Słowo Boże dla rodziny. Tydzień III
„Jesteśmy bowiem Jego dziełem, stworzeni w Chrystusie Jezusie dla dobrych czynów, które Bóg z góry przygotował, abyśmy je pełnili”.
Ef 2,10
W codziennym życiu ludzkim przeplatają się chwile radosnych uniesień, gdy wszystko wydaje się takie piękne i proste, z chwilami szarego nastroju, gdy człowiek traci poczucie sensu pracy, etycznego postępowania a nawet życia. Takie chwile, rozciągające się niekiedy na dłuższe okresy, zdarzają się także w życiu rodzinnym. W konsekwencji wywołują one życiowy marazm, bylejakość, różnego rodzaju patologie i grzech. Zapewne przyczyny tych problemów mogą być różnorodne. Uchwycenie ich niekiedy bywa trudne. Czasem wymagają pomocy psychologa. Wydaje się jednak, że podstawową drogą do poprawy jakości naszego życia osobistego i rodzinnego jest właściwe spojrzenie na siebie w perspektywie powołania, którym obdarzył nas Bóg. Do takiej refleksji zachęca nas tegoroczny ogólnopolski program duszpasterski, przebiegający pod hasłem: „Przypatrzmy się powołaniu naszemu”.
Biblijne motto z listu do Efezjan uświadamia nam, że jesteśmy dziełem Boga. A zatem jako człowiek nie jestem bezimiennym tworem ślepego losu, lecz dzieckiem kochającego Ojca, który zechciał podzielić się ze mną swym istnieniem. Mam boski rodowód! Z tego wynikają dalsze konsekwencje, bo jak mówi pewna maksyma: „szlachectwo zobowiązuje”. Moje szlachectwo to przynależność do Boga, do Chrystusa, w którym „zostałem stworzony” i którego imię noszę. Owa przynależność do Chrystusa wyznacza moje życiowe powołanie.
Niezależnie od tego, czy jestem osobą duchowną czy świecką, niezależnie od mojego statusu społecznego, wieku, płci i innych uwarunkowań; moim powołaniem jest pełnienie „dobrych czynów”, które Niebieski Ojciec dla mnie przygotował. Dla pełnienia tych czynów zostałem stworzony. Skoro takie zadania dał mi kochający Ojciec, to każde zaniedbanie czynienia dobra jest sprzeniewierzeniem się owemu wielkiemu powołaniu.
Życie małżeńskie i rodzinne szczególnie wymaga pełnienia względem siebie „dobrych czynów”, bo na tym polega miłość, zwłaszcza ta uroczyście ślubowana. To jest też warunkiem zaistnienia rodzinnego szczęścia.
„Przeto przypatrzcie się, bracia, powołaniu waszemu!” (1 Kor 1,26). Czyniąc zaś refleksję nad swym boskim rodowodem, z właściwą godnością podążajmy przez życie, nie tracąc z przed oczu wspaniałej perspektywy nieba, którą otwiera przed nami Bóg. „Niech On da nam światłe oczy serca, byśmy wiedzieli, czym jest nadzieja naszego powołani” (por. Ef 1,18).