25-lat „Czasu Serca”

 

W środę 17 maja 2017 w Domus Mater w Krakowie odbyło się świętowanie jubileuszu 25-lecia działalności „Czasu Serca”. Na spotkanie z tej okazji przybyli przełożeni sercańskich wspólnot na czele z ks. Prowincjałem Wiesławem Święchem SCJ, współbracia ze wspólnot krakowskich, pracownicy Wydawnictwa DEHON na czele z dyrektorem ks. Krzysztofem Zimończykiem, osoby związane niegdyś i obecnie z redakcją „Czasu Serca”. 

Pierwszy rok działalności redakcji „Czasu Serca” przypadał na lata 1991/1992. Jubileuszowe spotkanie było okazją do przypomnienia trudnych początków naszego czasopisma, ale też wielu pozytywnych momentów jego wzrastania i rozwoju w trakcie minionych 25 lat. Posłużyła temu prezentacja multimedialna przedstawiona przez ks. Łukasza Ogórka, wicerektora i prefekta naszego seminarium.

Słowo redaktora naczelnego, ks. Dariusza Salamona SCJ

Ksiądz Łukasz przedstawił nam trochę z historii początków i rozwoju Czasu Serca. Bardzo mu dziękuję za otwartość na moją propozycję i włożony trud w przygotowanie tego materiału.

Wyrażam w tym miejscu podziękowanie wszystkim, którzy na przestrzeni tych 25 lat tworzyli „Czas Serca”, redaktorom, autorom, współpracownikom, wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób uczestniczyli w tym Dziele. Mi.in. po to jest to wspominanie historii, aby wyrazić wdzięczność poprzednikom.

W moim wystąpieniu chciałbym się odnieść do teraźniejszości, do aktualnej sytuacji „Czasu Serca”: „Nasze tu i teraz, zmagania i nadzieje”.

Chciałbym zilustrować, jak powstaje nasza gazeta, kto za nią stoi. Większość z nas ma do czynienia z gotowym egzemplarzem „Czasu Serca”, ale on nie spada z nieba…

Powiem zatem parę słów o naszej redakcji, o tematyce naszego pisma, inicjatywach związanych z sama gazetą, nieco o czytelnikach i dystrybucji i parę wrażeń/refleksji na podsumowanie.

I . Na temat obecnej REDAKCJI PISMA:

Proces powstawania poszczególnych numerów rozpoczyna się najpierw od stworzenia koncepcji tematycznej na dany rok. To dokonuje się zwykle na jesieni, ponieważ pierwszy numer kolejnego roku ukazuje się już przed świętami Bożego Narodzenia, a zaplanować go trzeba gdzieś w połowie września. Autorom trzeba dać miesiąc czasu na napisanie artykułów, potem czas korekty i łamania, drukarnia i wysyłka. Wszystko to trzeba dokładnie zaplanować na cały rok do przodu, zwłaszcza terminy z drukarnią, a również w zarysie tematykę wszystkich 6 numerów w danym roku.

Tworzenie koncepcji tematycznej dokonuje się w ramach poszerzonej redakcji. Obecnie w skład tej redakcji wchodzą, oprócz red. naczelnego i pani Natalii, która pracuje w wydawnictwie jako korektorka, p. Karolina Krawczyk, Paulina Smoroń oraz Ewelina Słomka. To jest taka młoda redakcja, ale bardzo twórcza i odważna: od kreowania pomysłów, podejmowania trudnych tematów, przeprowadzania śmiałych wywiadów; można powiedzieć, że zasadniczo te nasze panie podejmują tematy nadające profil danemu numerowi, artykuły ścisłe tematyczne (w odróżnieniu od artykułów cyklicznych, które niekoniecznie muszą być związane z tematem numeru).

Jestem im bardzo wdzięczny, ponieważ są wyjątkowo kreatywne i elastyczne w podejmowaniu tematów. A dzięki ich młodości, mamy też zachowana pewną świeżość spojrzenia.

Po przemyśleniu w ramach tej poszerzonej redakcji koncepcji tematycznej danego numeru trzeba zamówić artykuły u autorów. To jest podstawowa sprawa dla redakcji: mieć grono autorów, sprawdzonych, rzetelnych. Trudno byłoby szukać do każdego numeru nowych autorów. Inna rzecz, że nie tak łatwo ich znaleźć. Mamy zatem mniej więcej 16 stałych autorów!

Jak już zaznaczyłem, panie z redakcji podejmują artykuły związane z tematem danego numeru, natomiast pozostali autorzy zwykle kontynuują swoje cykle, albo też dostosowują się do tematu numeru.

