Słowo Boże dla rodziny. Tydzień X

„Na świecie było [Słowo], a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał. Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego – którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili. A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas”.
J 1,10-14

Początek roku niesie ze sobą wiele nowych nadziei, ale także wiele nowych, nieznanych wyzwań. To co „nowe” często bywa trudne, a w powszechnej opinii „każdy początek jest trudny”. Choć więc z radością witamy nowy rok, to już na jego progu pojawia się lęk wyrażany pytaniem o to, jaki on będzie i co nam przyniesie? Są tacy, którzy z tymi pytaniami udają się do wróżki, spodziewając się usłyszeć od niej dobre słowo dla siebie. I niezależnie od tego, jaką uzyskają odpowiedź na swoje pytania, nierzadko gmatwają sobie w ten sposób dalsze życie.

Tak się składa, że początek roku kalendarzowego zbiega się z okresem Bożego Narodzenia. Zazwyczaj czas ten, choć bardzo radosny w swej istocie, obciążony jest najpierw zewnętrznymi przygotowaniami do świąt. Z kolei końcówka roku niesie różne bilanse i podsumowania, które też nie należą do łatwych. Zmęczenie, które jest z tym związane, często odbiera nam naturalną radość. Wszystko to sprawia, że rodzinne świętowanie bywa pozbawione radości. Sprowadzamy je do ucztowania przy suto zastawionym stole i zbyt długiego oglądania programów telewizyjnych. Nie mamy ochoty między innymi na wspólny śpiew kolęd i w ich klimacie bodaj na chwilę refleksji nad tym, co jest sednem świąt Bożego Narodzenia.

A przecież to Bóg rodzi się pośród nas! Przychodzi, aby nadać sens naszemu życiu. Jezus, który jest odwiecznym Słowem Ojca, Słowem, przez które cały świat został powołany do istnienia, teraz przybiera ludzkie ciało – staje się człowiekiem. To bardzo ważna okoliczność, która powinna odsunąć na margines wszystkie inne sprawy, za którymi w pośpiechu zdążamy. Problem jednak w tym, że tak, jak przed dwoma tysiącami lat, przychodzący do nas Bóg nie jest przez nas rozpoznawany. Powtarza się zatem dramat z Betlejem – Bóg przychodzi do swojej własności, a swoi Go odrzucają. Odrzucają Tego, który jest dawcą łaski, Panem wszechświata i historii. Czy można zatem dziwić się temu, że nasz świat, który nie przyjmuje Boga, staje się – zarówno w wymiarze globalnym, jak i indywidualnym, coraz bardziej pusty, smutny i bezsensowny?

Warto zatem u progu nowego roku zatrzymać się przy Jezusowym żłóbku z naszymi pytaniami o to wszystko, co nieznane, co niepokojem napełnia nasze serca. On jest Słowem, które daje moc wszystkim, którzy Je przyjmują. Trzeba jednak to Słowo rozpoznać i przyjąć. Wówczas Bóg uczyni nas swymi dziećmi i uzdolni, abyśmy radośnie i sensownie przeżyli każdy dzień rozpoczynającego się kolejnego roku.

Avatar

Author: ks. Marek Romańczyk SCJ

Share This Post On

Submit a Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.