Przedziurawiona Miłość
Sydney w 2008 czy też Madryt w 2011 roku. Można z wielkim prawdopodobieństwem przypuszczać, że podobnie również Rio de Janeiro w przyszłym roku. Setki tysięcy młodych ludzi przemierzających miasta kolejnych Światowych Dni Młodzieży. Co jakiś czas można spotkać grupy z charakterystycznym znakiem zawieszonym na szyi – równoramiennym krzyżem z wykrojonym sercem w środku. Ksiądz Przemysław Bukowski SCJ postanowił dotrzeć do sercanów, którzy są strażnikami génesis tego sercańskiego krzyża – ks. Franza Hocha SCJ i ks. Heinza Laua SCJ.
Wstępując do Zgromadzenia Księży Najświętszego Serca Jezusowego, otrzymałem ciekawie wyglądający krzyż, który od razu przykuł moją uwagę. W Polsce zwykliśmy go nazywać „krzyżem sercańskim”. Drodzy Księża, jakie właściwie były jego początki?
Ksiądz Franz Hoch SCJ: Rzeczywiście, ten krzyż dzisiaj powszechnie identyfikuje nas, sercanów. Właściwie wszędzie tam, gdzie jesteśmy i pracujemy jest on znany jako „nasz krzyż”. Tak też nazywamy go tutaj, w Niemczech – „nasz krzyż” lub ewentualnie „krzyż Dehona” od nazwiska naszego Założyciela, o. Leona Dehona. Nie znaczy to jednak, że idea czy wygląd tego krzyża pochodzi od niego samego. Jego historia nie jest tak odległa. Jako niemiecka prowincja od wielu lat byliśmy zaangażowani w tzw. duszpasterstwo powołań. Zapraszaliśmy do siebie ludzi młodych, którzy w różnych formach rekolekcji: weekendowych, wędrownych, dniach refleksji czy po prostu w ramach możliwości spędzenia wolnego czasu w klasztorze, mogli skorzystać z naszej oferty pogłębienia życia duchowego. Trzykrotnie podjęliśmy się też organizacji dużych spotkań dla młodych. Miało to miejsce w Handrup w 1978 roku, rok później w Stegen i w 1985 roku w Martental. Każdorazowo spotkania te przygotowywał zespół naszych współbraci. W jego skład wchodziłem m.in. ja, ks. Heinz Faller SCJ i ks. Hans-Dieter Hertrampf SCJ. Zastanawialiśmy się wówczas i szukaliśmy jakiegoś wspólnego logo, łatwo wpadającego w oko znaku rozpoznawczego, który mógłby identyfikować młodzież przyjeżdżającą na te spotkania i który można by mieć zawsze przy sobie. Wiedzieliśmy, że powinien on wyrażać coś charakterystycznego dla naszej duchowości. Wspólnie doszliśmy do wniosku, że musi on zawierać w sobie dwa istotne dla nas symbole: krzyż i serce.
Czyli pomysł był kolektywny. A jak powstał pierwszy model?
F.H.: Idea była wspólna, ale sam kształt i forma, w jakiej on zaistniał, ma innego „producenta”. Z naszymi przemyśleniami zwróciliśmy się do Alfreda Erharda, nauczyciela sztuki pracującego w Kolegium św. Sebastiana w Stegen. On opracował kilka modeli, a wśród nich był również ów krzyż z sercem w środku, który od razu zdobył naszą akceptację.
I w ten sposób jego sława obiegła ziemię…
F.H.: To prawda. Wzór bardzo szybko, wręcz z nieoczekiwanym przez nas rezultatem, zyskał popularność i uznanie we wszystkich prowincjach naszego Zgromadzenia. Byłem bardzo zaskoczony, kiedy – niedługo po spotkaniu w Stegen – na zawodach sportowych w Stuttgarcie, którym przyświecało hasło: „Młodzi trenują do Olimpiady”, zauważyłem, że sportowcy noszą na szyi „nasz” krzyż. Pomyślałem sobie: „To wspaniale widzieć młodych ludzi, którzy publicznie pokazują się z naszym znakiem”.
Krzyż sercański stał się zatem powszechnym logo tzw. sercańskiej młodzieży?
Ksiądz Heinz Lau SCJ: Pamiętam, że pierwsze krzyże, które powstały na spotkania w Stegen czy w Handrup, były większe niż te noszone dzisiaj przez „naszą” młodzież. Ponadto wykonane były z mosiądzu i dlatego szybko się utleniały. Od tego czasu powstało wiele rozmaitych wariacji w sposobach wykonania tego krzyża: od przywieszek do klap marynarki, przez te wykonane we Włoszech z drzewa oliwnego, aż po te, które zdobią nagłówki naszych listów. Widziałem już nawet takie z kwiatowymi ozdobnikami. Chyba nie ma możliwości zorganizowania dzisiaj żadnego sercańskiego spotkania młodzieży z pominięciem tego znaku. Niestety jego popularność czasem szła w niewłaściwych kierunkach.
To znaczy?
H.L.: Po pewnym czasie od organizowanych przez nas spotkań dla młodzieży, podczas których krzyż „rozszedł się” po świecie, dotarły do nas informacje, że – jako znak – jest on wykorzystywany przez pewien dom mody we Francji oraz znajduje się w katalogu dewocjonaliów pewnej belgijskiej firmy. Przecież nie o takie wyeksponowanie „aparycji” tego krzyża nam chodziło. Dlatego przed pięciu czy sześciu laty postanowiliśmy opatentować nasze logo. Dziś wzór jest zastrzeżony i znajduje się w Europejskim Urzędzie Patentowym w Monachium. Można zatem powiedzieć, że gdyby ktoś bez naszej wiedzy i zgody wykorzystywał ten symbol, moglibyśmy na drodze prawnej domagać się swoich praw. Wszak nie chodziło nam o ten rodzaj popularności.
Jakie zatem jest przesłanie tego krzyża? Czy po latach nadal spełnia on swoją misję?
H.L.: Treścią, jaka miała kryć się pod tym znakiem, jest ukrzyżowana Miłość, którą my, sercanie, odczytujemy jako centralne przesłanie misji Jezusa. Miłość, która dla innych potrafi przegrać, stracić coś. Chcieliśmy, żeby ten znak o tym przypominał. Właśnie dlatego nasz poprzedni Prowincjał ks. August Hülsmann SCJ podczas kapituły generalnej naszego Zgromadzenia dwukrotnie proponował, by „krzyż Dehona” stał się oficjalnym znakiem wszystkich sercanów. Póki co jednak funkcjonuje on powszechnie jako krzyż, w którym nie chodzi o nic innego, jak tylko o miłość, która z natury daje siebie.