AUTORZY

W samym gronie autorskim można wyodrębnić dwie grupy: autorów sercańskich i osoby świeckie.

Spośród autorów sercańskich obecnie stałymi współpracownikami „Czasu Serca” są:

  1. Józef Gaweł – korzystamy z jego tekstów książkowych poświęconych duchowości Serca Jezusowego (aby ten temat był wciąż obecny w naszych piśmie);
  2. Gabriel Pisarek – komentarze do pism o. Dehona,
  3. Stanisław Gruca – pisze kazania pierwszopiątkowe (po ks. Sławku Kamińskim, który robił to przez kilka lat);
  4. Przemysław Bukowski – odpowiedzialny jest za dział „Zamyślenia”,
  5. Krzysztof Paluch – redaguje teksty z teologii moralnej dotyczące zagadnień bioetyki;
  6. Krzysztof Napora – pisze biblijne komentarze w naszym dziale Lectio divina;
  7. Dariusz Salamon – staram się pisać teksty zasadniczo chrystologiczne, mocno osadzone w Ewangeliach, z odniesieniem do osoby Chrystusa.

To jest ten „zespół sercański”. Trzeba oddać tym księżom sprawiedliwość, że pisanie jest dla nich swoistym hobby, ponieważ nasi autorzy nie są wynagradzani w formie finansowej (jedynie w postaci publikacji); więc ta motywacja do pisania musi być bardzo silna. – podziękowanie za ich inwencję, dotrzymywanie terminów; wspaniałomyślność, bo piszą to w duchu sercańskim, nie oczekując zapłaty!!! – tak jak to zaznaczył ks. Piątek. A mają wiele innych obowiązków!

Dobrze, ze wciąż są chętni do publikowania, bo dzięki temu możemy to dzieło ciągle jeszcze nazywać sercańskim… Choć trzeba przyznać, że nastąpiła tu już bardzo duża ewolucja. Jeśli spojrzymy na pierwszą redakcję, to widać różnicę. Tam byli tylko sercanie…

Drugą grupę autorów stanowią osoby świeckie, i to w zasadzie wszystkie panie!

Stałe autorki:

  1. Beata Zajączkowska – z radia Watykańskiego w dziale Kościoła (o Franciszku, tematy misyjne);
  2. Aneta Pisarczyk – psycholog, pisze do działu rodziny;
  3. Natalia Tendaj – teolog, pisze teksty o charakterze apologetycznym, motywujące wiarę;
  4. Kinga Rybarczyk – z Sekretariat Misji Zagranicznych Księży Sercanów z Lublina, która pisze nt. wspierania misji, zwłaszcza akcji „zbieramto” z polecenia ks. Piotrka Chmieleckiego SCJ;
  5. Elżbieta Małasiewicz-Machula – pisze recenzje książek, które chcemy promować w CS.

Są też młodsze autorki, wymienione już wcześniej: Karolina Krawczyk, Paulina Smoroń, Ewelina Słomka.

Powiedziałem o tworzeniu koncepcji tematycznej „Czasu Serca” w ramach redakcji, wspomniałem o autorach, którzy podejmują się napisania artykułów w ramach danego tematu. Teraz przychodzi moment, gdy nadesłanym materiałem, czyli tekstami zajmuje się REDAKCJA. Nasza korektorka, p. Natalia Kulawiak, dokonuje pierwszej korekty; również moim obowiązkiem jako redaktora naczelnego jest zapoznać się z tekstami; teksty są odsyłane do autoryzacji, a później następuje etap łamania i opracowania graficznego. Tym z kolei zajmuje się p. Olga Bardan (która pracuje jako wykładowca na Uniwersytecie Pedagogicznym w Krakowie). Pani Olga razem z p. Natalią dobierają zdjęcia, obmyślają szatę graficzną i dzięki temu „Czas Serca” odżywa, zaczyna przyciągać wzrok. Ale to jeszcze nie koniec. Potem następuje kilka korekt tekstu już złamanego. I dopiero gdy wszystko jest sprawdzone, czy coś się nie sypnęło – plik z danym numerem jest wysyłany do drukarni (na szczęście nie musimy już jeździć kilka godzin pociągiem z płytami, jak to było w początkach). Mniej więcej po tygodniu otrzymujemy z drukarni gotowy „Czas Serca” – jest to zawsze mement niepokoju, czy wszystko wyszło dobrze – kolory, skład. A potem chwila radości: kolejny owoc się urodził!

