„Słowo Boże i natchnienia Ducha Świętego są ziarnem, które Bóg zasiał w naszych sercach. (…) Zachowujemy słowo w sercu dobrym i szlachetnym i przynosimy owoc w cierpliwości (por. Łk 8,15). Naśladujmy Maryję, o której powiedziano, że zachowywała w swoim Sercu słowo Boga i proroków. Rozważajmy nieustannie słowo Boże i wprowadzajmy Je w czyn nieprzerwanie, z łagodnością i wytrwałością, (…) w cierpliwości”.
L. Dehon, Zapiski codzienne, 17 lutego 1868 roku
Ojciec Dehon słowa te zapisał w roku, w którym otrzymał święcenia diakonatu i kapłaństwa, mające miejsce odpowiednio 6 czerwca i 19 grudnia. Wiedział, że posługa słowa dla kapłana jest jedną z najważniejszych, jakie każdy duszpasterz podejmuje. Dlatego wartość słowa Bożego stawia na równi z natchnieniami Ducha Świętego.
Za św. Łukaszem Ewangelistą o. Dehon powtarza, że słowo Boga jest jak ziarno (por. Łk 8,11), które zasiewa On w ludzkich sercach. Według ojca Założyciela tylko dobre i szlachetne serce może zachować słowo i przynieść odpowiedni owoc. Jest to zrozumiałe, jeśli pomyślimy, że tylko dobra i użyźniona ziemia jest w stanie wydać obfity plon ze złożonego w niej ziarna. Zacytowane słowa wymieniają jeszcze jeden warunek, by słowo przyniosło owoce – jest nim cierpliwość. To element, bez którego nie możemy nawet myśleć o dobrym spotkaniu ze słowem Bożym, jego czytaniu lub słuchaniu, a tym bardziej o medytowaniu, przemodleniu czy kontemplowaniu. Zatem tylko słowo Boże zachowane w sercu z cierpliwością i wytrwałością przynosi w naszym życiu wielkie owoce.
Tak właśnie ze słowem Bożym postępował o. Dehon przez całe swoje życie. Czytał je, medytował i starał się przechowywać w swoim sercu już od młodości. Kiedy jeszcze nie był księdzem ani zakonnikiem, lecz normalnym studentem, wraz ze swoim przyjacielem Palustrem, z którym dzielił mieszkanie w Paryżu, wstawał o piątej rano po to, by dzień rozpocząć od półgodzinnej lektury Pisma Świętego. Miał wtedy zaledwie 19 lat, a już praktykował modlitwę słowem Bożym! Kontynuował ją w czasie swojej formacji seminaryjnej, a potem także jako kapłan i wreszcie zakonnik. Według niego nie jest możliwe prowadzenie prawdziwego życia duchowego bez osobistej, codziennej medytacji. Wybierał na nią zawsze jedną z tajemnic życia Chrystusa, ponieważ – jak pisał – czuł potrzebę kontemplowania życia Jezusa. Ta praktyka doprowadziła go zarówno do głębokiego życia wewnętrznego, poznania i doświadczenia niezmierzonej miłości Boga, jak i do osobistej świętości, która – jak mamy nadzieję – zostanie wkrótce uznana oficjalnie przez Kościół.
Ojciec Dehon nie tylko medytował i kontemplował słowo Boże, on je także wprowadzał w życie. Nie było ono zatem tylko teoretycznym dodatkiem do jego codzienności, a wręcz przeciwnie – stało się drogowskazem i wyznacznikiem tego, co robił. Realizowanie go w życiu polegało na tym, że usłyszane i kontemplowane słowo starał się wprowadzać w czyn. W ten sposób słowo Boże oświetlało jego codzienność, wyznaczało kierunek, oceniało uczynki i inspirowało do pracy.
Zauważmy także, że nie kto inny, jak właśnie Maryja była dla Założyciela księży sercanów wzorem do tego, jak należy postępować ze słowem Boga. To Ona jako pierwsza zachowywała je w swoim życiu, na co zwraca uwagę w powyższym cytacie o. Dehon. To Ona była dla niego i nadal jest dla każdego z nas przykładem pielęgnowania i troszczenia się o Słowo. Naśladując o. Dehona i wpatrując się w Maryję, módlmy się codziennie słowem Bożym i wprowadzajmy je w czyn z łagodnością i wytrwałością.