Nie wszystko złoto, co się świeci

Od trzech lat spotykałam się z Robertem. Bardzo się kochaliśmy, mieliśmy wspólne plany na życie, rozmawialiśmy o dzieciach, o ślubie – na razie cywilnym, a potem ewentualnie o koś­cielnym po całkiem prawdopodobnym unieważnieniu mojego małżeństwa, z którego mam już 4-letnią córkę. Robertowi zdarzały się napady lęku i złości, które odbijały się na mnie. Był wtedy bardzo nieprzyjemny w swoich słowach. Nie umiał nad tym zapanować, dlatego...