„Jezus zechciał być wychowywanym przez Maryję i dzięki Niej wzrastać w mądrości przed ludźmi i nawet przed swym Ojcem: «wzrastał w mądrości wobec Boga i ludzi i był im poddany» (por. Łk 2,51-52). I był On Jej poddany przez trzydzieści lat. Wiadomo, że czułe pocałunki z dzieciństwa pozostawiają niezatarty ślad, lecz prócz tego pewne jest, że macierzyństwo to relacja rzeczywista, trwająca w wieczności. Jezus z miłością nieustannie dziękuje Maryi za krew, którą otrzymał od Niej, dzięki której odkupił swych braci i którą daje im każdego dnia na ołtarzu”.
o. L. Dehon, Zapiski codzienne, 18 marca 1868 roku
Założyciel księży sercanów rozumiał potrzebę troski o dzieci i ich wychowanie, dlatego dbałość o ich edukację religijną, moralną i intelektualną była dla niego czymś niezwykle ważnym. Z tego względu zakładał kolegia dla młodzieży i szkoły apostolskie dla dzieci. Nieprzypadkowo właśnie tam nazywano go „bardzo dobrym ojcem”.
Kolegium św. Jana – pierwsze z nich – powstało jeszcze przed założeniem zgromadzenia w 1877 roku w Saint-Quentin i stało się jego kolebką. W 1882 roku została otwarta pierwsza szkoła apostolska w Fayet. Podobną ufundowano w Sittard w Holandii przy pierwszym domu zgromadzenia założonym poza Francją.
Widzimy więc, że od samego początku o. Dehon angażował się w wychowanie i edukację dzieci i młodzieży, a pierwsze wspólnoty sercańskie były niemal zawsze związane ze szkołami, których powstanie czasem nawet wyprzedzało fundację samych domów.
Powyższy cytat pokazuje nam wrażliwość o. Dehona na sprawy rodziny i edukację dzieci. Jego intuicja podpowiadała mu, że była to decyzja samego Boga, który chciał przyjść na świat w rodzinie i poddać się wychowaniu przez ziemskich opiekunów. Nie stało się to bez przyczyny, bo tak jak fakt wcielenia, czyli przyjęcia ludzkiego ciała przez Chrystusa, podnosi godność każdego człowieka i całej ludzkości, tak fakt, że Jezus urodził się i wychował w rodzinie, podkreśla wartość i ogromne znaczenie każdej rodziny i małżeństwa.
Założyciel księży sercanów wiedział także, jak ważne jest wychowanie dzieci w pełnej i kochającej się rodzinie, i wielokrotnie ubolewał nad kryzysem rodziny w swojej ojczyźnie, gdzie wielką bolączką były wówczas rozwody. Rozumiał, że w dziecku wychowanym bez miłości albo w rodzinie niepełnej, w której z powodu braku któregoś z rodziców jest obdarzane połowiczną miłością, pozostaje ślad na całe życie, i dlatego pisząc o macierzyńskich pocałunkach, stwierdził, że pozostawiają one niezatarty ślad. Musimy jednak zauważyć, że brak miłości w rodzinie z jakiegokolwiek powodu również pozostawia niezatarty ślad w psychice dziecka i z tym brakiem musi się ono borykać często przez całe życie.
Na podkreślenie zasługuje także stwierdzenie „macierzyństwo to relacja rzeczywista, trwająca w wieczności”. Bycie matką i ojcem to ogromna odpowiedzialność i piękne powołanie do relacji, od której zależy wieczność zarówno rodziców, jak i ich dzieci. Lata spędzone w rodzinie wpływają na to, jak będzie wyglądało dalsze życie człowieka. To właśnie ten czas odciska piętno i ma wpływ na moralność, duchowość i szczęście konkretnych osób, które właśnie w rodzinie uczą się wzorców postępowania i przekazywania miłości.