Pech czy szansa?

Rybak jak zwykle zarzucił sieci. Zdążył się zestarzeć i przyzwyczaić do codziennego trudu na morzu i ciągłych narzekań żony w domu. Pewno by umarł w przekonaniu, że nic się nadzwyczajnego wydarzyć nie może, gdyby pewnego razu do jego sieci nie wpłynęła złota rybka. Aleksander Puszkin snuje dalej opowieść o dramatycznych wydarzeniach w życiu rybaka. Na widok gadającej i spełniającej życzenia rybki pozostał jakby bezwolny. Był do tego stopnia zaskoczony, że nie wiedział, czego sobie zapragnąć. Więc zdał się na żonę, która miała swój koncert życzeń. Gdy pojawiło się nowe koryto, potem dom i nobilitacja społeczna, zapragnęła niepodzielnej władzy nad stworzeniami, włącznie z rybką i rybakiem. Od tej chwili czar prysnął i wszystko było jak przedtem. Nawet pęknięte koryto było takie samo.
Czy jakieś fatum prześladuje dobrodusznych ludzi pokroju rybaka? Czy sens jego życia jest ograniczony do pracy i udobruchania najbliższych – niczego w zamian?

co w życiu jest ważne
O co w życiu chodzi, jeżeli nawet spełniające się życzenia są na dłuższą metę chybione? Jan Paweł II pięknie ujmuje najgłębszy sens życia w encyklice Redemptor hominis: „Człowiek nie może żyć bez miłości. Człowiek pozostaje dla siebie istotą niezrozumiałą, jego życie jest pozbawione sensu, jeśli nie objawi mu się Miłość, jeśli nie spotka się z Miłością, jeśli jej nie dotknie i nie uczyni w jakiś sposób swoją, jeśli nie znajdzie w niej żywego uczestnictwa”. Apostoł Jan opisał przejaw miłości krótko: „Dzieci, nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą” (1 J 3,18). Tu zaczyna się problem, bo łatwiej jest mówić o miłości, niż w niej autentycznie uczestniczyć. Jest to trudne, ponieważ wszelki fałsz – również na swój temat – dyskwalifikuje. Miłość jest pod tym względem bardzo wymagająca.

„poznaj samego siebie”
Taka sentencja jest wyryta na architrawie świątyni w Delfach. W encyklice Fides et ratio Jan Paweł II stwierdza, że człowiek wyróżnia się spośród całego stworzenia właśnie tym, że zna samego siebie. Dlatego od zarania dziejów we wszystkich kulturach nie przestaje zadawać pytania: „Kim jestem? Skąd przychodzę i dokąd zmierzam? Dlaczego istnieje zło? Co czeka mnie po tym życiu?”.
Nasz rybak nie zdobył się na refleksję nad tymi pytaniami. Biernie poddał się losowi. Zaskoczony ślepo słuchał innych – być może z nadzieją na tzw. „święty spokój”. Nie pomógł mu ani zacny wiek, ani potężne morze, które kojarzyło mu się już tylko z obowiązkiem. Jak potoczyłyby się jego losy, gdyby nawet nie znając słów Psalmu 42, zdołał się podobnie zadumać:
„Wszystkie Twe nurty i fale
nade mną się przewalają. (…)
Czemu jesteś zgnębiona, moja duszo,
I czemu jęczysz we mnie?”.

iluzja czy prawda
Przyzwyczajeni jesteśmy, by swój wygląd zewnętrzny oceniać przy pomocy lustra. Zaś o zachowaniu i przymiotach naszego charakteru informuje nas tzw. zwierciadło społeczne, czyli reakcja otoczenia na naszą obecność i zachowanie. Aprobata tych, których spotykamy, zachęca do działania, zaś niezadowolenie wywołuje spięcie, więc z czasem wyrabiamy sobie jakieś mechanizmy radzenia sobie – mniej lub bardziej skuteczne. Często całe życie schodzi na obwarowywaniu i upiększaniu tej zewnętrznej strony, która tak naprawdę jest tylko odbiciem – jakimś zniekształconym, iluzyjnym obrazem człowieka – podług obowiązujących kanonów. Jacy jesteśmy naprawdę – tacy odarci z iluzji? Nie chodzi bynajmniej o to, by nie liczyć się z innymi albo nie dbać o swój wygląd. Trzeba dotrzeć do sedna ludzkiej istoty – ponad osądami i przeświadczeniami. Odszukać ów ślad, który Stwórca w każdym człowieku pozostawił (por. J 1,9-13). Proces pozbywania się iluzji o życiu i własnej w nim roli bywa trudny i bolesny.

