12 maja 2015 roku minie 80 lat, odkąd odszedł na wieczną wachtę jeden z największych Polaków, jakich miała nasza ojczyzna – marszałek Józef Piłsudski. To jemu, bardziej niż komukolwiek, przypadło dzieło wskrzeszenia do politycznego bytu nieistniejącej od 123 lat Rzeczypospolitej. Bowiem 24 października 1795 roku 3 ościenne mocarstwa: Rosja, Prusy i Austria podzieliły się resztą terytorium I Rzeczypospolitej w ramach jej III rozbioru. To marszałek, bardziej niż ktokolwiek inny, przyczynił się do utrwalenia granic odradzającej się Rzeczypospolitej, to on przywrócił Polsce szacunek!
dał Polsce wolność…
24 października 1795 roku z mapy politycznej świata zniknęła Polska, jedno z najpotężniejszych państw Europy XVI wieku. Powstańcze zrywy: insurekcja kościuszkowska, powstanie listopadowe czy powstanie styczniowe nie były zdolne odwrócić tego stanu rzeczy. Płonnymi okazały się też nadzieje wiązane z Napoleonem i jego wyprawą na Rosję. Trzeba było czekać na nadejście wyśnionej przez Mickiewicza „wojny ludów” i wykorzystać ten niebywały splot okoliczności, że w jednym czasie trzech zaborców poniosło militarną klęskę. Tę sprzyjającą sytuację przewidział i w pełni wykorzystał przyszły naczelnik państwa Józef Piłsudski. To on był dla całej plejady patriotów inspiratorem i przywódcą w tych ogromnie skomplikowanych czasach. On był człowiekiem na miarę wyzwań tamtych lat.
Przyszły naczelnik państwa najpierw śnił i marzył o wolnej Polsce, by później marzenia przekuć w czyn. Mając 10 lat, postanowił, że gdy osiągnie pełnoletniość (15 lat), zorganizuje powstanie i wypędzi Moskali z Podbrzezia. Znany jest też fakt, że jako gimnazjalista został ukarany czterogodzinnym aresztem za to, że nie kłaniał się gubernatorowi i rozmawiał po polsku. W kontekście tego ostatniego „przewinienia” polskich uczniów wychowawca klasy krzyczał na nich: „Wy żriotie russkij chleb, polzujetieś prawami ruskowo grażdanina i nie chotitie gaworit’ po ruski!”. Wiadomym jest też, że jeszcze jako gimnazjalista uczestniczył w samokształceniowym kółku „Spójnia”, w ramach którego zorganizowano polską bibliotekę, z której korzystała polska, patriotyczna młodzież w Wilnie.
Wydarzenia 1905 roku w Rosji i Królestwie Polskim stały się dla Józefa Piłsudskiego natchnieniem do upowszechnienia idei, „że chcąc uzyskać niepodległość Polski, należy przejść od marzenia do stworzenia sił i organizacji, które w odpowiedniej chwili mogą podjąć zbrojną walkę z Rosją o niepodległość Polski”. Krokiem w tym kierunku było powołanie do życia w Krakowie pod koniec czerwca 1908 roku organizacji bojowej o nazwie Związek Walki Czynnej (ZWC). Kierownictwo organizacji powierzono Kazimierzowi Sosnkowskiemu. Teren Galicji był najbardziej ku temu stosownym miejscem. Władze austriackie przyznawały bowiem Polakom większy zakres wolności niż carat w Królestwie Polskim, zaś możliwość wojskowego szkolenia młodych Polaków dawała ustawa o stworzeniu Schützenvereinów, co pozwoliło zalegalizować we Lwowie Związek Strzelecki, a następnie w Krakowie Towarzystwo „Strzelec”. To one stały się zalążkiem polskich sił zbrojnych. Już w 1913 roku Polskie Drużyny Strzeleckie oddały się pod rozkazy Józefa Piłsudskiego. Na krótko przed wybuchem I wojny światowej w ich szeregach było 7239 strzelców. Do związków należało też 130 kobiet przygotowywanych do służby sanitarnej i wywiadowczej.
W dniu wypowiedzenia wojny Serbii przez Austro-Węgry Komisja Skonfederowanych Stronnictw Niepodległościowych wydała odezwę do wszystkich Polaków, by zgłaszali się do formacji wojskowej pod rozkazy Józefa Piłsudskiego. Punktem zbiorczym były krakowskie Oleandry, gdzie została utworzona Pierwsza Kompania Kadrowa. Do swych podkomendnych Józef Piłsudski powiedział: „Żołnierze! Spotkał was ten zaszczyt niezmierny, że pierwsi pójdziecie do Królestwa i przestąpicie granicę rosyjskiego zaboru jako czołowa kolumna wojska polskiego, idącego walczyć za oswobodzenie ojczyzny. (…) Patrzę na was jako na kadry, z których rozwinąć się ma przyszła armia polska, i pozdrawiam was jako pierwszą kompanię kadrową”. Faktycznie „pierwsza kadrowa” przekroczyła granicę zaboru rosyjskiego, zajmując Miechów 6 sierpnia 1914 roku.
