E-market, e-pit, e-mail, e-learning, e-obuwie, e-lekarz, e-randka… Jesteśmy świadkami wszechobecnej cyfryzacji. Jest ona dostępna nawet w sferze ludzkich odniesień i kontaktów interpersonalnych. Wysyłając wiadomość przez komunikator, możemy wyrazić swoje emocje odpowiednim emotikonem lub po prostu wysłać zdjęcie zrobione kilka sekund wcześniej czy też nawiązać wideorozmowę. Jesteśmy w stanie poinformować niemal cały świat o miejscu swoich wakacji, publikując na portalu społecznościowym zdjęcie, zretuszowane odpowiednią do tego aplikacją. Cyfrowy świat nie jest już jednym z wielu możliwych wymiarów rzeczywistości. Stał się sposobem istnienia w świecie.
zmiany w głowie
Rewolucja cyfrowa zdaje się nie mieć końca. Co chwile zaskakują nas nowinki o rozwiązaniach technologicznych, które mają ułatwić komunikację, pomóc załatwić wiele spraw, nie wychodząc z domu, a mówiąc ogólnie, ułatwić człowiekowi życie. Technologia cyfrowa stworzyła ogromną przestrzeń, oddaną nam do zagospodarowania. Można powiedzieć, że staje się ona powoli przedłużeniem ludzkiego umysłu i uczuć.
Ten cyfrowy świat styka się z tzw. realem w tak wielkim stopniu, że powoli przebudowuje nawet nasze mechanizmy poznawcze, emocjonalne i społeczne. Stwierdzono, że korzystając coraz częściej z kolektywnej pamięci i baz wiedzy, umysł człowieka staje się amnezyjny. Zmienia się zatem sposób pracy mózgu najmłodszego pokolenia, które zaczyna myśleć za pomocą słów kluczowych, zapamiętując nazwę strony internetowej, zaś z trudem zapisując w głowie kilka linijek wiersza.
w oceanie informacji
Tonino Cantelmi, włoski badacz uzależnień od Internetu i wpływu technologii cyfrowej na ludzki umysł, twierdzi, że nasze społeczeństwo dąży w kierunku zatracenia zdolności „wyłączenia się”. Siedzi przy klawiaturze, twittując, lajkując, udostępniając rozmaite informacje i to zarówno w pracy, na wakacjach, czy nawet podczas posiłku. Aktualizując ciągle siebie w przestrzeni wirtualnej, trzeba mieć jednak świadomość, że ważność jakiegoś wydarzenia nie ocenia się w kategoriach tego, jak długo się o nim pamięta czy jakie posiada ono znaczenie, ale zliczając, ile razy zostało udostępnione i skomentowane w sieci.
Człowiek współczesny dąży ciągle do tego, by być online, to znaczy podłączonym, aktywnym. Nawet kwaterując się w jakimś nowym miejscu po klasycznym przywitaniu, przeważnie pada pytanie o hasło do Wi-Fi. Idąc na wycieczkę w góry zabieramy powerbanki, by podtrzymać jak najdłużej energię w naszych smartfonach. Poprzez to nieustanne podłączenie człowiek jest zanurzony w oceanie informacji, umiejętności i relacji.
spełnienie w awatarze
Kilka lat temu ze względu na zastosowane efekty specjalne furorę w kinach zdobył film Awatar. Został on stworzony w całości w technice trójwymiarowej. Główny bohater produkcji w realnym świecie ma sparaliżowane nogi, ale wszystko się zmienia, gdy tylko przyjmuje postać wirtualnego awatara – wówczas może biegać. Będąc nim, może on czynić takie rzeczy, na które w realnym, pełnym ograniczeń świecie nie jest w stanie sobie pozwolić.
