Ciekawe ilu z nas w szeregu „świętych obrazków” na ścianie powiesiłoby zdjęcie swoich rodziców, zdecydowanie wierząc, że to nie tylko przypadkowa kolejność pasujących do siebie ramek, ale konsekwencja rodzinnej religijności i wiary? Czy właśnie niewiara we własną możliwą świętość nie jest jednym z korzeni mało szczęśliwych związków?
Z Ewangelii sączy się przecież jedna wielka Dobra Nowina: królestwo Boże jest w nas. W nas, czyli w konkretnym człowieku i pomiędzy ludźmi. Owszem, Jezus w modlitwie „Ojcze nasz” każe nam wołać: „Przyjdź Królestwo Twoje”, to jednak wcale nie znaczy, że musi ono przyjść z zewnątrz, a my mamy czekać z założonymi rękami. Rzeczywiście musi przyjść… do mojej świadomości. Żyć na miarę nieba, na miarę szczęścia bez końca: to jest możliwe na ziemi. Oczywiście żaden stan tego nie gwarantuje: ani życie zakonne, ani kapłaństwo, nie ma tego w pakiecie sakramentalny związek małżeński, ani mniej lub bardziej dobrowolnie wybrane życie w pojedynkę. W życiu na miarę nieba chodzi po prostu o… miłość. Ta nie zawsze musi błyszczeć fleszami i mieć posmak heroizmu. Mam intuicję wiary, że po śmierci niebo zadziwi nas swoimi świętymi małżonkami, rodzicami, tymi którzy zwyczajnym życiem osiągnęli świętość, czasem brudząc się nim dość wyraźnie.
Dlatego też na wakacyjne miesiące proponujemy kilka myśli o świętości małżonków, świętości rodziny. Nasi autorzy zastanawiają się nad tym, czego młode małżeństwa i rodziny oczekują dziś od Kościoła. Czy jedynie tego by nie przeszkadzał i pod kołdrę im nie zaglądał? Z pewnością nie. Co dziś jest niebezpieczeństwem dla małżeństwa? Brak żywej wiary? Czy prościej: brak czasu? Polecam rozmowę z Moniką i Jackiem Kaniewskimi, którzy z gwarnej Warszawy wyemigrowali na szczyt jednej z gór Beskidu Sądeckiego. Dziś prowadzą gospodarstwo agroturystyczne, na co dzień będąc rodzicami Gabrysi i Tomka, a swoją duchową drogę oparli o Ruch Equipes Notre-Dame. To ruch małżeński, którego fundamenty położył francuski ksiądz o. Henri Caffarel. Celem zaś ruchu jest, jak sam mówi: „Świętość małżonków. To i nic więcej”. Więcej informacji o samym Ruchu END, o tym na czym polega uczestnictwo i co proponuje małżonkom, jak i o jego założycielu znaleźć można w artykułach p. Grzonków i p. Kobiałków.
Ale w najnowszym numerze „Czasu Serca” znalazł się także przegląd spotkań przygotowujących do sakramentu małżeństwa autorstwa Karoliny Krawczyk. Tak zwane konferencje przedmałżeńskie nie muszą odbywać się w klimacie zadyszki po pracy, monotonnych rozważań, czasami nieco odrealnionych, ani zwyczajnego obowiązku. Mogą być, ba! są szansą, by głębiej spojrzeć na utrwalający się związek i zrobić w nim wyraźne miejsce dla Chrystusa.