Następnie swoją rolę podejmuje p. Agnieszka Niemiec odpowiedzialna od wielu lat za prenumeratę i dystrybucję Czasu Serca. Musi wszystko zapakować, opatrzyć adresami i przygotować do wysyłki. No i wreszcie p. Robert Grzejda wywozi „Czas Serca” na pocztę… Po jakimś czasie pojawiają się rozwiązania krzyżówek i wtedy wiemy, że dotarł on do naszych czytelników.

Dziękuję przy tej okazji wszystkim moim najbliższym Współpracownikom z redakcji i dystrybucji – za Wasze zaangażowanie, ofiarność i dobrą współpracę!

II. TEMATYKA PISMA

Kierujemy się zasadniczo wytycznymi episkopatu i podejmujemy każdorazowe hasło roku duszpasterskiego. W tym roku jest to: „Idźcie i głoście”. Jak wiadomo, nasze czasopismo jest dwumiesięcznikiem, więc trudno odnosić się do wydarzeń zupełnie bieżących, tym bardziej, że tematykę planujemy kilka miesięcy przed ukazaniem się numeru. Nie znaczy to jednak, że jest czasopismem zupełnie oderwanym od tego, co się dzieje. Przykładem może być ostatni numer „Czasu Serca”, który poświęcony jest 100-leciu objawień fatimskich, więc jest bardzo na czasie. Równocześnie, dzięki temu, że mamy pewien dystans czasowy, podejmowana przez nas tematyka jest w pewnym sensie ponadczasowa. „Czas Serca” tak szybko się nie dezaktualizuje i można do niego wracać nawet po dłuższym okresie. W zasadzie powinien wystarczyć co najmniej na dwa miesiące, aż do ukazania się kolejnego numeru.

Struktura tematyczna (poszczególne działy) „Czasu Serca” prawdę mówiąc, niewiele się zmieniły od tych założeń przyjętych w pierwszych numerach. I tu trzeba podkreślić mądrość i trafność wyboru tematyki przez twórców „Czasu Serca”.

W międzyczasie doszła problematyka rodzinna, dział młodzieżowy.

Ale „Czas Serca” zawiera też treści świadomie przeznaczone nie tylko dla tych pobożnych i utwierdzonych katolików, ale i dla poszukujących.

Takimi są chociażby artykuły ks. Przemka Bukowskiego, może bardziej ambitne, czasem trudniejsze, ale jestem przekonany, że mają swoich zwolenników, dla których są intelektualną pożywką. Podobnie, jeśli chodzi o artykuły s. Natalii Tendaj, sercanki po teologii fundamentalnej; ma żywe pióro i jej teksty są w zamyśle skierowane do osób stawiających pytania dotyczące podstaw naszej wiary (kim był Jezus, zmartwychwstanie, cuda…). Jak powiedziałem, wychodzimy z założenia, że „Czas Serca” nie trafia tylko do ludzi w 100% wierzących, ale jeśli nawet zamawiają go nasi dobroczyńcy, to również w kręgach ich rodzin są osoby, które nieraz stoją z dala od Kościoła; jeśli przypadkiem sięgną po nasze czasopismo, to może znajdą tam coś dla siebie: jakąś odpowiedź na swoje poszukiwania albo też odkryją, że ich wątpliwości, dystans nie są czymś niezwykłym, że z tym mierzyli się ludzie, którzy słuchali samego Jezusa.

Obok tych tekstów o zabarwieniu filozoficznym ks. Przemka, tekstów s. Tendaj dotyczących wiary, mamy też teksty ks. Krzysztofa Palucha poświęcone moralności, a ściślej: bioetyce. Wydawało mi się czymś bardzo istotnym, abyśmy nie tylko mówili ludziom, że coś jest złem, np. in vitro, czy gender, ale byśmy podawali naszym wiernym pogłębioną wiedzę na ten temat; jakie jest stanowisko Kościoła w danej kwestii i z czego ono wynika. Z perspektywy prawie już 10 numerów „Czasu Serca”, odkąd pojawił się ten cykl, myślę, że ks. Krzysztof bardzo się w nim sprawdził: pisze rzeczowo i przekonująco; mam nadzieję, że sam ma z tego pisania satysfakcję.

III. Jeśli chodzi o NOWE INICJATYWY podejmowane przez poprzedników, związane szerzej z redakcją:

Nasza strona internetowa – prowadzona przez p. Natalię, gdzie zamieszczamy zasadniczo teksty z „Czasu Serca”. Podobnie jesteśmy obecni na Facebooku.

