Ekumenizm, męskość, patriotyzm, walka o wiarę – to tylko niektóre ze słów-kluczy pojawiających się w najnowszej publikacji Kajetana Rajskiego. Tegoroczny maturzysta, zwany również „młodym redaktorem”, zdecydował się zabrać głos w dyskusji na temat miejsca i kondycji mężczyzny we współczesnym świecie. Swoje obserwacje i przemyślenia zawarł w książce o wiele mówiącym tytule Prawdziwy mężczyzna… czyli kto?
Książkę podzielono na dwie części. W pierwszej z nich możemy prześledzić opisy dwunastu postaw, do naśladowania których powinien – według autora – dążyć mężczyzna. I tak, znajduje się tam portret wzorowego, heteroseksualnego katolika, patrioty i – w zależności od powołania – ojca rodziny lub duchownego. Koncepcja ciekawa, choć pojawia się wrażenie rozbicia pewnej całościowej wizji współczesnego człowieka – nawet mimo założenia, że poszczególne rozdziały to próba rzucenia okiem na różne jego aspekty. Druga część pozwala nam oddać się lekturze fragmentów wcześniejszych tekstów autora, a także wywiadów, które przeprowadził swego czasu z osobami z polskiego życia publicznego (red. Jan Pospieszalski, bp Antoni Pacyfik Dydycz, dr Marek Czachorowski, dr Maciej Korkuć). Fragmenty te – opublikowane w książkach lub na portalach internetowych – zostały tu zebrane, aby tworzyć uzupełnienie do rozważań podjętych w części poprzedzającej.
Kajetana Rajskiego cechuje charakterystyczne dla młodego wieku zdecydowanie w kwestii głoszonych poglądów i dość specyficzny rodzaj bezkompromisowości. Jest to na pewno bardzo odważne i na swój sposób ciekawe, niemniej w pewnych fragmentach książki możemy zauważyć swego rodzaju niezdecydowanie. Pod tym względem szczególnie ciekawy wydaje się rozdział dotyczący postawy, jaką mężczyzna powinien reprezentować w polityce.
Książka Kajetana Rajskiego wymusza aktywność czytelnika, prowokując do szukania informacji na własną rękę, krytycznego myślenia oraz weryfikacji zasłyszanych opinii. Co więcej, czytając dość emocjonalne fragmenty publikacji, nie można nie odnieść wrażenia, że autor naprawdę zaangażował się w swoją pracę. Pod względem językowym i stylistycznym nie są to może teksty na miarę Pulitzera, ale to przecież dopiero początek drogi twórczej „młodego redaktora”.