Młodość, czas pełen przygód, poznawania, energii, fantazji. Otwiera mnóstwo perspektyw, a jednocześnie uświadamia ciężar konsekwencji pierwszych ważniejszych życiowych wyborów. Okres wchodzenia w dorosłość nacechowany jest silnym poszukiwaniem swego miejsca w świecie, spełnienia marzeń i ideałów. Głównym pragnieniem młodego człowieka jest miłość, którą próbuje żyć. Niejednokrotnie jednak w dobie hedonizmu okazuje się, iż doświadczenia, których nabiera, bardziej niszczą miłość, niż ją rozwijają. Reklamy z każdej strony promujące nagość, wirtualny świat relacji, w którym wszystko jest dozwolone, brak głębszych więzi rodzinnych i międzyludzkich, przykre świadectwa życia, brak autorytetów i wiele innych rzeczy zabiera młodemu człowiekowi nadzieję kształtowania czystej miłości nastawionej na dawanie, a nie tylko branie. Pojawia się więc potrzeba troski o młodego człowieka, którą zauważyło jedno z młodych małżeństw, postanawiając poświęcić swoje życie pięknej misji kształtowania prawdziwej miłości w młodych sercach. Iga i Konrad Grzybowscy, młodzi wojownicy Boga, kierujący młodzież ku prawdziwej miłości. Rozmawia Angelika Wiech.
Skąd pragnienie służenia młodym?
Iga: Myślę, że od Boga. To On wpisał je w nasze serca. Chęć służenia młodym ludziom długo w nas dojrzewała i rozwijała się poprzez formację we wspólnocie Ruchu Czystych Serc. To tam zaczęły się spotkania z młodzieżą. Najpierw poprzez głoszenie krótkich świadectw własnego życia, później przez przygotowane konferencje na temat czystości i miłości.
Gdzie zaczęła się Wasza misja?
Konrad: Misja zaczęła się w momencie, gdy zrozumieliśmy, że nie potrafimy nie dzielić się miłością, jaką obdarzył nas Bóg. Każdego dnia robi On dla nas niesamowite rzeczy, szczerze możemy powiedzieć, że nas rozpieszcza. Jesteśmy bardzo szczęśliwi w tym, co robimy. My po prostu chcemy, aby inni ludzie dowiedzieli się, że u nich też tak może być, wystarczy, że będą żyć blisko Niego. Bóg o wszystko się zatroszczy.
Jak dziś realizujecie to pragnienie serca, które wpisał w Was Bóg? Na czym polega Wasza posługa?
Konrad: Fundacja „Ster na Miłość” powstała z myślą o młodych ludziach, którzy w dzisiejszych czasach łatwo mogą się pogubić, gdyż wartości zostały powywracane do góry nogami. Chcemy na nowo im pokazać piękno życia w czystości, prawdziwej miłości, radość z życia. Chcemy, by wiedzieli, że bez względu na to, jaka jest ich przeszłość, jak bardzo się pogubili, z jakich rodzin pochodzą, mogą na nowo przybliżyć się do Boga i czerpać z tego spotkania niesamowitą radość. Dlatego stworzyliśmy program „Ku Miłości”, w którym świadczymy o pięknie czystości i miłości, odwiedzając szkoły i parafie. Naszymi odbiorcami są przede wszystkim młodzi ludzie, ale mamy także spore doświadczenie pracy z małżeństwami i narzeczonymi.
Jak rozwinąć nazwę „Ster na Miłość”?
Iga: Każdy z nas chce kochać i być kochanym. Bez względu na to, jaką drogę życiową obierze. Miłość daje niesamowite szczęście i spełnienie. Każdy jednak sam podejmuje decyzje i ponosi za nie odpowiedzialność. Mówimy o tym, że każdy trzyma w rękach ster swojego życia i tylko od niego zależy, w którą stronę nim poprowadzi. Dla nas kierunkiem w życiu jest właśnie miłość.
Od czego zaczynacie głoszenie?
Konrad: Dzień, w którym mamy spotkanie z młodzieżą zawsze zaczynamy od Eucharystii. Jeśli czeka nas długa podróż, to albo wcześnie wstajemy, albo po prostu szukamy Mszy Świętej w danym mieście. Nie wyobrażamy sobie mówić o Panu Bogu bez wcześniejszego spotkania z Nim. W danym dniu błogosławieństwo udzielane przez kapłana na koniec Eucharystii traktujemy bardzo dosłownie – zabieramy Chrystusa ze sobą. Jako małżonkowie modlimy się również o jedność w mówieniu. Jesteśmy przeciwieństwami, jeśli chodzi o temperament i charakter, dlatego też kiedy jedno mówi, drugie prosi o światło Ducha Świętego, by to On prowadził nasze słowa. To ogromna pomoc i siła naszego małżeństwa.
