Przesłanie z peryferii

Wierność chrześcijańskim zasadom moralnym była bezpośrednią przyczyną śmierci ugandyjskich męczenników. Są dziś oni dla nas przykładem, jak się odnajdywać w konflikcie z niemoralnym prawem i jak podchodzić do wolności sumienia.

Papieska podróż do Afryki choć na chwilę skupiła uwagę świata na tym kontynencie. Zobaczyliśmy nie tylko ogromne cierpienie i biedę, ale przede wszystkim radykalne chrześcijaństwo. Wspólnym mianownikiem papieskiej podróży było męczeństwo. Zarówno to sprzed wieku, które zrodziło wiarę Czarnej Afryki, jak i to współczesne, które ją każdego dnia oczyszcza. W Kenii dochodzi do coraz częstszych przypadków mordowania wyznawców Chrystusa przez islamskie bojówki. Chrześcijanom każe się recytować wersety Koranu, a gdy tego nie potrafią, giną i to często w bardzo okrutny sposób. W Republice Środkowoafrykańskiej wciąż toczy się krwawa wojna, która jest jednym z elementów przemyślanej, odgórnie sterowanej polityki islamizacji Czarnego Lądu. Uganda to korzenie wiary, dosłownie wypróbowanej w ogniu. Tak jak męczeństwo pierwszych chrześcijan stanowiło zasiew wiary Europy, tak męczennicy z Ugandy przyczynili się do rozkwitu chrześcijaństwa w Afryce. Odwiedzając peryferie świata, Franciszek ukazał nam zmieniającą się geografię wiary. Przypomniał, że uważająca się za centrum chrześcijańska Europa stanie się wkrótce peryferiami chrześcijaństwa. Chyba że przypomni sobie o chrzcie.

geografia wiary

Przez kanonizację w Rzymie męczenników Ugandy i swą pielgrzymkę do tego kraju w 1969 roku Paweł VI uczynił przełomowy krok dla Kościoła w Afryce. Jako pierwszy w historii papież na Czarnym Lądzie wypowiedział rewolucyjne, jak na tamte czasy, słowa: „Jesteśmy jedną rodziną w Mistycznym Ciele Chrystusa, Jego Kościele. Wyrażamy głęboki szacunek do was, waszej ziemi i kultury. Chcielibyśmy wyrazić, że jesteście chrześcijanami i Afrykańczykami”. Wówczas też skierował przełomowy apel do całego kontynentu: „Afrykańczycy, stańcie się misjonarzami Afryki”. To było wyzwanie do wszystkich wierzących, by wziąć odpowiedzialność za Kościół, by nie być już Kościołem misyjnym w sensie biernym, ale w wymiarze czynnym. To początek procesu, z przyjmowania do ofiarowania. Rozkwit chrześcijaństwa poza Starym Kontynentem to owoc misyjnego ziarna wrzucanego przez setki lat, m.in. w afrykańską glebę. Teraz kierunek się zmienia. To Europa potrzebuje misjonarzy, którzy na szczęście przybywają. Mówi to o mocno zmieniającej się geografii wiary.

W 2050 roku co trzeci wyznawca Chrystusa będzie mieszkał na Czarnym Lądzie. W Chinach liczba chrześcijan osiągnie 100 mln, a w pierwszej dziesiątce krajów najliczniej zamieszkiwanych przez chrześcijan nie znajdzie się żadne państwo europejskie. W tym samym czasie na świecie będzie niemal tylu muzułmanów co chrześcijan. Dane te publikuje amerykański ośrodek badawczy Pew Research Center w raporcie zatytułowanym Przyszłość religii w świecie: prognozy 2010-2050. A o przyszłości zadecyduje nie tylko głoszenie, ale i demografia. Warto choćby przypomnieć, że w 1900 roku mieszkańcy Europy stanowili jedną czwartą ludzkości, dziś już tylko 11 procent, a w roku 2050 będzie to zaledwie 8 procent. Dla porównania dodam, że w 1900 roku w Afryce żyło 10 mln chrześcijan, a w 2050 roku będzie ich tam prawie miliard! Muzułmanie będą się w najbliższych latach szybciej rozwijać niż chrześcijanie, ponieważ mają więcej dzieci. Raport przypomina, że ludzie niewierzący mają mniej dzieci niż wierzący, ale i o tym, że chrześcijaństwo zachodnie stało się „muzealne”, podczas gdy w Afryce, Azji i Ameryce Łacińskiej wciąż tętni życiem. Co więcej, krew męczenników dnia dzisiejszego sprawia, że mimo prześladowań rozwija się ono niezwykle dynamicznie. Wciąż jednak trudno ludziom Zachodu wyobrazić sobie Kościół w większości afrykańsko-azjatycki. W głos wierzących z tych kontynentów „centrum Kościoła” musi się bardziej wsłuchiwać, bo to oni zadecydują o tym, jak będziemy w najbliższym czasie przeżywać naszą wiarę. sześć milionów wiernych na Mszy Świętej z Franciszkiem w Manili jest tego najlepszym dowodem.

