Zaczęło się od krzyżyka z przedziurawionym sercem. Mieliśmy je kupować, a sprzedawany jako „cegiełka na misje” miał przynosić dochody przeznaczone dla misjonarzy. Wszystko potoczyło się jednak zupełnie inaczej, niż pierwotnie planowałem, bo zamiast „sprzedawcy” zostałem „zbieraczem”…
zaczęło się 5 i 15 lat temu
Moja przygoda z pomaganiem misjom rozpoczęła się na dobre 5 lat temu. Kiedy się jednak nad tym zastanawiam, dochodzę do wniosku, że było to nawet 15 lat temu. Przekroczyłem wówczas progi sercańskiego klasztoru – postulatu w Pliszczynie. Pamiętam, że od samego początku formacji zakonnej kiełkowała we mnie myśl, aby zostać misjonarzem, wyjechać na Filipiny. Zanim jednak miało to nastąpić, umówiłem się z ówczesnym prowincjałem ks. Arturem Saneckim SCJ, że odbędę „staż” w naszym Sekretariacie Misji Zagranicznych, którego celem było zwiększenie pomocy materialnej dla sercańskich misjonarzy. Po upływie 12 miesięcy mieliśmy dokonać podsumowania i refleksji oraz zadecydować, co dalej: praca w Polsce na rzecz misji czy wyjazd misyjny.
zbieramto
Pierwszą myślą, która towarzyszyła mi w początkach pracy na rzecz misji, było pytanie, jak zbierać pieniądze? W jaki sposób prosić potencjalnych ofiarodawców? Czym się wyróżnić pośród licznych fundacji i zakonów pomagających za granicą? Od początku chciałem, abyśmy działali pod szyldem „dla misji i środowiska”, aby z recyklingu pozyskiwać środki na pomoc. Miałem nadzieję, że będzie to możliwe np. poprzez zbieranie zużytych baterii. Pomysł zrodził się, kiedy jako krakowski katecheta zainicjowałem w szkole zbiórkę baterii, za które w programie partnerskim można było otrzymać np. kredki czy piłki. Pracując już w Sekretariacie Misji, zaproponowałem firmie recyklingowej „wymianę baterii na pomoc”, czyli po prostu na pieniądze, które trafiają do misjonarzy. Chronologicznie jednak jako pierwsze zaczęliśmy zbierać inne, dość specyficzne „śmieci”, jakimi była stara, zniszczona biżuteria. A wszystko zaczęło się u jubilera w Bełchatowie, gdzie chcieliśmy kupować krzyżyki sercańskie, czyli równoramienne krzyże z pustym sercem. Ten symbol wyraża bezgraniczną miłość Jezusa umierającego na krzyżu do człowieka. Puste serce krzyżyka jest wezwaniem do odpowiedzi na tę miłość. Okazało się jednak, że cena jego produkcji jest wysoka. Na pytanie, jak ją obniżyć, jubiler odpowiedział: „Niech ksiądz przywiezie materiał – srebro, wtedy będzie taniej”. I tak rozpoczęła się wielka zbiórka srebra i złota, wtedy też powstała nazwa zbieramto.
zbieramto w szkole i w parafii
Po srebrze kolejnym pomysłem łączenia recyklingu ze zbieraniem środków na dobre cele było gromadzenie elektrośmieci: telefonów komórkowych, baterii i płyt CD. W tym przypadku mistrzami zbiórek okazali się uczniowie szkół podstawowych. To właśnie z myślą o szkołach i przedszkolach powstał portal szkołazmisją.pl, na którym zainteresowani mogą śledzić postępy zbiórek i efekty pomocy na misjach oraz wymieniać zebrane w programie partnerskim punkty na nagrody. Oprócz srebra, telefonów, baterii i płyt CD proponujemy placówkom edukacyjnym również inne zbiórki: telefonów komórkowych, klocków LEGO, zegarków tarczowych, makulatury oraz „dobrych monet”.