Do tego dochodzą audycje Czasu Serca ukazujące się w naszym radiu Profeto. Zwykle nawiązują one również do bieżącej tematyki „Czasu Serca” i często są przeprowadzane również z osobami, z którymi był robiony wywiad czy reportaż. Jest to praca dość wymagająca, jest za nią odpowiedzialna p. Karolina Krawczyk; możemy powiedzieć, że jest to również wymiar apostolski działania redakcji, w jakimś sensie promocyjny. Tu jesteśmy wdzięczni redakcji Profeto, ks. Michałowi, za to, że udostępnia nam antenę radia Profeto na publikowanie naszych audycji.

Kolejną inicjatywą związaną z „Czasem Serca” są rekolekcje „Czasu Serca” organizowane w tym roku już po raz szósty (pierwszy weekend czerwca) w Kluczborku.

Jak można zauważyć te kręgi, które zatacza „Czas Serca” są dość rozwinięte. Możliwości są dziś nieporównywalne z okresem powstawania gazety – ale ważniejsze od tego i tak pozostanie nasze zaangażowanie, inicjatywa, ludzie, którzy za tym wszystkim stoją…

IV. CZYTELNICY

W końcu chciałbym tylko dotknąć ostatniego ogniwa związanego z „Czasem Serca”, mianowicie naszych Czytelników, bo to ostatecznie dla nich żyjemy, tworzymy i taki był cel powstania naszego czasopisma. Przypomnę: „Pisma łączności Księży Sercanów z Dobroczyńcami i Przyjaciółmi Zgromadzenia”.

Pierwsze numery „Czasu Serca” w nakładzie kilkudziesięciu tysięcy egzemplarzy zostały rozesłane do naszych dobroczyńców i spośród tej grupy wyłonili się potem prenumeratorzy. Początkowo ten nakład wahał się w granicach 12000 egz. Potem stopniowo spadał. Obecnie mamy ok. 3500 egz. Malejąca liczba prenumeratorów jest też poważnym wyzwaniem.

Ostatnio podjęliśmy próbę pozyskania nowych czytelników spośród osób, który są naszymi dobroczyńcami (konkretnie, które przysyłają na wypominki); rozesłaliśmy prawie 3 tys. egzemplarzy „Czasu Serca” (z tych, które nam zostają na promocję); odbiorcy byli wyselekcjonowani (jako nasi dobroczyńcy), a i tak odzew był w granicach statystycznych – 60 osób zgłosiło chęć prenumeraty, co daje ok. 2% odzewu. Bogu dzięki i za to!

„Czas Serca” dostępny jest w empikach; jest również w sprzedaży elektronicznej na e-gazety.pl.

Większość egzemplarzy trafia do odbiorców indywidualnych. Dystrybucja dokonuje się też przez nasze parafie, czy sekretariaty. Chciałbym w tym miejscu podziękować wszystkim, którzy wspierają nas w dystrybucji „Czasu Serca” na naszych parafiach czy w inny sposób. Chcę tu wspomnieć ks. Adama Włocha, który w swoim najlepszym czasie rozprowadzał nawet 200 egz. „Czasu Serca”. Chciałbym też zachęcić, aby to nasze wspólne dzieło propagować, polecać, byśmy wszyscy mieli z niego satysfakcję i swoistą dumę.

W kontekście propagowania i dystrybucji „Czasu Serca” podzielę się krótko uwagami ze spotkania pierwszej redakcji „Czasu Serca”, które odbyło się również w ramach obchodów jubileuszu 25-lecia, 14 stycznia br. Wspominając entuzjazm z okresu powstawania naszego czasopisma, zastanawialiśmy się, co zrobić, aby dotrzeć do nowych czytelników. Pojawiła się dość zgodna sugestia, że powinniśmy wrócić do tej pierwotnej idei, mianowicie że adresatami „Czasu Serca” powinni być przede wszystkim nasi dobroczyńcy, wciąż jeszcze dość liczni. Jeśli mamy wobec nich dług wdzięczności, a czasopismo powstało, aby w jakimś stopniu ten dług spłacić, a równocześnie podtrzymywać kontakt z naszymi dobroczyńcami, to rodzi się pytanie, czy nie włączyć dystrybucji „Czasu Serca” poprzez nasze sekretariaty? W miejsce innych materiałów, które i tak się do nich wysyła, można by z powodzeniem wysyłać „Czas Serca”. Jeśli jego nakład byłby znacznie większy, spadłaby cena jednostkowa, inaczej wyglądałyby koszty utrzymania samego pisma i redakcji. Jest to oczywiście poważny temat do rozważenia, ale chciałbym, aby jakoś wybrzmiało on przy tej szczególnej okazji – może nadszedł moment na jakieś śmielsze decyzje?