Łatwo jest dziś mówić o czystości? Co jest najtrudniejsze?
Iga: W dzisiejszych czasach temat czystości jest bardzo wyśmiewamy i traktowany jako zacofanie, nieatrakcyjność, słabość. To jest pewien paradoks, ponieważ wielu ludzi płaci ogromne pieniądze za czyste powietrze, czystość swoich mieszkań, a zapominamy o naszym duchu. Taki obraz jednak kreują przede wszystkim media. Kiedy spotykamy się z młodymi ludźmi, widzimy, że odczuwają przesyt, mają już tego po prostu dosyć. Tęsknią za prawdziwą, wierną miłością. Za szczęściem płynącym z założenia kochającej się rodziny. Największym problemem, z jakim się spotykamy jest doświadczenie „połamanych rodzin”, w których brakuje wzorców, wartości. Dlatego też chcemy w sposób pozytywny i piękny poprzez własne świadectwo życia ukazać, że można stworzyć azyl, o którym wielu z nas marzy, za którym wielu z nas tęskni.
Gdzie dzisiejszy młody człowiek szuka miłości?
Konrad: Bardzo często tam, gdzie nie powinien, gdzie podpowiada otaczający świat. Miłość do pieniędzy, gadżetów, używek, przelotnych i wirtualnych znajomości. Niestety taka „miłość” nie daje szczęścia, lecz jeszcze większe osamotnienie.
Spotykacie ludzi załamanych swoją sytuacją, pozbawionych nadziei na miłość? Co jest tego przyczyną?
Iga: Jeśli w naszych domach nie doświadczamy prawdziwej rodzicielskiej miłości, ciężko nam uwierzyć w miłość i miłosierdzie Chrystusa jako prawdziwego Ojca. Nie widzimy dla siebie żadnej perspektywy, nie mamy na siebie pomysłu, często przez to wchodzi się w uzależnienia, m.in. masturbację, pornografię. W naszej posłudze zdarzały się takie osoby. Tak naprawdę nie wiemy, ile ich było, ponieważ zazwyczaj nie chcą się oni do tego przyznawać, dzielić swoim cierpieniem. Często nie widzą już nadziei, gdyż liczyli tylko na siebie, zapominając o Bogu. Na szczęście Pan Bóg nigdy nie zapomina o nich i trzeba wierzyć, że zawsze ta nadzieja jest. Często powtarzamy, że nawet na największym bagnie naszego życia mogą zakwitnąć najpiękniejsze kwiaty.
Jak długo trwa proces leczenia ran, złamanych serc? Towarzyszycie w tym młodym ludziom?
Konrad: Na zagojenie takich ran potrzeba dużo czasu i ogromu miłości. Powtarzamy młodym ludziom, że w takich sytuacjach powinni korzystać przede wszystkim z pomocy Pana Boga, ale także doświadczonych osób, które pomogą im w kształtowaniu siebie. Po każdym spotkaniu mówimy młodzieży, że jeśli mają problem lub potrzebują porady, to zawsze mogą do nas pisać, czy to na Facebooku, czy przez maila – czasem odbieramy takie wiadomości. Specyfika naszej posługi niestety nie pozwala nam osobiście spotykać się z młodzieżą po konferencjach.
Czy widać owoce Waszej posługi młodym ludziom?
Konrad: Takie owoce widzi przede wszystkim Pan Bóg. I bardzo dobrze, gdyż łatwo można byłoby popaść w pychę i zapomnieć, kto jest w tym najważniejszy (uśmiech). Dostajemy jednak czasem maile z podziękowaniem i radością płynącą z podjętych zmian w życiu młodych ludzi. Jest to bardzo budujące i pokazuje nam, że to, co robimy, ma sens. Stale napływają zaproszenia z różnych stron Polski, ostatnio np. byliśmy w Kudowie Zdroju. Przybywa darczyńców, więc Bóg dba o naszą rodzinę również w kwestiach finansowych, dzięki czemu mogę być zatrudniony w Fundacji i każdego dnia w pełni się w nią angażować.
Co zrobić, żeby młodzi doświadczali miłości prawdziwej?
Iga: Myślę, że ze „Sterem na Miłość” jest tak, jak z obroną swojego Westerplatte, o którym mówił nam Jan Paweł II. Każdy z nas ma wymiar takich wartości, o które musi jako człowiek walczyć, nie może zdezerterować. Musi poznać, co go w życiu buduje, co daję siłę i przestrzeń do działania. Potrzeba mimo upadków i gorszych dni mocno trzymać się tych wartości. Z wielką pomocą w tym przychodzą nam sakrament pojednania, adoracja Najświętszego Sakramentu, jak również Eucharystia – największa uczta miłości. Bo skąd indziej czerpać miłość, jeśli nie ze Źródła… Jeśli nie od Tego, który kocha najmocniej, najczulej i nigdy nie przestaje…