Posłuszeństwo to trudne przeżycie.
Być posłusznym to znaczy
rezygnować ze swojej woli,
a spełniać wolę tego,
który mi coś nakazuje.
W wojsku jest rozkaz.
Żołnierz nie może pytać: Dlaczego?
Setnik tłumaczy Panu Jezusowi:
Ja jestem oficerem.
Mam pod sobą żołnierzy.
Jednemu każę: Przyjdź – i przychodzi.
Drugiemu mówię: Czyń to – i czyni (por. Łk 7,8).
Jest takie słowo: niewolnik,
to znaczy ten, który nie ma,
nie może mieć swojej woli.
Jest też choroba woli –
sobie samemu
człowiek nie może powiedzieć:
Nie będę pił.
Będę mówił prawdę.
On tego nie może, bo ma tylko chęci,
nie ma woli
i trzeba się leczyć,
bo grzech niszczy.
Są ludzie, którzy świadomie
zrzekają się swej woli.
Myślę o zakonnicach, zakonnikach.
Oni ślubują posłuszeństwo.
Dla ludzi świeckich to nie do przyjęcia.
– Jak to nie możesz przyjechać
na pogrzeb ojca?
– Nie mogę, bo przełożony nie pozwolił.
– Chyba zwariowałeś.
– Tak. Wola przełożonego jest teraz
moją wolą.
Ja ze swej woli zrezygnowałem.
Niemożliwe!
Możliwe dla tych, którzy odczytali
zdanie Pana Jezusa:
Moim pokarmem
jest wypełnić wolę Ojca.
Bądź wola Twoja!
Ojcze, nie moja, ale Twoja wola
niech się stanie! (por. J 4,34).
A może to jest prawdziwa wolność?
Pan Jezus był posłusznym
aż do śmierci,
a była to śmierć krzyżowa (por. Flp 2,8).
Może stąd taka moc Jego słowa?
Mówił przecież nie jak inni uczeni,
ale jako Ten, który ma władzę.
Nie wystarczy Go słuchać –
Jemu trzeba być posłusznym.
Dlatego przy powołaniu uczniów
wystarczyło, że powiedział zdanie:
Pójdź za Mną! (Mt 9,9).
A każdy z nich zostawiał łódź,
rodzinę, biurko celnicze
i szedł za Nim.
Ten, który jest Wszechmogący,
był posłuszny aż do śmierci.
Tylko ten, kto umie być posłuszny,
może wymagać posłuszeństwa.
Być niewolnikiem Boga
to znaczy królować.
Mam jeszcze tylu panów,
których słucham.
Mam jeszcze tyle nałogów,
którym ulegam.
Daleko mi do prawdziwego posłuszeństwa.
Jezu, pomóż!
Bez posłuszeństwa jest bałagan
we mnie samym i wokół mnie.
Jezu, posłuszny aż do śmierci,
pomóż.