Obraz promieniejący nadzieją

 

Obrazy w naszych kościołach nie służą jedynie dekoracji wnętrza. Tradycja chrześcijańska widzi w nich znacznie więcej. Stanowią one coś w rodzaju okna do rzeczywistości nadprzyrodzonej, której nie możemy oglądać naszymi oczami. Są znakiem obecności Chrystusa i świętych w zgromadzeniu liturgicznym. Treścią obrazów natomiast, jak mówi nam Katechizm Kościoła katolickiego, jest zawsze Jezus Chrystus. Obraz, ikona nie może „przedstawiać niewidzialnego i niepojętego Boga; dopiero Wcielenie Syna Bożego zapoczątkowało ową «ekonomię» obrazów” (KKK 1159). Ukazują one orędzie ewangeliczne, czyli wielkie miłosierdzie Boga okazane człowiekowi. Dokonało się to w pełni przez Syna Bożego, Jezusa Chrystusa. W ten sposób Słowo Boże i obraz wyjaśniają się nawzajem w celebracji liturgicznej (por. KKK 1160). Każdy obraz w kościele powinien być zatem zgodny z tą zasadą, zarówno w momencie tworzenia, jak i na etapie interpretacji, a także gdy spełnia on swoją rolę w czasie nabożeństwa.

kontekst historyczny

Warto zatem pokusić się o odczytanie przesłania, jakie niesie ze sobą czcigodny obraz Matki Bożej, stanowiący perłę naszego kościoła w Krakowie-Płaszowie. Jego historia jest ciekawa, ale nie będziemy jej tutaj zgłębiać. Przywołajmy jedynie kilka faktów, tych najbardziej znaczących. Obraz został namalowany, jak wiadomo, prawdopodobnie w Krakowie w XV wieku, za czasów Jagiellonów. Połowa ludności Królestwa Polskiego w tamtej epoce była prawosławna. Siłą rzeczy musiało to znaleźć pewne odzwierciedlenie w ówczesnej stolicy, którą był oczywiście Kraków. Z tamtej epoki pochodzi więc na przykład kaplica świętokrzyska w katedrze na Wawelu, a na Kleparzu znajdował się wówczas klasztor obrządku wschodniego. Wszystko to świadczy o tym, że w Krakowie były dobrze rozumiane zasady sztuki chrześcijańskiej, respektowane zarówno na wschodzie, jak i na zachodzie. Widzimy to także w naszym pięknym obrazie.

ręka Maryi wskazująca na Jezusa

W samym centrum kompozycji obrazu jest ręka Matki Bożej. Ręka jest wydłużona, nieproporcjonalna do całej postaci. Czyżby malarz się pomylił? Niemożliwe, gdyż widzimy jego kunszt w całym obrazie. To wydłużenie ręki było wyraźnie zamierzone. Ręka Matki Zbawiciela wskazuje na Osobę Zbawiciela, Jezusa Chrystusa. Człowiek modlący się, przyciągnięty pięknem postaci Maryi, Jej wzrokiem, musi ostatecznie zwrócić się do Niego. Maryja staje się jakby drogowskazem dla wierzącego. Wskazuje, gdzie może on szukać prawdziwej pomocy i siły. Ten typ obrazów jest bardzo powszechny, bo człowiek wierzący zawsze potrzebuje pomocy w odszukiwaniu sensu swojego życia i źródła prawdziwej pomocy.

Król siedzący na tronie

Zbawiciel zaś początkowo wydaje się być dzieckiem na rękach swojej Mamy. A jednak tak nie jest. Rysy Jego twarzy, to przecież rysy człowieka dojrzałego. To Król siedzący na tronie. Król zazwyczaj trzyma w rękach berło i jabłko królewskie, znamiona władzy. Nasz Król w lewej ręce trzyma zieloną księgę życia, czyli słowo Ewangelii, Dobrej Nowiny. A gdzie berło? Jest berło, ale zupełnie inne. Palce prawej ręki Jezusa tworzą literę „tau”, która w tradycji biblijnej odnosi się zawsze do krzyża. To zbawczy krzyż jest berłem naszego Króla Zbawcy. Krzyż i Ewangelia to atrybuty Jego władzy. Tak ukazuje On Dobrą Nowinę człowiekowi doświadczonemu skutkami grzechu, cierpieniem i wszelkimi trudnościami. Właśnie dlatego Maryja wskazuje na swojego Syna, by pomóc człowiekowi rozwiązać jego problemy.

