Odnosząc się do Jezusa, zwykle mówimy o Nim „Jezus Chrystus”. Jednakże „Chrystus” nie jest nazwiskiem Jezusa. Określenie to tak dalece przylgnęło do Jezusa, że jest Jego drugim imieniem. Co ono właściwie znaczy? W jaki sposób określa samego Jezusa? Czy jako wierzący w Jezusa Chrystusa, mamy udział w tym imieniu, czy też jesteśmy „namaszczeni”?
Jezus zwany Chrystusem
Określenie „Chrystus” pochodzi z języka greckiego i znaczy tyle co „Mesjasz” po hebrajsku, czyli namaszczony, pomazaniec. Jezus jest zatem pomazańcem. Pomazanie olejem wiązało się najpierw z wybraniem kogoś na króla, kapłana czy proroka. Z czasem tytuł mesjasza zaczęto odnosić do osoby zapowiedzianej przez Boga, która miała ustanowić tzw. królestwo mesjańskie po pokonaniu zła, grzechu i śmierci. W przypadku Jezusa wyjątkowy jest sposób Jego namaszczenia. Święty Piotr powie o Nim, że „Bóg namaścił [Go] Duchem Świętym i mocą” (Dz 10,38). Faktycznie, ewangelie dają liczne świadectwa o tym namaszczeniu. Łukasz wspomina, że gdy Jezus przyjmował chrzest z rąk Jana Chrzciciela, „Duch Święty zstąpił na Niego w postaci cielesnej niby gołębica, a z nieba odezwał się głos: «Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie»” (Łk 3,22). Najwyraźniej potwierdził to sam Jezus w synagodze w Nazarecie. Odczytał najpierw tekst z proroka Izajasza: „Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnymi, abym obwoływał rok łaski od Pana” (Iz 61,1n). Po tym stwierdził, że te słowa właśnie się wypełniły, a to oznaczało, że On sam jest „Namaszczonym” przez Ojca, że jest Mesjaszem, czyli Chrystusem, w którym mieszka Duch Święty. Mocą tego Ducha Jezus będzie dokonywał niezwykłych znaków i cudów, a zwłaszcza pokona śmierć i powstanie do nowego życia. Jak ujmie to św. Paweł: Jezus jest Synem Bożym, pełnym mocy, ustanowionym według Ducha Świętości przez powstanie z martwych (por. Rz 1,4).
Duch przychodzi na modlitwie
Tego samego Ducha Świętego Jezus obiecał zesłać apostołom za cenę swojej męki i śmierci. On wszystkiego ich nauczy i doprowadzi do całej prawdy, aby stali się świadkami Jezusa aż po krańce świata. Przygotowując się na przyjęcie daru Ducha, uczniowie wraz z Maryją trwają na czuwaniu i modlitwie. Działanie Ducha Świętego jest mocno związane z modlitwą. Jezus uczy, że Ojciec zawsze daje Ducha Świętego tym, którzy się modlą (Łk 11,13). Poza tym sam Duch przychodzi z pomocą naszej słabości i wstawia się za nami, gdy nie umiemy się modlić (Rz 8,26). Modlitwa jest najprostszym sposobem na zyskanie daru Ducha. Na modlących się apostołów w Dzień Pięćdziesiątnicy, pośród szumu gwałtownego wiatru, zstępuje Duch Święty w postaci ognistych języków. Napełnieni Mocą z wysoka odważnie wychodzą z Wieczernika, aby wobec tłumów zebranych w Jerozolimie na święto głosić wielkie dzieła Boże. Piotr wzywa słuchaczy do nawrócenia i przyjęcia chrztu w imię Jezusa Chrystusa, aby otrzymać przebaczenie grzechów i wziąć w darze Ducha Świętego (por. Dz 2,1-41). Dar Ducha nie jest tylko dla apostołów, ale jest ofiarowany każdemu, kto uwierzy w Jezusa Chrystusa. Gdy Piotr nauczał o Jezusie w domu setnika Korneliusza, Duch zstąpił na całą jego rodzinę, zanim jeszcze przyjęła chrzest (por. Dz 10). To pokazuje jak bardzo Bóg pragnie udzielać ludziom daru Ducha. To przez Niego miłość Boża rozlana jest w naszych sercach (Rz 5,5).
w Duchu jesteśmy synami Bożymi
Czy dar Ducha jest rzeczywiście czymś tak niezwykłym, że warto o niego zabiegać? W Liście do Rzymian św. Paweł pisze: „wszyscy ci, których prowadzi Duch Boży, są synami Bożymi!” (Rz 8,14). Otrzymaliśmy ducha przybrania za synów, dzięki któremu możemy zwracać się do Boga z taką samą ufnością i prostotą, jak czynił to Jezus, wołając do Niego: „Abba”, czyli „Tatusiu”, co u Żydów było niespotykane! Ten sam Duch utwierdza nas w przekonaniu, że jesteśmy dziećmi Bożymi, więc mamy prawo do tego samego „spadku” co Chrystus, do udziału w Bożym dziedzictwie, w niepojętych „skarbach” nieba (por. Rz 8,14-17). Czy nie są to jednak obietnice na wyrost wobec powszechnego prawa śmierci? I tu znów św. Paweł zapewnia nas, że jeśli Duch Boży w nas mieszka, to chociaż ciało podlega śmierci ze względu na skutki grzechu, to Ten, który wskrzesił Chrystusa z martwych, przywróci do życia nasze śmiertelne ciała mocą mieszkającego w nas swego Ducha (por. Rz 8,10-11).
owoce Ducha
Skutki działania Ducha Świętego objawiają się namacalnie już tu na ziemi, jeśli tylko pozwalamy się prowadzić temu Duchowi. Pierwszym takim skutkiem jest nawrócenie, porzucenie grzechu. Duch Święty jest tym, który przekonuje świat o grzechu. On jest światłem ludzkich sumień, które pozwala odróżnić zło od dobra, nazwać je po imieniu, ale przede wszystkim Jego mocą dokonuje się odpuszczenie grzechów. Po to Jezus dał apostołom Ducha po zmartwychwstaniu, aby mogli odpuszczać grzechy: „Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone…” (J 20,22n). To jest też pierwszy warunek przyjęcia Ducha Świętego – wyznanie swojego grzechu w sakramencie pojednania. Wtedy serce ludzkie staje się na powrót świątynią Ducha, w której objawiają się owoce Jego działania. Święty Paweł wymienia je jednym tchem: „miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie” (Ga 5,22n). Wydaje się, że to nic nadzwyczajnego, a jednak z doświadczenia wiemy, że nie tak łatwo trwać w cierpliwości, radości i opanowaniu, gdy doznajemy własnych słabości czy przeciwności.
Dzięki obecności Ducha już tu na ziemi możemy doświadczyć rzeczywistości królestwa Bożego, w którym nie chodzi o jedzenie i picie, sprawy doczesne, ale o sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym (por. Rz 14,17). Ludzie, którzy pozwalają się kierować Duchowi Świętemu, cechują się niezwykłym pokojem i radością, które promieniują na ich obliczach. To są niezawodne znaki obecności Ducha Bożego i źródło szczęścia dostępnego dla nas już tu na ziemi. Jego pełni doświadczymy w niebie.