kryzys w życiu
Jakie zakończenie mogłaby mieć historia rybaka, gdyby zechciał „uczynić Miłość swoją”? Nie obeszłoby się bez bólu zmagań ze sobą samym. Musiałby przyznać, że jego marzenia pozostały tylko w sferze dziecięcych fantazji. Mimo, że bardzo starał się zaskarbić aprobatę żony, efekt był coraz gorszy. Zmęczony jej narzekaniem nie pozwolił sobie na chwilę wytchnienia, by się wsłuchać w ciszę szumu morza i zastanowić nad sobą. Stracił nadzieję. Mimo starości nadal nie wiedział jak żyć? Spotkanie z rybką unaoczniło mu głęboki kryzys w jego życiu.
Kryzys można zepchnąć na dno podświadomości, budując kolejne iluzyjne obrazy wokół siebie – poprzez rzucenie się w wir zajęć i obowiązków lub pocieszając się, że życie w ten sposób jest jakoś poukładane. Kryzys można równie dobrze wykorzystać jako szansę na spełnione życie. W popularnym obiegu mówi się często o kryzysie wieku średniego. Wtedy mężczyźni – kiedy ich na to stać – kupują drogie samochody, kobiety rozpaczliwie usiłują zatrzymać młodość, długoletnie małżeństwa się rozchodzą… i znowu rozmijają się z Miłością.

nowe życie
Poznawanie siebie dogłębnie wydaje się być jakieś enigmatyczne. W Fides et ratio papież zauważa, że potrzeba żywej relacji z drugim człowiekiem, by ta wiedza nie była tylko abstrakcją. Spotkania z kimś, kto obdarowuje sobą i swoją wiernością i komu można bezgranicznie zaufać i uwierzyć. Taką idealną osobą jest osoba Jezusa Chrystusa. Jan Paweł II podaje jako przykład świadectwa męczenników, którzy dzięki spotkaniu z Jezusem poznali dogłębnie prawdę o życiu. Tej prawdy nigdy nie dali sobie wydrzeć.
W dążeniu do zjednoczenia z Jezusem uzdrawiane są relacje z innymi. Człowiek nie zgadza się na próby manipulacji i relacje zależności, choćby były skrywane pod najwznioślejszymi hasłami.
Jak uniknąć relacji zależności i jednocześnie zachować swą odrębność – czyli być w stu procentach sobą i być w pełni wolnym?

zmiana stylu życia
Tam, gdzie są więzy Miłości, nie ma zależności. Miłość zawsze wprowadza jedność. W Dives in misericordia Jan Paweł II tak to tłumaczy: „ten, kto daje – daje tym bardziej, gdy równocześnie czuje się obdarowany przez tego, kto przyjmuje jego dar; ten zaś, kto umie przyjąć ze świadomością, że i on również przyjmując, świadczy dobro, ze swej strony służy wielkiej sprawie godności osoby, która najgłębiej może jednoczyć ludzi pomiędzy sobą. (…) Równocześnie «zrównanie»ludzi przez miłość «łaskawą i cierpliwą» (por. 1 Kor 13,4) nie stanowi zatarcia różnic”.
Odtąd nie będzie człowiek tracił energii na wytwarzanie dystansu wobec drugich osób. Nie będzie się też bał bliskości. W naturalny sposób wcieli w życie zalecenie: „weselcie się z tymi, którzy się weselą, płaczcie z tymi, którzy płaczą (Rz 12,15). Drugi człowiek przestaje być zagrożeniem. Miłość jest też twórcza. Powoduje, że człowiek otwiera się, wychodzi poza skorupę latami nawarstwionych własnych ograniczeń. Niepowodzenia będą spostrzegane raczej jako wyzwanie. Bliskość z Jezusem nieuchronnie pociąga za sobą wspólnotę z całym Jego Kościołem (por. 1 J 1,7). Nie znam lepszego sposobu na tzw. szarą codzienność, osamotnienie czy kolejne rozczarowania. Jest jeszcze w Miłości coś strasznie pociągającego, tak iż każde życie może zamienić się w najlepszą przygodę
.

Avatar

Author: Joanna Jonderko-Bęczkowska

Share This Post On

Submit a Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.