotyka się młodzież wierząca, pojawia się doświadczenie katolickości, czyli powszechności. Jedni odkrywają Boga na nowo, inni odkrywają Go po raz pierwszy, ale wszędzie rodzi się coś, co bardzo człowiekowi jest potrzebne. To wspaniałe doświadczenie wolontariatu, gdzie ludzie bez kalkulacji, ile zarobią, idą i pomagają sobie nawzajem. To także doświadczenie pielgrzymowania: człowiek zostawia swój dom i rusza tam, gdzie nie wie, co go spotka. To z kolei prowokuje miejscowych ludzi do udzielenia schronienia czy podzielenia się posiłkiem. To są wielkie cuda Boże, które się dokonują właśnie dlatego, że jest takie wydarzenie i z tego względu jest to potrzebne, bo odbudowują się więzi społeczne, odradzają się wartości poświęcenia, życzliwości, uśmiechu i radości.