V. WRAŻENIA KOŃCOWE:

Myślę, że nasze czasopismo jest na dobrym poziomie, że nie musimy się go wstydzić; słyszałem wiele pozytywnych opinii od ludzi świeckich, i do tego młodych, że są ciekawe artykuły, że jest ładnie wydawane.

Bardzo zaskoczył mnie nowy redaktor „Jasnej Góry” (która jest u nas wydawana), że któreś siostry zakonne doradziły mu, aby wzorował się na „Czasie Serca”, wydając swoje czasopismo; On wręcz stwierdził, że chciałby, aby „Jasna Góra” tak dobrze się prezentowała. Bardzo mnie to ucieszyło, że przez innych nasze pismo jest tak dobrze postrzegane.

Jestem świadomy, że u początków „Czasu Serca” było dużo większe zaangażowanie prowincji, bo dopiero otwarła się ta furtka do wydawania czegoś drukiem (czar słowa drukowanego). Dziś pismo zeszło nieco na dalszy plan, jest jednym z wielu dzieł apostolskich/medialnych prowincji. Może trzeba zapytać – na ile jeszcze potrzebnym? W jakim kształcie? Niemniej smutne by było, gdyby „Czas Serca” postrzegano wyłącznie jako pismo wydawnictwa czy redakcji.

Szukając informacji na temat historii „Czasu Serca”, przeglądałem starsze numery. Okazuje się, że przez te 25 lat nasze czasopismo stało się ogromną kopalnią myśli, kroniką wydarzeń, zarówno naszych prowincjalnych, jak i ogólnokościelnych czy narodowych. Jest swoistym świadkiem tego, co się wydarzyło przez to minione pokolenie, podobnie jak było to w przypadku „Ecce Cor”, o czym wspomina ks. Włoch w folderze jubileuszowym. I to jest wielkie bogactwo, dziedzictwo, dlatego warto to dzieło zachować, rozwijać i kontynuować.

A przy okazji posiada przewagę jako słowo drukowane nad Internetem, czy tym, co jest zdigitalizowane: że te gazety można wziąć do ręki, nawet po 25 latach, odczytać je bez specjalnych narzędzi i zapewne dzięki temu przetrwają o wiele dłużej niż nasze dyski komputerowe… Dziękuję za uwagę!

Prelekcja pana Franciszka Kucharczaka

Gościem specjalnym spotkania jubileuszowego był sekretarz redakcji „Gościa Niedzielnego”, pan Franciszek Kucharczak. Wygłosił on prelekcję pt. „Media – sieć do łowienia ludzi”. Z dziennikarskim zacięciem podkreślał, że trzeba mieć w sobie ogień, aby innych przynajmniej zagrzać. Jeśli jakaś temat dla mnie jest nudny, to tym bardziej nie zainteresuje innych. Według niego nie ma sensu gonić świata z jego nowinkami technicznymi, technologicznymi, bo i tak go nie dogonimy. My mamy prezentować nasze wartości.

Nie wszystko zależy od nas, jeśli chodzi o skutki naszych wysiłków. Owocność naszego apostolatu, naszej działalności jest w rękach Bożych. Nawet jeśli nie jesteśmy potentatami medialnymi, to niekiedy jeden egzemplarz naszego pisma, jeden artykuł może sprawić, że ktoś się nawróci i pociągnie wielu.

Mamy przekonywać swoim świadectwem, prawdą, do której jesteśmy przekonani. Matka Teresa z Kalkuty była kobietą mało atrakcyjną wg kryteriów mody i estetyki salonowej, starszą, ze zmarszczkami, przygarbioną, a jednak goniły za nią media, bo była autentyczna, pociągała swoją prawdziwością i bliskością z Bogiem.

Pan Franciszek jest człowiekiem żywym w swoim przekazie, wyrazistym. Potrafi zapalać stylem swojego mówienia, a jeszcze bardziej treściami, jakie przekazuje. Opowiadał też o nagonce medialnej na „Gościa Niedzielnego” związanej ze sprawą Alicji Tysiąc, w której głos zabrała redakcja „Gościa”, broniąc życia nienarodzonego. To przykre doświadczenie wiele go nauczyło. Nie można poddawać się presji różnych lobby, które chcą nas zastraszyć i załamać. Jeśli służymy słusznej sprawie, potrafimy się obronić. Okazuje się, że po tej nagonce i przegranej sprawie sądowej „Gość Niedzielny” stał się jednym z najbardziej opiniotwórczych tygodników w Polsce.

Prelegent zostawił nam nadzieję, że jeśli z gorącym sercem podejmujemy nasze dzieło dla chwały Bożej, to ta praca ma sens i przyniesie owoce.