Co prawda, w rzeczywistości nie posiadamy tak zaawansowanych awatarów. Film pokazuje jednak przykład dokonującej się transformacji. Być może naszemu ciału będą towarzyszyć kiedyś jakieś awatarowe powłoki. Smartfon z dostępem do przeróżnych aplikacji, social media, gadżety cyfrowe, niektóre gry komputerowe – czyż nie są już dostępną formą awatarów? Wgląd w cyberprzestrzeń umożliwił kreowanie wielu tożsamości, zmieniając nawet granice tego, czym jest sama tożsamość.
Świat wirtualny staje się dla niektórych idealnym miejscem realizacji tego, co w świecie realnym jest trudne lub niemożliwe. Jest to rzeczywistość, w której sami możemy zadecydować, co się ostatecznie wydarzy. Poszukujemy tego wszystkiego być może dlatego, by poczuć się bardziej spełnionymi.
przyglądanie się swojej face
Mimo iż o mediach społecznościowych mówi się różnie, koncentrując się zazwyczaj na ich aspektach negatywnych, a nawet pewnych patologiach z nimi związanych, zjawisko to ma przecież wiele wymiarów pozytywnych. Naukowcy twierdzą na przykład, że oglądanie swojego Facebooka, a dokładnie profilu i tablicy, wpływa korzystnie na sposób, w jaki postrzegamy siebie. W pewnym eksperymencie przebadano trzy pokaźne grupy studentów. Jedna z nich została posadzona przed pustymi ekranami komputerów. Druga siedziała przed monitorami, na które nałożono lustra. Ostatnia grupa miała pozwolenie na zajmowanie się swoim profilem na Facebooku. Po pewnym czasie uczestnicy badania wypełnili kwestionariusz, badający samoocenę. Okazało się, że osoby korzystające z Facebooka ujawniły pozytywną zmianę w postrzeganiu siebie. W innych grupach nie zanotowano z kolei żadnych znaczących różnic. Wynika to z faktu, że na swojej tablicy gromadzi się w zdecydowanej mierze pozytywne komentarze i miłe wspomnienia. Lustro i pusty ekran przypominają nam natomiast o tym, kim naprawdę jesteśmy i dlatego mogą negatywnie wpływać na samoocenę, jeśli ten obraz nie odpowiada naszym autorefleksjom. Czy pokazując przeważnie pozytywną stronę każdego z nas, Facebook fałszuje nasz obraz, czy też daje raczej możliwość życzliwego wyrażenia siebie?
autentyczny w realu
Kwestią zasadniczą dotyczącą człowieka żyjącego w dobie Internetu jest pytanie o autentyczność jego bycia. Obecność w przestrzeniach wirtualnych może być przecież znakiem rzeczywistego dążenia do osobistego spotkania z drugim człowiekiem.
Może stanowić również poszukiwanie form dzielenia się sobą z równoczesnym pragnieniem bycia autentycznym, to znaczy wiernym samemu sobie, bez popadania w iluzję budowania sztucznego profilu publicznego.
Benedykt XVI w orędziu na Światowy Dzień Środków Masowego Przekazu w 2011 roku napisał: „Nowe technologie pozwalają ludziom spotykać się ponad granicami przestrzeni i samych kultur, otwierając w ten sposób cały nowy świat potencjalnych przyjaźni. To wielka szansa, ale pociąga także za sobą większą uwagę i świadomość możliwych zagrożeń”.
Technologia cyfrowa stała się dzisiaj formą wyrażenia siebie, jakimś przedłużeniem naszych osobowości. Wynika z tego, że daje ona wiele możliwości, stanowi szansę. Jednak wyłącznie obecność innego człowieka w realnym świecie może naprawdę demaskować sztuczny świat, który tworzymy dzięki nowym technologiom. Tylko „inny” może pokazać mi bowiem instrumentalność moich odniesień w stosunku do niego. Jest on w stanie sprzeciwić mi się, mogę zobaczyć jego twarz, reakcję. „Inny” w świecie realnym wymusza poniekąd na mnie relację, nie mogę się go przecież pozbyć, zamykając okno przeglądarki czy aplikacji. Wyłącznie w tej relacji do kogoś obok mnie mogę być rzeczywiście sobą.