Nożyczkami do paznokci czy tasakiem? Czyli jak odciąć pępowinę

Istnieją w życiu dwa źródła szczęścia. Jednym z nich jest wewnętrzna wolność, która sprawia, że potrafimy odrzucić zło i wybrać dobro. Drugim są relacje. Mimo obiektywnych trudności małżonkowie zwykle nie mają wątpliwości, że warto zawalczyć o „posiadanie siebie”. Tymczasem trudne relacje, szczególnie z tymi, którzy do tej pory byli najbliższymi osobami, czyli naszymi rodzicami, bywają banalizowane, stając się niejednokrotnie poważnymi wybojami na drodze do małżeńskiej harmonii.

(nie)dobrzy rodzice

Kiedy przychodzimy na ten świat, żyjemy tylko dzięki rodzicom, będąc – co do zasady – od nich uzależnionymi. Dzieciństwo nie wymaga od nas podejmowania kluczowych dla naszego życia decyzji, bo z uwagi na deficyty poznawcze i brak doświadczenia życiowego „nie ogarniamy” rzeczywistości. Nawet jako nastolatkowie w większości przypadków nadal nie jesteśmy niezależni finansowo, nie mieszkamy sami. Aż do okolic ukończenia przez nas pełnoletniości i wyfrunięcia z rodzinnego gniazda rodzice wyraźnie wpływają na kształt naszego życia.

I tak jak wzrastamy uzależnieni od innych, tak naszą misją życiową jest usamodzielnienie się. Niestety zdarza się, że ludzie stawiają znak równości pomiędzy słowami „rodzicielstwo” i „wyręczanie”. To zaczyna się już we wczesnym dzieciństwie, a w konsekwencji wpływa na rodzinę nowożeńców. Bynajmniej nierzadkie są przypadki rodzin, w których rodzice, nawet kilkanaście lat po ślubie swoich dzieci wciąż żyją ich życiem, marnując niemałe zasoby energetyczne. Marnują je, bo zamiast przygotowywać „swoje najukochańsze dziecko” do wejścia w świat, przez lata emocjonalnie „sklejają się” z nim tak mocno, że w zasadzie do końca życia nie umieją się z nim rozstać. Nie tyle nie zauważają problemu, co nie chcą przyjąć prawdy o tym, że ich „skarb” to odrębna osoba, która z całą pewnością nie chce przeżyć kopii życia rodziców, tylko swoje własne. Od teraz ze współmałżonkiem, w nowej rodzinie.

(nie)dobre dzieci

Choć odbywa się to często na długiej i trudnej drodze dochodzenia do prawdy o sobie, wcześniej czy później dzieci (choć ciężko mówić o dziecku w kontekście 50-letniej osoby, a również takie przypadki są nam znane) uwalniają się z rodzicielskiej uwięzi. Wtedy dla „zdradzonych” rodziców zaczyna się być może najtrudniejszy okres życia. No bo jak poradzić sobie ze stratą najbliższej osoby? Jak wytłumaczyć sobie, że dziecko, które było do tej pory całym światem, już do tego świata nie należy (a przynajmniej tak się zachowuje)?

Rodzicom uzależnionym od swoich dzieci trudno to przyjąć, ale każda para nowożeńców to swoista zębatka, która tylko pewną (zwykle niewielką) częścią powinna zazębiać się z rodzinami rodzicieli. Jak potwierdzają specjaliści, stała obecność jakiejkolwiek osoby trzeciej zawsze utrudnia budowanie samodzielności młodego związku małżeńskiego. Wszyscy członkowie każdej z „zębatek” rodzin powinni mieć jasność co do tego, które strefy życia są dostępne dla poszczególnych osób. Dlatego tak ważne jest stawianie granic, w kontekście relacji z rodzicami nazywane kolokwialnie „odcinaniem pępowiny”.

nożyczki do paznokci czy tasak?

Istnieją w życiu dwa źródła szczęścia. Jednym z nich jest wewnętrzna wolność, która sprawia, że potrafimy odrzucić zło i wybrać dobro. Drugim są relacje. Mimo obiektywnych trudności małżonkowie zwykle nie mają wątpliwości, że warto zawalczyć o „posiadanie siebie”. Tymczasem trudne relacje, szczególnie z tymi, którzy do tej pory byli najbliższymi osobami, czyli naszymi rodzicami, bywają banalizowane, stając się niejednokrotnie poważnymi wybojami na drodze do małżeńskiej harmonii.

Jezus powiedział:„Dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem” (Mk 10,7). Wiemy stąd, że opuszczenie gniazd rodzin pochodzenia jest warunkiem sine qua non szczęśliwego małżeństwa. Kiedy i jak odciąć pęta niszczące młodych małżonków? Jak najszybciej. Najlepiej jeszcze w okresie narzeczeństwa. Narzędzia są sprawą drugorzędną, bo jedni szybciej sięgną po tasaki, inni – mimo świadomości takiej konieczności – będą zadowoleni z użycia nożyczek do paznokci, najlepiej tępych. Ponad wszystko trzeba pamiętać, by asertywności nie mylić z agresją, a prymatem własnego zdania nie przysłaniać braku umiejętności wysłuchiwania opinii innych. Kochać współmałżonka i stawać za nim murem, ale być wyrozumiałym dla, bądź co bądź, rodziców. Pamiętając, że odcięcie rodzicielskiej pępowiny to dla wielu z nich najbardziej bolesna operacja w życiu.

Avatar

Author: Monika i Marcin Gomułkowie

Share This Post On

Submit a Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.