W 1918 roku Polska odzyskała wolność. Dzieło marszałka dobrze ujął w krótkich słowach Achille Ratti, nuncjusz papieski, późniejszy papież Pius XI, który składając życzenia noworoczne naczelnikowi w Pałacu Łazienkowskim w Warszawie w 1919 roku, powiedział: „Uczynił Pan dobrze, Ekscelencjo, dając tej chwili i takiej scenie tło takie jak te piękne Łazienki. Można było ongi powiedzieć, że nieszczęśliwy król Stanisław August, budując ten pałac, rozsypał jedynie ręką nieświadomą kwiaty i uśmiechy sztuki na łoże umierającej Polski i przygotował jej mauzoleum zimne i puste. Pan zadałeś kłam temu pustemu słowu. Polska wraca z Panem do pięknych Łazienek i jaśniejąca nową młodością, ufna w nową przyszłość przyjmuje tutaj powinszowania i życzenia świata”.
dał Polsce granice…
11 listopada 1918 roku jako data odrodzenia się państwa polskiego jest bardziej symboliczna niż realna. Odrodzona Polska nie miała ustalonych granic, a ze wszystkich stron była otoczona nieprzyjaznymi państwami: od zachodu były Niemcy, od południa – Czechy, od wschodu – bolszewicka Rosja, a od północnego wschodu – Litwa. Na nic zdały się zabiegi naczelnika państwa, by stworzyć szeroką koalicję, która byłaby w stanie przeciwstawić się imperialistycznym zapędom Rosji, niezależnie od jej koloru: bolszewickiej czy białej.
Sprawa granic, zwłaszcza wschodniej granicy, dzieliła samych Polaków. Narodowi demokraci chcieli powrotu do granic sprzed 1772 roku. Fakt, że na kresach I Rzeczypospolitej zamieszkiwało dużo Polaków – chociaż w całości stanowili mniejszość – był wystarczającym powodem dla wielu polskich polityków, by starać się te ziemie włączyć na nowo do Polski. Takich granic nie brała pod uwagę Anglia. Zmierzające do tego celu działania Polaków byłyby niewątpliwie rozumiane jako realizacja zaborczej polityki. Bolszewicka Rosja odwlekała rozwiązanie kwestii polskiej wschodniej granicy, przygotowując się do wojny z Polską. Dowodem tego było przemieszczanie dywizji na zachód po rozprawieniu się najpierw z Aleksandrem Kołczakiem, a później Antonem Denikinem i Piotrem Wranglem.
Józef Piłsudski, realizując politykę federacji, zawarł układ z atamanem Semenem Petlurą, w ramach którego Polska uznała niepodległą Ukrainę, zaś Ukraina uznała prawo Polski do wschodniej Galicji. Ukrainę trzeba było jednak wyzwolić spod rosyjskiego panowania. W tym celu 25 kwietnia 1920 roku ruszyła ofensywa polska w kierunku Kijowa, który został zajęty przez polską armię 7 maja 1920 roku.
Zajęcie Kijowa nie oznaczało zwycięstwa nad Rosją. Nie spowodowało też spodziewanego entuzjazmu i ruchów niepodległościowych na Ukrainie. Wzmogło natomiast antypolskie nastroje w Rosji, podsycane umiejętnie przez bolszewicką propagandę. Wkrótce ruszyła potężna ofensywa sowiecka na dwóch odcinkach: na południu i północy. Południowy front nie przedarł się przez obronę Lwowa, natomiast północny dotarł do wrót samej Warszawy. Na szczęście tu poniósł klęskę dzięki genialnemu planowi naczelnika państwa w postaci manewru znad Wieprza. Wspaniałe zwycięstwo warszawskie doprowadziło do ustalenia granic II Rzeczypospolitej na mocy układu o preliminariach pokojowych w Rydze 18 października 1920 roku.
dał Polsce moc i szacunek…
Dojście Adolfa Hitlera do władzy w 1933 roku było przez Józefa Piłsudskiego jednoznacznie oceniane jako wielkie zagrożenie dla Polski. Dlatego pomimo odmowy Francji marszałek nie porzucił idei wojny prewencyjnej przeciw Niemcom. 2 maja 1933 roku wysłannik marszałka Alfred Wysocki przedstawił Hitlerowi ultimatum: wojna albo wyrzeczenie się przez Niemcy rewizji granic zachodnich Polski. Świadomy faktu, że Reichswera nie dysponuje jeszcze wystarczającą siłę militarną, Hitler zobowiązał się do przestrzegania obowiązujących traktatów. Elementem demonstracji siły była zarządzona przez marszałka największa w historii Polski defilada kawalerii na Błoniach krakowskich w 250. rocznicę odsieczy wiedeńskiej. Sama deklaracja o nieagresji pomiędzy Niemcami i Polską została podpisana 26 stycznia 1934 roku i miała obowiązywać przez 10 lat. Okazało się, że Hitler grał tylko na zwłokę, by w dogodnym czasie uderzyć na Polskę.
epilog
Dzieło marszałka Józefa Piłsudskiego uległo zniweczeniu w 1939 roku nie tyle z powodu zaniedbań i opieszałości jego spadkobierców, ile raczej przez zmowę odwiecznych naszych wrogów – Niemiec i Rosji. Przez lata rozbiorów zaborcy Polski mordowali najlepszych naszych obywateli. To samo, ale jeszcze w sposób zwielokrotniony czyniono w czasie okupacji w niemieckich obozach koncentracyjnych i sowieckich łagrach. Terror i gwałt nie ustał w Polsce wraz z zakończeniem II wojny światowej. Dziś zdają się bardzo aktualne słowa prezydenta Ignacego Mościckiego z mowy pożegnalnej na pogrzebie marszałka: „U bram domostw naszych postawmy warty, byśmy bezcennego kruszcu cnót, przez niego pozostawionych, nie uszczuplili, niczego z wielkiego po nim dziedzictwa nie uronili i byśmy duchowi jego, troską za życia o losy Polski umęczonego, spokój w wieczności dali”.