Słowo Boże dla rodziny. Tydzień II
„W Kanie Galilejskiej odbywało się wesele i była tam Matka Jezusa. A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa rzekła do Niego: «Nie mają wina»”.
J 2,1.3
W życiu każdego człowieka przeplatają się chwile radosne i chwile trudne. Te ostatnie często przychodzą w najmniej oczekiwanym momencie, gdy wydaje się, że nic nie jest w stanie odebrać nam radości. Widmo takiej sytuacji pojawiło się na weselu w Kanie Galilejskiej. Wszyscy świetnie się bawili, nie przeczuwając, że za chwilę brak wina zakłóci radosną atmosferę i wprowadzi gospodarzy w niemałe zakłopotanie. Na szczęście była tam Matka Jezusa. To Ona pierwsza zauważyła zaistniały problem i dyskretnie szepnęła Synowi: „Nie mają wina”. W efekcie tych słów Jezus dokonał pierwszego cudu – przemienił wodę w wino. Nowożeńcy i goście zostali wybawieni z kłopotu, a wesele mogło trwać nadal.
Wydarzenie, które miało miejsce na weselu w Kanie, uzmysławia nam, że warto zaprosić Maryję w progi naszego życiowego domu, tym bardziej że jest Ona także naszą Matką. Jej obecność w naszym życiu sprawia, że możemy się czuć bezpiecznie pomimo różnych zawirowań codzienności, bo Ona – jak każda matka – otacza troską swoje dzieci.
Maj, niosąc radość wiosny, niejako w sposób naturalny zwraca nasze myśli ku Maryi. To Jej oddają chwałę „łąki umajone, góry, doliny zielone”. To do Niej kierujemy nasze modlitwy podczas nabożeństw majowych, prosząc o wstawiennictwo u Jej Syna.
Maryja jest Matką Pięknej Miłości. Ona uczy nas miłości i wyprasza nam miłość u Boga. Cud w Kanie jest tego wymownym dowodem. Gdy więc stągwie naszych serc są puste i brakuje w nich miłości, także tej będącej spoiwem małżeństwa i rodziny, wówczas trzeba prosić Maryję o cud przemiany. Warto tę prawdę uświadomić sobie w maju, a wtedy piękny miesiąc, noszący miano „miesiąca zakochanych”, za przyczyną Maryi stanie się czasem napełniania naszych serc dobrym winem prawdziwej miłości. Jezus nadal nie odmawia swej Matce niczego, jak nie odmówił spełnienia Jej prośby w Kanie Galilejskiej, pomimo że wtedy nie nadeszła jeszcze Jego godzina.
Uczyńmy zatem Maryję naszą osobistą orędowniczką u Boga. Uciekając się pod Jej opiekę oraz zawierzając Jej siebie i swoich najbliższych, z pewnością nie będziemy zawiedzeni.