świadectwo wobec wrogów

„Dziedzictwo ugandyjskich męczenników nie jest cennym wspomnieniem do przechowywania w muzeum, ale ożywiającym tchnieniem Ducha Świętego; czyni z nas uczniów-misjonarzy nie tylko wśród naszych rodzin i przyjaciół, ale i tych, którzy są nam nieżyczliwi czy wręcz wrogo do nas nastawieni”. Papież Franciszek mówił o tym w wyjątkowym miejscu, jakim dla całej Afryki jest Namugongo. To właśnie tam ugandyjscy męczennicy zostali zabici za swą wierność Chrystusowi. Przypominając, że razem zginęli katolicy i anglikanie, Franciszek mówił o „ekumenizmie krwi”. Wskazał, że ich świadectwo krwi dotarło aż po krańce ziemi i wciąż wydaje stokrotne owoce. Karol Lwanga i jego towarzysze zginęli, ponieważ nie chcieli spełniać zachcianek króla, które były przeciwne wierze chrześcijańskiej, a szczególnie sprzeciwiali się jego zachowaniu homoseksualnemu. Najpierw zginął przywódca duchowej rewolucji, w powolnych torturach, palony, poczynając od stóp, następnie siepacze króla spalili 25 uczniów Chrystusa – anglikanów i katolików razem, w jednym ognisku. Spoczywają wspólnie w jednym grobie. W czasie prześladowań w 1886 roku było w Ugandzie 400 katolików. Zabito ponad stu. Cztery lata później odnotowano 12 tysięcy chrztów, a w roku 1901 już 80 tysięcy. Kościół wzrastał nie tylko na przepowiadaniu, ale i na świadectwie. I tak jest po dziś dzień.

„W dzisiejszej terminologii, można by powiedzieć, że postawa męczenników była aktem obywatelskiego nieposłuszeństwa i domagania się respektowania wolności sumienia. Wymówili królowi bezwzględne posłuszeństwo, odmawiając uczestniczenia w jego niemoralnych praktykach. Dla króla był to akt niewyobrażalny, w kulturze, w której poddany należał do władcy, taka niesubordynacja mogła skończyć się jedynie śmiercią. Ówcześni kulturowi wywrotowcy wiedzieli o tym doskonale. Byli wtedy obywatelską awangardą” – mówi pracujący w Afryce o. Maciej Jaworski. Polski karmelita wskazuje, że z pewnością są dziś dla nas światłem, jak się odnajdywać w konflikcie z niemoralnym prawem i jak podchodzić do wolności sumienia. „Niektórzy by to nazwali fundamentalizmem religijnym, a my to nazywamy heroizmem wiary. Afrykańscy męczennicy mogą być inspiracją w trudnych wyborach między posłuszeństwem prawu Bożemu a granicami posłuszeństwa prawu ludzkiemu. Te dylematy z pewnością przeżywali, idąc na przesłuchania, mieli czas na wycofanie się z religijnych deklaracji, patrząc na znajomych płonących na stosach. Ale wybrali ogień” – podkreśla o. Jaworski.

Gdy debatujemy właśnie nad tym, czy fala muzułmańskich uchodźców zmiecie chrześcijaństwo w Europie, może warto się wcześniej zapytać, co z niego jeszcze zostało? Afrykańscy anglikanie dają mocny opór liberalnym trendom promowanym przez ich zachodnie wspólnoty. Nie godzą się na odejście od wierności Ewangelii. Przypominają, że właśnie tam chrześcijańska wizja seksualności rozwścieczyła króla, a chrześcijanie umierali za wierność czystości. Warto o tym przypominać chrześcijańskiej Europie, która coraz bardziej chwieje się w swych moralnych przekonaniach. I jeszcze jedno. Jeden z ugandyjskich paziów dopiero w trakcie ucieczki poprosił o chrzest i go otrzymał. Wiedział jaką cenę za to zapłaci. Nie pomyślał, że może się dogadać, pójść na kompromis. Chrześcijanie Afryki pięknie pokazują, jak zwycięsko wychodzić z konfrontacji z duchem kompromisu, konformizmu i ewangelią sukcesu. Warto zatrzymać się i zapytać, czego mógłbym się nauczyć od tego najprężniej rozwijającego się Kościoła na świecie.

Beata Zajączkowska

Author: Beata Zajączkowska

Dziennikarka Radia Watykańskiego, publicystka Gościa Niedzielnego. Współpracująca z portalami Wiara.pl i Stacja7.pl oraz Misyjnymi Drogami i Pastores. Pracując w sercu chrześcijaństwa u boku już trzeciego papieża fascynuje się odkrywaniem bogatej mozaiki Kościoła powszechnego. Zakochana po uszy w Afryce, gdzie kiedy tylko może ucieka. Czarny Ląd to dla niej bijące serce Kościoła, a przede wszystkim ląd gdzie ludzie relacje mają jeszcze znaczenie. Teren gdzie mimo nędzy, wojen i prześladowań można się uczyć radości życia i mocy wiary.

Share This Post On

Submit a Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.