Dlaczego chrzcimy dzieci?

 

Pytanie o to, dlaczego chrzcimy dzieci, jest tak naprawdę pytaniem o wiarę. Jeśli Chrystus jest centrum mojego życia, bo wierzę, że jest moim Bogiem i Zbawcą, ten sakrament jest dla mnie bramą do niesamowitego duchowego bogactwa. Tylko osoby ochrzczone mogą przyjmować owocnie pozostałe sakramenty: Komunię, bierzmowanie, namaszczenie chorych; spowiadać się i zawierać małżeństwo, przez co mieć dostęp do łaski związanej z tym sakramentem, że o kapłaństwie nie wspomnę.

Przede wszystkim jednak chrzest jest dla mnie zjednoczeniem z Chrystusem i dzięki temu leczy, karmi i chroni. Wszyscy rodzimy się naznaczeni zerwaniem wspólnoty z Bogiem, które jest skutkiem grzechu pierwszych rodziców. To sprawia, że nie mamy dostępu do pełni łaski i jednocześnie nic nas nie chroni przed atakami złego ducha. Chwila zanurzenia (grec. baptismos) w Chrystusie jest momentem, kiedy obecna w nas skaza zostaje uzdrowiona.

Gdyby Trójca miała układ krwionośny, można by było powiedzieć, że jest to podłączenie każdego ochrzczonego do Jej krwioobiegu. Tyle, że zamiast krwi, w „żyłach” duszy krąży miłość. Przyjmując ją, stajemy się dziećmi Boga. To zaś znaczy, że jeśli nawet zgrzeszymy, to wystarczy szczery żal z powodu upadku i pragnienie poprawy, by otrzymać rozgrzeszenie, a więc zostać uzdrowionym. To znaczy także, że jesteśmy chronieni przez Boga i Jego aniołów. Demony mają więc do nas dostęp tylko wtedy, kiedy sami ulegniemy ich pokusom.

Przyjęcie tego sakramentu jest też gwarancją, że zostaliśmy wpisani do księgi życia. Bóg zna nas po imieniu, jesteśmy dla Niego domownikami, kimś bardzo bliskim. Ukochanym. To znaczy, że w chwili, kiedy będziemy umierali, On przy nas stanie i zawoła nas do siebie, pochwyci nas w swoje kochające ramiona. On też obiecał nam zmartwychwstanie do szczęścia, a Jego obietnice są nieodwołalne.

Te wszystkie dary związane z sakramentem chrztu sprawiły, że od samego początku istnienia Kościoła chrzczono także dzieci. W Dziejach Apostolskich czytamy, że św. Paweł ochrzcił w Filippi więziennego strażnika i wszystkich jego domowników (por. Dz 16,32-33), a to znaczy, że ochrzczeni zostali także najmłodsi. Świadectwa na temat praktyki chrzczenia dzieci znajdujemy już w pismach chrześcijańskich w II w. i czytamy tam, że jest to praktyka od zawsze stosowana. Święty Augustyn napisze w IV w., że przejęto ją od apostołów. Stała się ona powszechna w VII w., a potem zaczęto kłaść nacisk także na jak najszybszy chrzest po narodzinach. W ten sposób chciano bez zwłoki dać dzieciom dostęp do łaski zawartej w tym sakramencie – zapewnić im pełny dostęp do miłości Boga i Jego obrony.

Tu jednak trzeba wyraźnie podkreślić jedno: dzieci można chrzcić tylko wtedy, kiedy jest „uzasadniona nadzieja” (Kodeks prawa kanonicznego, kan. 868, 1,2b), że zostaną wychowane w wierze katolickiej. Jeśli takiej nadziei brak, chrztu nie powinno się udzielić. Wynika to z faktu, że w chwili udzielania sakramentu w imieniu malutkiego katechumena wiarę deklarują jego rodzice lub inne osoby proszące dla niego o sakrament. Ich wiara jest obietnicą, że w miarę dorastania dziecko będzie wprowadzane w bliskość z Bogiem. Zarówno tę związaną z praktykami religijnymi, jak i znajomością doktryny. Wiara dziecka ma zrodzić się z wiary tych, którzy poprosili dla niego o chrzest.

I tak wracamy do pierwszego akapitu i najważniejszego w tym temacie pytania: skoro proszę dla mojego dziecka o chrzest, to kim jest dla mnie Chrystus?

Elżbieta Wiater

Author: Elżbieta Wiater

Historyk, doktor teologii, pracuje jako redaktor w wydawnictwie Tyniec, publicystka związana z portalem deon.pl oraz christianistas.org. Autorka kilku książek. Mieszka w Krakowie.

Share This Post On

Submit a Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.