Życie dziećmi pisane, cz. VI
Takiej tragedii nikt nie przewidział. W jednej minucie dwanaścioro dzieci straciło matkę… i ojca. Jak to się stało? Pijany mąż zabił żonę i trafił za kratki. Dzieci zostały same. Najmłodsze to niemowlę, najstarsze ma 16 lat…
Właściwie nikt nie wiedział, co z nimi zrobić. Do pomocy ruszyła cała wioska i okolice. Dzieci jednak nie mogły pozostać dłużej bez opieki. Ktoś chciał przygarnąć dwójkę, szpital na chwilowe przechowanie obiecał wziąć Ewelinkę. Co jednak z resztą? Urzędnicy z gminy zaczęli czynić starania, by dzieci umieścić w domach dziecka. To jednak wiązałoby się z rozdzieleniem rodzeństwa. O rodzinnym domu dziecka nawet nikt nie mówił.
bez chwili zastanowienia
I nagle stało się coś, czego nikt się nie spodziewał. Do dzieci przyjechał wujek – brat ich mamy i zabrał całą dwunastkę do siebie. Sam ma już dwoje dzieci. Jak mówi, nie mógł pozwolić, by dzieciakom siostry stała się jakakolwiek krzywda. Bez chwili zastanowienia podjęli z żoną decyzję.
Od razu wujostwo złożyło do sądu wniosek o adopcję. Sąd rejonowy, najszybciej jak to tylko było możliwe, wydał postanowienie o umieszczeniu dzieci w rodzinie zastępczej. Starosta przyznał najwyższą z możliwych zapomogę dla dzieci na zasiłki miesięczne.
dzieci jest czternaścioro
Pieniędzy trzeba jednak dużo. Przecież do tej pory w domu żyły 4 osoby. Teraz – 16. Z pierwszych środków zakupiono pralkę i wykończono piętro, które dotychczas stało puste. Dzieciaki na razie znalazły kąt, ale trzeba by jeszcze dobudować pokój, kuchnię i łazienkę. Niezbędne jest także podciągnięcie do domu gazu.
Każdego dnia trzeba też zabezpieczyć dzieciom byt, konieczne więc są mąka, cukier, herbata, itp., a także ubrania, buciki oraz… żelazko. Najtrudniej będzie przed wrześniem, kiedy dzieciaki muszą zostać wyposażone do szkoły. A należy zaznaczyć, że oprócz Ewelinki, Małgosi (2 lata) i Tereni (3 lata) wszystkie wyruszą, by usłyszeć pierwszy wrześniowy dzwonek. Monika ma bowiem 6 lat, Janek – 7, Marek – 8, Wacek – 9, Aneta – 10, Ola – 13, Dorotka – 15, a Piotrek – 16. Do tego trzeba dodać jeszcze 14-letnią Anię i 11-letnią Alę, czyli dzieci wujostwa.
dają im serce
Rodzina żyje z rolnictwa. Mają 6 hektarów pola, 11 świń, 3 krowy, 4 konie. Wujek pracuje także w lesie oraz jest sołtysem we wsi. – Teraz chcemy jeszcze dokupić pola i utworzyć grupę producencką. Przecież można sadzić maliny, porzeczki, truskawki. Choć obowiązków znacznie mi przybyło, mam nadzieję, że damy sobie radę – mówi wujek.
A dzieci? Wszędzie ich pełno: w całym domu i na podwórku. Nie trzeba bardzo ich pilnować. Starsze doglądają maluchów. Gwar, krzyk, śmiechy słychać od rana do późnych godzin wieczornych. Widać dobrze im w tym domu i pomału odżywają po tragedii, którą przeżyły.
Nad wszystkim czuwa wujostwo, które martwi się trochę, jak to będzie w przyszłości. Boją się, czy podołają. Nie mogą dzieciom materialnie zaoferować wiele: kąt do spania, chleb, jakiś skromny obiad. Najważniejsze jednak jest coś innego. Każdego dnia dają tym dzieciom swoje serca.