Po Jezusowych śladach

 

Czym różni się biuro turystyczne czy pielgrzymkowe od duszpasterstwa pielgrzymkowego? Albo inaczej: jak pojechać do Ziemi Świętej, by wrócić z czymś więcej niż tylko z setkami zdjęć, ciepłymi wspomnieniami i stosem pamiątek? O Biblii, która musi być pod pachą, izraelskich zapachach i chińskich pielgrzymach w polskiej grupie ks. Radosław Warenda SCJ rozmawia z dyrektorem Duszpasterstwa Pielgrzymkowego „La Salette” – ks. Lesławem Pańczakiem MS.

Kiedyś pielgrzymowało się do Rzymu, by nawiedzić groby apostołów, dziś raczej wybieramy się tam, by zobaczyć papieża albo uczestniczyć w kanonizacji. Czy to wystarczy? A może powinniśmy oczekiwać czegoś więcej od pielgrzymowania? Jak pielgrzymuje się do Ziemi Świętej?

Podróż do Ziemi Świętej, do Izraela jest niewątpliwie wspaniałym czasem wypoczynku i radości z obcowania z fascynującym światem kultury żydowskiej, z piękną przyrodą i interesującą historią tego kraju. Trudno jednak nie wiązać tej części świata z Jezusem z Nazaretu, z 2000 lat chrześcijaństwa, z naszą wiarą. Tutaj pojawia się pytanie: Czy fizyczne stąpanie po piasku Pustyni Judzkiej, dotykanie kamieni Jerozolimy, słuchanie szumu wód Jordanu lub spojrzenie na Betlejem z Pola Pasterzy może uczynić nas bardziej otwartymi na doskonale znane treści, których słuchamy co niedzielę od tylu lat?

No właśnie, papierowa Ewangelia staje się wtedy żywa. Przecież chodzimy po tych samych kamieniach, po których chodził Jezus…

I dotykamy tych samych miejsc. Co więcej, ludzie, także my, często mają te same problemy co współcześni Jezusowi. Pamiętam wspomnienia jednego z naszych pielgrzymów – pana Pawła. Kiedy po wjeździe do Jerozolimy z Góry Oliwnej oglądaliśmy jej panoramę i nasza przewodniczka na koniec spytała: „Czy już zaczynacie kochać Jerozolimę?”, on wtedy pomyślał: „O czym ta kobieta mówi?”. Dla nas, przyzwyczajonych do Europy, jej odmiennej kultury, architektury, na pierwszy rzut oka w Ziemi Świętej wydaje się panować wszechobecny bałagan. Jak sam wspomina pan Paweł, dziś nie tylko ją kocha, ale i bardzo tęskni. To jedyna w swoim rodzaju podróż, obrazy, zapachy, odgłosy.

Co zatem skłania do pielgrzymowania po śladach Jezusa? Przecież trzeba trochę zacisnąć pasa i na wyjazd zaoszczędzić?

Ziemia Święta to dla wielu piąta Ewangelia. To wszystko, co zostało opisane przez czterech ewangelistów, można tutaj niejako dotykać oczyma i sercem. Często towarzyszą pielgrzymom obawy: czy dam radę, trzeba będzie dużo chodzić, może być gorąco. Pani Ewa rok przed wyjazdem miała wylew, przez co stan jej zdrowia był bardzo poważny. Jak sama wspomina: „Bóg mnie uratował. Dlatego ta pielgrzymka była dla mnie jakby prezentem od Niego. Najbardziej przeżyłam pobyt w Betlejem, gdzie narodził się Pan Jezus. Inne szczególne miejsce to Golgota i pusty grób. Każdego dnia jest możliwość uzyskania odpustu zupełnego dla siebie i za dusze w czyśćcu. Podczas pielgrzymki widziałam, że Bóg to przygotował i mnie prowadził”.

Na co stawiacie na pierwszym miejscu? Gdzie przede wszystkim chcecie zabrać pielgrzymów?

W pierwszych dniach nawiedzamy sanktuaria wokół Jeziora Galilejskiego, sprawujemy Eucharystię na Górze Błogosławieństw. A Bóg jest Tym, który nam błogosławi i uczy nas nowego patrzenia na życie. Kolejny dzień spędzamy w Nazarecie. Tutaj miało miejsce zwiastowanie i Maryja oddała siebie do dyspozycji Najwyższemu. Pozwoliła się nieść Jego słowu. Później przychodzi czas na rzekę Jordan – miejsce, w którym Jezus przyjął chrzest i stanął po naszej stronie, po stronie grzeszników. Tutaj przychodzi refleksja, że przecież ja także, przez obmycie wodą chrztu, otrzymałem od Niego zupełnie nowe życie. W Betlejem czekamy ponad godzinę, aby wejść i ucałować miejsce, gdzie narodził się Pan Jezus. „Dlaczego Bóg stał się człowiekiem?” – zadajemy sobie to pytanie, sprawując Eucharystię na Polu Pasterzy. Kolejny dzień jest bardzo intensywny. Betesda, kościół św. Anny, potem droga krzyżowa na wąskich ulicach Jerozolimy. Tłum w kolejce na Golgotę.