W zbiórkach zniszczonej biżuterii oraz „dobrych monet” zdecydowanymi liderami są parafie. O co chodzi w idei „dobrych monet”? Kiedy wracamy z wakacji i w kieszeni zostaje nam np. 1,54 euro, to zastanawiamy się, co z tym zrobić. W kantorze nikt nie chce wymieniać monet. Nie wiadomo również, kiedy odbędziemy kolejną podróż zagraniczną i będziemy mieli okazję je wydać. Projekt „dobrych monet” to zatem zbiórka pieniędzy z całego świata, pozostałych po urlopie czy pielgrzymce. To także banknoty i monety, które wyszły już z użycia, jak np. marki niemieckie czy korony słowackie oraz złotówki z czasów PRL. Należą do nich również pieniądze zniszczone np. poprzez wypranie. Z parafiami współpracujemy także w inny sposób. Ponad rok temu rozpoczęliśmy okresowe zbiórki surowców wtórnych. Idea ta polega na tym, że na parking przy kościele podjeżdża kontener na makulaturę. Umawiamy się też z firmami, które skupują elektrośmieci oraz złom. W ten sposób poniekąd „bez pieniędzy” pomagamy zarówno misjom, jak i środowisku.
zbieramto to ludzie w służbie misjom
Rozmach tych wszystkich akcji nie byłby oczywiście możliwy do przeprowadzenia bez zaangażowanych i oddanych pomocy misjom ludzi w Polsce. Są to świeccy pracownicy naszego Sekretariatu Misji, wolontariusze i tysiące darczyńców w całym kraju, którzy ofiarowują pieniądze lub przekazują jakieś „śmieci”, które my jesteśmy w stanie zamienić na pieniądze. Odwiedziliśmy do tej pory setki parafii w Polsce, z kilkoma współpracujemy w sposób ciągły poprzez okresowe zbiórki surowców, a sieć „Szkół z misją” liczy już prawie 100 placówek. Wszyscy pracujemy, aby pomagać misjonarzom w dziele ewangelizacji. Przez 5 lat udało nam się uzyskać ze „śmieci” i przekazać im ponad 800 tys. zł. Pomoc trafiła m.in. do ofiar tajfunu na Filipinach, gdzie postawiliśmy 20 domów i przedszkole, oraz do ubogich Czadyjczyków, którzy poprzez wybudowane 24 studnie otrzymali dostęp do czystej wody. Wierzę, że jeszcze bardzo wiele dobra uda się uczynić dzięki projektowi pomocy zbieramto.
najciekawsze momenty
W mojej dotychczasowej pracy w Sekretariacie Misji oraz działaniach w ramach zbieramto nagromadziło się już wiele pięknych i zaskakujących wydarzeń. Najdziwniejszym i pewnie najbardziej humorystycznym była moim zdaniem sytuacja z Bydgoszczy, kiedy w jednej z parafii byłem umówiony na kazania i zbiórkę srebra. W niedzielę przed poranną Mszą Świętą wszedłem do zakrystii i przedstawiłem się wikariuszowi oraz powiedziałem: „Mam u was dzisiaj kazania”. On zaś bardzo zaskoczony i zmieszany odpowiedział: „Ale proszę pana, proszę księdza, proszę pana, my już mamy kaznodzieję…”. Okazało się, że proboszcz na ten sam dzień zaprosił dwóch „misjonarzy”. Ponieważ ten drugi sprzedawał kalendarze, a my chcieliśmy zbierać starą biżuterię w kolejną niedzielę, bez problemu zgraliśmy się w naszych działaniach. Ze wzruszeniem wspominam z kolei sytuację, kiedy w Bełchatowie podczas zbiórki surowców wtórnych pomogłem pewnej starszej pani wynieść z mieszkania ciężki worek z makulaturą. Po drodze opowiedziała mi trochę o swoim życiu, wspominając również, że pomimo niskiej emerytury stara się pomagać, jak może, a od kiedy jest w parafii zbiórka papieru, to ona odkłada na studnie w Czadzie nawet paragon po zakupach. Od tamtej rozmowy ja również zbieram paragony na makulaturę!