Urodzona w Niemczech, ale wychowywana w polskiej rodzinie, gdzie język polski i tradycje nieustannie wplatały się w niemiecki styl życia i myślenia. Wiktoria Samp – Polka i Niemka według dokumentów, a jak w myślach i sercu? W rozmowie z Eweliną Słomką opowie o codzienności Polaków za zachodnią granicą.
Jak to się stało, że mieszkasz w Niemczech?
Moi rodzice są Polakami. Wyjechali do Niemiec, kiedy w Polsce rządziła komuna. Uciekali przed nią i tak się potoczyło, że już w Niemczech zostali. Tam też urodziłam się ja. I choć od zawsze marzyłam, aby żyć w Polsce, zdecydowałam, że zostanę tam do ukończenia studiów. W rodzimym kraju spędzałam głównie wakacje, chociaż zawsze ciągnęło mnie do ojczyzny. Dlatego też przyjechałam do Polski na roczny wolontariat przed ŚDMem, a potem studiowałam tu jeden semestr. Wtedy przekonałam się, że to nie tylko czas wolny i wakacje sprawiają, że kocham ten kraj.
A co takiego Cię tu przyciąga? Za czym tęsknisz, będąc w Niemczech?
Nie potrafię określić, za czym konkretnie tęsknię. Myślę, że składa się na to wiele czynników. Na pewno są to ludzie, choć każdy człowiek jest inny. W Polsce wydają się oni bardziej otwarci. Może w polityce wygląda to odwrotnie, lecz jak spojrzymy na bezpośrednie, międzyludzkie relacje, to można dostrzec, że w Niemczech trudniej jest się zintegrować. Bardzo podoba mi się polski patriotyzm, duma z narodu i zaangażowanie ludzi. Podziwiam też, że w Polsce ludzie nie wstydzą się swoich poglądów. W Niemczech wydaje się, że wszyscy myślą podobnie, a jeśli są jakieś różnice, to raczej w błahych sprawach, podczas gdy w Polsce, nawet w środowisku pozornie jednolitym, jest tyle poglądów, co ludzi. Dlatego też w ojczyźnie czuję się bardziej wolna. W Niemczech oficjalnie oczywiście też tak jest, ale w rzeczywistości szybko można zostać zaszufladkowanym, np. jako rasista, jeśli ma się odmienne od większości poglądy na temat migrantów.
Usłyszałam kiedyś, że dzieci Polaków emigrujących do Niemiec, które urodziły się już w nowym kraju, są wychowywane w polskim duchu, mają często problem z tożsamością, ponieważ w domu rozmawiają po polsku i przekazywana jest im wiedza o Polsce, ale otoczenie jest zupełnie inne: szkoła, język, inny sposób życia i funkcjonowania w społeczeństwie… W Niemczech nie czują się jak Niemcy, a w Polsce jak Polacy. Czy Ty też odczuwasz taki dysonans i zastanawiasz się, czy jesteś bardziej Polką czy Niemką?
Kiedyś nie zastanawiałam się w ogóle nad tym, czy uważam się za Polkę, czy Niemkę. Nie widziałam znaczących różnic i po prostu tak w Niemczech, jak i w Polsce czułam się częścią społeczeństwa. Z czasem jednak zaczęłam dostrzegać znaczne różnice, choćby w poglądach politycznych, w wierze lub wartościach. Wcześniej tego nawet nie zauważałam, ale z perspektywy czasu dostrzegłam, że wszystkie moje najbliższe koleżanki nie były rdzennymi Niemkami. Moje grono znajomych składało się z osób z Afganistanu, Togo, Filipin, Iranu, Polski i Włoch. Integracja z Niemcami, o której często mówi się w mediach, na co dzień w kontaktach międzyludzkich nie za bardzo się udaje. Ja z dumą mówię, że jestem Polką i Niemcy też mnie za taką uważają. W Niemczech bardzo rzadko spotykam osoby, dla których ważne są podobne do moich wartości, co sprawia, że dopiero w Polsce mogę być bardziej sobą i mówić otwarcie, bez ryzyka, że zostanę zaszufladkowana.
Czy w Twoim środowisku jest wielu Polaków?
Większość życia mieszkałam na zachodzie Niemiec, gdzie jest naprawdę dużo Polaków. Widać to np. po Polskiej Misji Katolickiej, która cały czas rośnie. Przybywa nowych księży, dodatkowych mszy, aby móc pomieścić wszystkich wiernych, podczas gdy niemieckie kościoły często są zamykane, a msze skreślane z planu dnia. Spędziłam też trochę czasu na wschodzie, czyli w byłym NRD. Tutaj sytuacja wygląda nieco inaczej. Raczej rzadko spotykam się z językiem polskim, a jeśli nawet, to głównie w rozmowach z Polakami, którzy dopiero niedawno przyjechali za pracą, żeby szybko się dorobić i wrócić do ojczyzny.
Czy Polacy, których spotykasz chętnie przyznają się do swojej narodowości, czy może wolą ten fakt ukrywać albo jest to po prostu dla nich obojętne?
Poznałam i takich, i takich. Myślę, że dużą rolę odgrywa znajomość języka, bo ułatwia kontakt z ludźmi, zrozumienie kultury, tradycji i zwyczajnej codzienności. Niektórzy rodzice nie uczyli swoich dzieci polskiego, często z powodu niechęci bycia rozpoznanym jako Polacy. Jednak te dzieci – dziś już dorośli – często mają żal z tego powodu, bo przecież każdy dodatkowy język to nowe możliwości. Te osoby, przyjeżdżając do Polski, czują się jak w obcym kraju. Myślę też, że nigdy w pełni nie zintegrują się ze społeczeństwem. Osobiście jestem moim rodzicom bardzo wdzięczna, że zadbali o to, abym mogła nauczyć się polskiego. To wielki dar móc bez wysiłku porozumiewać się z własną rodziną, budować przyjaźnie i relacje w innym kraju, mieć dostęp do wszelkich informacji w danym języku i możliwość zamieszkania w ojczyźnie bez dodatkowych barier.
W jaki sposób Polacy przeżywają swoją polskość poza granicami?
W naszym domu polska tradycja jest cały czas żywa. Przyjmujemy też niektóre zwyczaje niemieckie, jeśli są dla nas wartościowe. Ale tak naprawdę każda rodzina buduje własną tożsamość na swój sposób. Jak wspomniałam, w wielu miastach działa Polska Misja Katolicka. W moich okolicach znajduje się również polski ośrodek młodzieżowy, w którym regularnie odbywają się rekolekcje dla różnych grup wiekowych. Raz w roku organizowane jest tu spotkanie młodych, na które przyjeżdża m.in. zespół „Siewcy Lednicy” i odbywa się Lednica dla Polonii.
Czy według Ciebie Niemcy dają odczuć Polakom, że są migrantami, czy też traktują ich na równej stopie?
Wygląda to bardzo różnie. Prawo zabrania oczywiście dyskryminacji ze względu na narodowość, a poprawność polityczna sprawia, że w przestrzeni publicznej nie ma żadnych zastrzeżeń co do Polaków. W życiu codziennym bywa jednak rozmaicie.
Planujesz wrócić do Polski?
Tak, praktycznie już siedzę na walizkach. Uważam Polskę za swój dom i nie chcę w nim być tylko tymczasowym gościem. Głęboko pragnę dbać o ojczyznę i ją tworzyć, pamiętając zarazem o swych przodkach i myśląc o przyszłości.