Słowo Boże dla rodziny. Tydzień IX
„Nazajutrz, gdy wyszli oni z Betanii, [Jezus] odczuł głód. A widząc z daleka drzewo figowe, okryte liśćmi, podszedł ku niemu zobaczyć, czy nie znajdzie czegoś na nim. Lecz przyszedłszy bliżej, nie znalazł nic prócz liści, gdyż nie był to czas na figi. Wtedy rzekł do drzewa: «Niech już nikt nigdy nie je owocu z ciebie!». Słyszeli to Jego uczniowie”.
Mk 11,12-14
Jesienną porą rolnicy wyruszają na swoje pola, działkowicze zaś do swoich ogrodów, aby zbierać owoce, które zrodziła ziemia żywicielka. Każdy z zajmujących się uprawą roli spodziewa się, że po całorocznych trudach zbierze obfite polny. Zdarza się jednak często, że wielu działkowiczów i rolników wraca sfrustrowanych do swych domów. Okazuje się bowiem, że pomimo usilnych starań i troski włożonej w pielęgnację roślin, plony są mizerne. W tej sytuacji niejeden podejmuje decyzję, aby zaprzestać uprawy nieurodzajnej gleby czy też wykarczować bezowocne drzewa. Chrystus postąpił analogicznie, gdy nie znalazł owoców na drzewie figowym. Jako Pan całego wszechświata miał prawo tak uczynić. Dał nam zarazem bardzo cenną lekcję, którą odnieść trzeba do sfery naszego ducha.
Pan Bóg zasadził nas, jak drzewa figowe, w swoim ogrodzie. Codziennie, jak dobry ogrodnik, troszczy się o nas i pielęgnuje; nawadnia glebę naszych serc swoją łaską i przycina niepotrzebne, dzikie pędy naszych wad. Ma prawo oczekiwać, że będziemy przynosili dorodne i smaczne owoce. W odpowiednim momencie, którego oczywiście nie znamy, Chrystus będzie szukał owoców na drzewie naszego życia. Nie zadowolą Go wówczas obfite liście naszych ambicji, dobrych chęci i niezrealizowanych zamierzeń, którymi chcielibyśmy przykryć bezowocne konary naszego niby to chrześcijańskiego życia. Pan będzie szukał owoców zrodzonych z miłości, którą obficie dzielił się z nami dając nam czas na życie w ziemskim ogrodzie. Szczęśliwi będziemy, jeśli takowe owoce znajdą się w naszym posiadaniu, bo wtedy Boski Ogrodnik przeniesie nas do ogrodu w niebie. W przeciwnym zaś razie musielibyśmy usłyszeć Jego pełne grozy słowa: „Niech już nikt nigdy nie je owocu z ciebie!”. To oznaczałoby wieczne odrzucenie przez Chrystusa i potępienie.
Ciesząc się tegorocznymi plonami ziemi, nieśmy Bogu dożynkowe wieńce, uwite z dorodnych kłosów zbóż i okazałych jarzyn, przyozdobione pachnącymi owocami z przydomowych sadów. Te plony przedstawiajmy Bogu, bo one są przecież nie tylko owocem ludzkiego trudu, ale nade wszystko darem naszego Stwórcy. Umiejmy Mu za to dziękować. Jednocześnie niech nie zabraknie nam dziękczynienia za każde zrealizowane w naszym życiu dobro. Niech nie zabraknie także wielkiej troski o to, aby nasze serca nieustannie były wypełnione dobrem i miłością, bo takich owoców oczekuje od nas Chrystus.