Te tłumy i różne języki stanowią nie tylko odmienną kulturę, ale pozwalają także doświadczyć różnorodności Kościoła, przecież jesteśmy u źródeł.

Tak, czeka nas przecież wspólnie odmawiany różaniec po węgiersku, po portugalsku, śpiewy w języku cerkiewnym i polskie Ojcze nasz. Wreszcie śpiew: „Zmartwychwstał Pan” i wejście do grobu. W Wieczerniku prawdziwe doświadczenie Ducha Świętego. Trzymamy się za ramiona i modlimy jeden za drugiego. Po pełnym wrażeń dniu przeżytym w upale, ulicznym gwarze Jerozolimy wracamy zmęczeni do hotelu. Odpoczywamy przed pobytem na Pustyni Judzkiej – niesamowite wrażenie. A później kąpiel w słonych wodach Morza Martwego. Woda, w której się nie tonie. Czy to możliwe? Kolejny dzień spędzamy w Betanii. Wchodzimy do grobu Łazarza. Próbujemy wyobrazić sobie chwilę, kiedy wyszedł na zewnątrz wezwany słowem Jezusa. W Jerychu czytamy historię Zacheusza i ślepca. Trudno oprzeć się wrażeniu, że to historie o każdym z nas.

A co najciekawsze, przewodnik po Ziemi Świętej już leży na półce w naszym pokoju.

Podczas pielgrzymki towarzyszy nam słowo Boże, które czytamy w nawiedzanych miejscach (należy zabrać ze sobą Pismo Święte). Patrząc na krajobrazy, które miał przed oczyma Jezus, wchodzimy głębiej w istotę przypowieści o królestwie Bożym. Płynąc łodzią przez Jezioro Galilejskie i wsłuchując się w opis Jezusa kroczącego po wodzie, niemal wypatrujemy na niej Jego śladów. I znowu pytania o nasze zaufanie do Boga, o własne lęki, o przeciwne wiatry. Na brzegu odpoczywamy przy obiedzie z rybą św. Piotra. Smaczna! Nasze serca skupiają się jednak na zapamiętaniu smaku Bożego słowa, które na ziemi Jezusa wydaje się emanować świeżością i nową mocą.

Nie jesteście biurem turystycznym, ale duszpasterstwem pielgrzymkowym. Czym różnicie się od tego pierwszego?

Wyjątkowość organizowanych przez nas pielgrzymek polega na tym, że realizujemy je przy współpracy z jedną z katolickich parafii w Izraelu. Zwykle organizatorzy wyjazdów do Ziemi Świętej podejmują kooperację z arabskimi czy żydowskimi biurami podróży. My zdecydowaliśmy się na rozwiązanie, które uczyni nasze pielgrzymowanie pomocnym wobec katolickich rodzin zamieszkujących ojczyznę Jezusa. Wiemy, że ich sytuacja jest bardzo trudna. Katolicy nierzadko cierpią prześladowanie, ale głównie doskwiera im brak środków do życia. Z tego powodu wielu opuściło Izrael, inni zaś myślą o emigracji. Pojawił się pomysł, by to oni właśnie obsługiwali nasze pielgrzymki jako przewodnicy, kierowcy, hotelarze. Również część zapłaty za pielgrzymkę przeznaczamy na pomoc dla katolickiej parafii. Zatem DP „La Salette” zapewnia pielgrzymom bogactwo duchowych przeżyć, bezpieczeństwo i dobre warunki podróżowania, dając równocześnie możliwość uczestniczenia w dzieleniu się otrzymanymi od Pana darami.

Czy czasem zdarzają się nieprzewidziane sytuacje?

Tak. Ale są to jedynie nasze nowe pomysły na pielgrzymowanie! Na 2014 rok przygotowujemy kolejne trasy. Będą pielgrzymki do Ziemi Świętej z poszerzonym programem, np. Ziemia Święta i Jordania, Ziemia Święta i wypoczynek nad morzem, Ziemia Święta i Egipt. Nie udajemy się tam, gdzie konflikty zbrojne mogłyby choćby w najmniejszym stopniu zagrozić bezpieczeństwu pielgrzymów.

