Czy może być co dobrego z Berlina?
Nie wszyscy są naszymi przyjaciółmi, nie wszyscy są nawet naszymi wrogami, większa część ludzkości jest nam po prostu obojętna. Potrzebujemy każdej z tych grup, by móc osadzić własne życie w określonych kontekstach. W pewnej mierze jest zatem zrozumiałe, że lubimy „swoich”, a nie tolerujemy „obcych”.
Spotkanie z innym – wspólne rozciąganie horyzontów
Mówi się, że syty głodnego nie zrozumie, a niewidomy od urodzenia nie wyobrazi sobie czerwieni jabłka czy zieleni trawy. Wydaje się jednak, że w pewien sposób w zamian za to zarówno pierwszy, jak i drugi „nakarmi się” śpiewem ptaków w ogrodzie czy „zobaczy” nadmorski wiatr zupełnie w odmienny sposób od tego, któremu nigdy nie zabrakło jedzenia lub który nie przebywał w świecie bez jasności i mroków.