ręka Maryi wyjaśnia prawdę o Jezusie

Lewa ręka Maryi, trzymająca Jezusa, również ma tutaj wielkie znaczenie. Szczególnie Jej dłoń została ukształtowana w sposób bardzo ciekawy. Trzy środkowe palce zostały złączone, a kciuk i mały palec stanowią klamrę. Tak autor wyraził podstawową prawdę dotyczącą Osoby Jezusa Chrystusa – że jest to Druga Osoba Trójcy Przenajświętszej, Bóg-Człowiek. Bóg, który przyjął prawdziwą naturę człowieka z Maryi Dziewicy.

prawa stopa Jezusa

Troska o ukazanie prawdziwej natury człowieka w Osobie Zbawiciela jest widoczna w przedstawieniu Jego prawej stopy. To detal, a jednak ukazuje, że jest On takim samym człowiekiem, jak każdy z nas. Jego ciało nie jest pozorne, ale zwyczajne.

wspaniała broszka

W bardzo interesujący sposób zostało ukazane dziewicze Macierzyństwo Maryi. Ona tuli Jezusa jak prawdziwa matka. Uzupełnia to jeszcze inny detal. Maryja ma wspaniałą broszkę – spinkę płaszcza na wysokości swojego serca. To nie jest ozdoba. To znak skarbu dziewiczego serca Maryi, które zdolne było przyjąć Słowo Boga. Przez Jej serce przyszedł tylko On, Zbawiciel, i brama została zamknięta.

nimb z modlitwą

Wokół głowy Maryi jaśnieje nimb światła. To oczywiście znak Jej świętości, pełni łaski, jaką Bóg Ją obdarzył, gdy przygotował Ją na Matkę swojego Syna. Tu zauważamy jeszcze jeden szczegół, którego nie znajdziemy na innych obrazach. Otóż wokół głowy Matki Najświętszej mądry i pobożny malarz umieścił modlitwę, którą Kościół śpiewa w okresie wielkanocnym. Jest to antyfona Regina caeli laetare, czyli: „Królowo nieba wesel się, alleluja, bo Ten, któregoś była godna …”. Tu napis się urywa. Powinno być jeszcze: „… nosić, alleluja, zmartwychwstał, jak zapowiedział”. To jednak widać na obrazie, nie trzeba było więc tego dopisywać.

Maryja ma powagę na twarzy, bo zdaje sobie sprawę z tajemnicy, jaka dzieje się z Jej udziałem. Widzi grozę ofiary krzyżowej swojego Syna, ale promieniuje z Niej także radość paschalna, bo Chrystus zwyciężył zło i śmierć.

tło obrazu

Również bogate tło obrazu nie jest przypadkowe. Jest to drogocenna zasłona Bożej Tajemnicy, podobna do zasłony w świątyni jerozolimskiej. Zasłona w świątyni rozdarła się, bo Bóg w Osobie Zbawiciela wyszedł szukać zagubionego człowieka. Tym „rozdarciem” w zasłonie Bożej Tajemnicy jest objawienie się Zbawiciela przez Matkę Najświętszą.

skarbiec doświadczenia wiary

Z tym obrazem jest związane coś jeszcze, czego nie może oddać ani kolor, ani kunszt artysty. Jest to właśnie nagromadzona jego historia. Przez kilka wieków czczony w kościele, następnie przez trzy pokolenia znajdował się w rodzinie Cichoniów, pośród zwyczajnych trosk matki i ojca, pośród ich rozmów, niepokojów, radości i smutków. Przed nim dzieci uczyły się modlić i ufać Bogu. Tak oto obraz nasączony dymem kadzidła kościelnego otrzymał jeszcze zapach z kuchni zwykłej polskiej rodziny. Obraz powrócił na ołtarz kościelny, ale jak mówił ówczesny biskup Karol Wojtyła podczas pierwszego odpustu w 1960 roku, przyniósł ze sobą doświadczenie świętości realizowanej w domu rodzinnym. Połączył świątynię z domowym kościołem. Wydaje się, jakby Maryi nie dość było złotych ozdób wotywnych, zawieszanych z wdzięcznością przez wiernych, ale koniecznie szukała czegoś jeszcze wspanialszego. Szukała śladów zwycięstwa Chrystusa nad złem we wspólnocie rodziny. Oto prawdziwa „Zwiastunka radości paschalnej”, oto Królowa rodziny, każdej rodziny.

Avatar

Author: ks. Stanisław Mieszczak SCJ

Share This Post On

Submit a Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.