Kościół śmierci i życia
Eugénie ma w sobie jakieś wewnętrzne światło i pokój. Przeszła długą drogę, tym dramatyczniejszą, że doskonale znała oprawcę swoich najbliższych. „Znam mordercę mojej matki, grywaliśmy razem, bawiliśmy się razem na piasku, był bardzo miłym chłopcem. Ale czas zabawy się skończył, świat się zmienił, Nsanganira zamordował moją matkę. Zamiast bawić się ze swoimi dziećmi, wziął haczkę do swej prawej ręki i zabił moją matkę, brata i przyjaciół” – to fragment jej książki, która sześć lat po ludobójstwie sprawiła, że zupełnie wbrew sobie przyjechała na chwilę do Rwandy.