„Każdy z małżonków powinien móc realizować swoje zainteresowania w zdrowych proporcjach i żaden nie może czuć się zniewolony przez drugiego”. O umiejętności realizacji własnych pasji w związku małżeńskim, dzieleniu czasu z drugim, a także o tym, czego nowożeńcy mogą nauczyć się od doświadczonych małżonków, opowiadają Monice Godziembie-Dąmbskiej Ślązaczka Maria i Podhalanin Leszek Papieżowie.
Jesteście małżeństwem już 58 lat…
Maria: Tak, ślub wzięliśmy 3 kwietnia 1961 roku w kościele św. Antoniego w Rybniku.
Jak dzisiaj wspominacie ten dzień?
Maria: Było bardzo skromnie. Przyjęcie urządziła moja starsza siostra. Głównym daniem był bigos. Z Leszka strony przyjechali rodzice, ciocia z mężem i przyjaciel (świadek ślubu), z mojej brat, dwie siostry z małżonkami, dyrektor szkoły z żoną i przyjaciółka. Leszek grał na gitarze, a goście śpiewali.
Jak przed laty wyobrażaliście sobie wspólne życie?
Maria: Pobierając się, marzyliśmy, żeby stworzyć rodzinę i mieć dzieci. Leszek był jedynakiem, wychowanym w ciepłym domu rodzinnym.
Leszek: …a Maria była sierotą. Mamę straciła, mając 10 lat, a tatę będąc szesnastolatką. Od początku związku pracowaliśmy jako nauczyciele. Mieliśmy mieszkanie po zmarłych rodzicach Marii. Po roku małżeństwa urodziło nam się pierwsze dziecko.
Czym dzisiaj jest dla Was małżeństwo?
Maria: Oazą bezpieczeństwa. Wspieramy się, dzielimy razem radości i troski oraz obdarowujemy się nawzajem wielkim zaufaniem. Mamy wiele wspólnych zainteresowań, ale także zupełnie odrębne.
Leszek: Regulamin udanego małżeństwa można streścić w znanych słowach. „Punkt pierwszy: żona ma zawsze rację. Punkt drugi: jeśli tak nie jest, patrz punkt pierwszy”. Wszystko sprowadza się zatem do tego, że w idealnym małżeństwie żona trzyma kasę, a mąż gębę na kłódkę (śmiech).
Co przesądza o trwałości relacji małżeńskiej?
Leszek: Wielka miłość, zaufanie, wzajemna akceptacja zarówno pozytywnych, jak i negatywnych cech charakteru, umiejętność wybaczania.
Z jakimi trudnościami przyszło Wam się zmierzyć dotychczas?
Leszek: Maria miała trzy poważne operacje.
Maria: Leszek od prawie 30 lat ma cukrzycę. Od dwóch lat oboje wspieramy syna w chorobie nowotworowej.
Czy – Waszym zdaniem – istnieje jakiś uniwersalny sposób na przezwyciężenie poważnych kryzysów?
Maria: Oboje jesteśmy wierzącymi i praktykującymi katolikami. Powierzamy nasze sprawy Panu Bogu.
Czy dopuściliście kiedykolwiek możliwość rozwodu?
Leszek: Rozwód nigdy nie wchodził w rachubę. Bardzo kochamy nasze dzieci, zresztą z wzajemnością i w żadnym wypadku nie wyobrażaliśmy sobie rozłąki.
Młode małżeństwa nie potrafią często szukać wyjścia z trudnej sytuacji. Z czego to wynika?
Maria: W poszukiwaniu właściwych rozwiązań naprawdę trudnej sprawy potrzebna jest miłość, wiara, wyrozumiałość i tolerancja oraz prawdziwi przyjaciele, na których zawsze możemy liczyć.
Udało się Wam spełnić wszystkie ślubne marzenia?
Maria: Właściwie nie mieliśmy przed ślubem żadnych planów, oprócz posiadania dzieci. W późniejszych latach, ze względu na to, że Leszek pochodzi z Podhala, cała rodzina chciała posiadać domek w górach. Po 30 latach małżeństwa udało się nam to marzenie spełnić.
Jesteście związkiem ludzi z wydaje się odległych sobie kulturowo rejonów Polski. Czy to problem?
Maria: W górach mówili wtedy, że Leszek żeni się z „Niemką”, ale po bliższym poznaniu historii mojej rodziny – babcia, przyjaciółka pani Korfantowej, była przewodniczącą Związku Towarzystw Polek w Rybniku – zaakceptowali mnie.
Leszek: Po przeniesieniu się do szkoły w dzielnicy Rybnika z tzw. familokami, nauczyłem się szybko gwary i również mnie przyjęto jako swego.
O czym powinno się mówić dzisiaj młodym przed zawarciem małżeństwa?
Leszek: Trudno cokolwiek doradzać, bo życie przynosi nieprzewidywalne sytuacje. Czasami porady rodziców, teściów czy rodzeństwa należy brać z dystansem.
Kiedy patrzycie na współczesnych młodych, co sobie myślicie?
Maria: Że mają o wiele łatwiejszy start, ale również większe wymagania od życia. Nie cieszą się małymi osiągnięciami.
Na czym Waszym zdaniem polega sztuka kompromisu i czy można się jej nauczyć?
Maria: Sztuki kompromisu można się nauczyć, zwłaszcza w pierwszych latach małżeństwa. Dla dobra związku każdy musi być gotowy odstąpić od swoich racji.
Co, jeśli w małżeństwie ujawnia się czyjś egoizm?
Leszek: Każdy z małżonków powinien móc realizować swoje zainteresowania w zdrowych proporcjach i żaden nie może czuć się zniewolony przez drugiego.
Czego mogą nauczyć się od Was młode małżeństwa?
Maria: W małżeństwie musi być sprawiedliwy podział obowiązków, ustalony za wzajemną zgodą. Bardzo ważne jest życie towarzyskie, wspólne wycieczki, wyjścia na koncerty i uprawianie sportu.
Jest coś, czego Was uczą młodzi?
Leszek: Mimo starszego wieku staramy się korzystać z możliwości podróży, dbania o kondycję, a jako byli nauczyciele utrzymujemy nadal kontakt z młodymi.
Jakieś plany na diamentowy jubileusz?
Maria: Złote Gody obchodziliśmy bardzo uroczyście przez dwa dni wraz z 165 gośćmi. Mszę Świętą odprawiało dwóch księży z rodziny na tarasie naszego domu w górach. Dzieci i wnuki przygotowały modlitwy i oprawę muzyczną. Przyjęcie było w karczmie góralskiej. Jeżeli Pan Bóg pozwoli, za dwa lata chcemy podobnie obchodzić diamentowy jubileusz.