Z nadzwyczajności w pielgrzymiej grupie pamiętam dwie Chinki z Singapuru: Debbie (See Woon Hwee Debbie) i Millicent (Tan Mui Eng Millicent), które początkowo nie planowały pielgrzymki do Ziemi Świętej. Odwiedzając siostry kanosjanki w Krakowie, chciały wybrać się do Medjugorje. Wyjazd niestety odwołano, a jedyną możliwością w tym samym czasie okazała się pielgrzymka do Ziemi Świętej organizowana przez DP „La Salette”. Udało się załatwić dodatkowe dwa bilety na samolot i Debbie oraz Millicent poleciały z nami. Obie panie spotkały się z ogromną życzliwością ze strony polskich braci i sióstr. Pomimo braku znajomości języka polskiego znakomicie zgrały się ze wspólnotą pielgrzymkową. Co więcej, ich obecność dodała naszemu pielgrzymowaniu nowego smaku. Wyprawa do Ziemi Świętej była dla nich darem od Boga i – jak mówiły – wydarzeniem łaski. Podczas pielgrzymki byłem im jak brat. W odwiedzanych miejscach tłumaczyłem słowa przewodnika, wskazywałem odpowiednie teksty Pisma Świętego, streszczałem homilie, a przede wszystkim pomagałem patrzeć na wszystko oczyma duszy.

Kim są Debbie i Millicent? Debbie jest wykładowcą w Akademii Policyjnej. Szkoli nowe kadry policjantów. Millicent niemal całe życie pracuje w handlu. Obecnie zajmuje się sprzedażą nieruchomości. Należą do parafii św. Józefa w Singapurze. Łączy je dzieło miłosierdzia „Kyrie”. Założyła je Millicent w momencie, kiedy ktoś z grona jej przyjaciół pojechał do Kambodży i przywiózł zdjęcia biednych, zaniedbanych dzieci. Pojechała tam sama. Opowiada, że takiej nędzy nigdy wcześniej nie widziała. Wtedy poczuła wezwanie, aby poświęcić się ubogim i organizować dla nich pomoc.

Kiedy w tym roku można wybrać się z Wami do Ziemi Świętej?

Proponujemy dziewięciodniowe wyjazdy praktycznie co miesiąc, począwszy od lutego, a skończywszy na listopadzie. W lutym i marcu wybierzemy się do Ziemi Świętej dwukrotnie (4-12 i 17-25 II, 5-13 III i 26 III – 3 IV), a w maju, lipcu, wrześniu i listopadzie będzie po jednym turnusie (2-10 V, 17-25 VII, 16-24 IX i 4-12 XI). Wszystkich zainteresowanych zapraszamy po więcej informacji na naszą stronę internetową www.pielgrzymki.net.

Jak trzej królowie pielgrzymować za gwiazdą. Zostawić wszystko, wyruszyć w drogę, której nie znam. Dojść do Celu – do Chrystusa – zupełna przemiana serca, wracam już inną drogą! Po spotkaniu z Panem nic już nie jest takie samo, zmienić może się serce, życie, oczy. Dlatego warto pielgrzymować!

Kasia

Dla mnie najbardziej poruszające było zderzenie moich wyobrażeń biblijnych z rzeczywistością miejsc, które odwiedziłem. Trudno wyrazić, co się czuje, kiedy między ulewami staje się na górze Tabor lub płynie się po Jeziorze Galilejskim w zupełnej ciszy, mając jeszcze w uszach słowa Ewangelii z opisem burzy. Ktoś humorystycznie powiedział, że jest to największy akwen wody święconej, po którym można pływać.

Marek

Pielgrzymka to dla mnie czas sam na sam z Bogiem i ze sobą. Potrzebuję takich chwil na pozbieranie myśli. Można rozmawiać z Panem Bogiem i On udziela odpowiedzi, podsuwa rozwiązania. Boję się krzyża. Dziś wiem, że nie ma zbawienia bez krzyża. Dziś staram się go akceptować, a nie uciekać od niego. Inni też idą, widzę w ich życiu błogosławieństwo krzyża. Wierzę, że cierpienie i łzy mogą przemienić się w radość.

Maria

Jestem po artroskopii dwóch kolan. Wyniki: brak chrząstki. Mam wielkie trudności z chodzeniem po schodach. Po długich wahaniach zdecydowałam się na pielgrzymkę do Ziemi Świętej. Pokonałam bez problemu wiele, wiele schodów. Na miejscu okazało się, że Bóg czuwa nad każdym, tylko trzeba prosić o pomoc.

Zofia

ks. Radosław Warenda SCJ

Author: ks. Radosław Warenda SCJ

Człowiek, chrześcijanin, sercanin, ksiądz. W takiej, a nie odwrotnej kolejności, choć to ostatnie przenika aż do początku. Dzieciństwo spędziłem w Sosnowcu, młodość zakonną w Stopnicy i Stadnikach. A pierwsze kapłańskie kroki w lubelskiej parafii Dobrego Pasterza i Społecznych Szkołach im. Klonowica, też w Lublinie. Niegdyś studiowałem na Gregorianie, a później w latach 2011-2015 byłem redaktorem naczelnym "Czasu Serca". Dziś pracuję w kurii generalnej w Rzymie. Z zabranych ze sobą książek wziąłem wszystkie Tomáša Halíka.

Share This Post On

Submit a Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.