Niebo istnieje naprawdę?

„Myślę, że niebo pozwoli każdemu urzeczywistnić to, jaki Bóg ma dla niego zamysł. Oznacza to, że wszelkie dobro, które złożył w nas Stwórca, osiągnie w nim swoją pełnię”. O wizjach nieba i piekła opowiada Monice Godziembie-Dąmbskiej doktor religioznawstwa Tomasz Dekert.

Co Pismo Święte mówi na temat nieba i piekła?

Pismo Święte jest zbiorem tekstów, które powstawały na przestrzeni mniej więcej tysiąca lat. Trudno oczekiwać, że będzie w nim jakaś jedna, wspólna wizja. To, że my dzisiaj używamy pojęć ‒ „niebo, piekło, czyścieć” i traktujemy je jako zrozumiałe skróty, jest efektem teologicznych syntez opartych o dane objawienia, tj. Pisma i Tradycji.

Jednym ze składników biblijnego przekonania na temat życia po śmierci jest na pewno idea, która w znaczący sposób przypomina poglądy starożytnych religii Bliskiego Wschodu. Głosi ona, że człowiek po śmierci trafia do pewnego rodzaju „przechowalni”, z której w zasadzie nie ma wyjścia. Tym był pierwotnie Szeol, otchłań, miejsce, do którego idą wszyscy zmarli ‒ i dobrzy, i źli. Istnieją tam – jeśli można nazwać to istnieniem – w postaci „cieni”. W Biblii hebrajskiej pojawia się również kilka innych oryginalnych koncepcji, związanych z odpłatą za zło. Niegodziwcy, którzy łamią prawo, prześladują Izraela itp., wylądują w miejscu przypominającym ognisty grób, w którym będą jedzeni przez robaki i niszczeni płomieniami. W stosunku do koncepcji Szeolu, idea odpłaty jest czymś w pewnym sensie nowym. Inną koncepcją, która występuje w greckiej Biblii żydowskiej, jest wiara w zmartwychwstanie. Judaizm przełomu er był zbiorem różnych teorii, czasami wzajemnie sprzecznych. Przykładem są poglądy saduceuszy, którzy odrzucają zmartwychwstanie, to znaczy wierzą, że ich umarli idą wyłącznie do Szeolu, gdy tymczasem faryzeusze wierzą w zmartwychwstanie. Chrześcijaństwo wchodzi oczywiście w nurt, który forsuje możliwość zmartwychwstania. W Biblii hebrajskiej odnajdujemy jeszcze jedną koncepcję, która zostaje powiązana z wiarą w zmartwychwstanie. Jest to idea czasów mesjańskich, a zatem wiara w przyjście na końcu czasów Mesjasza i pokoju mesjańskiego. Klasycznym tekstem w tym zakresie jest Księga Izajasza, która mówi, że w owym czasie „wilk zamieszka wraz z barankiem, pantera z koźlęciem razem leżeć będą, cielę i lew paść się będą społem i mały chłopiec będzie je poganiał. (…) Niemowlę igrać będzie na norze kobry, dziecko włoży swą rękę do kryjówki żmii” (Iz 11,6.8). Jest to obraz wiecznego świata bez przemocy w okresie panowania Mesjasza. Wydaje się, że pierwsze pokolenia chrześcijan nie myślały w ogóle w kategoriach nieba, jak my je dzisiaj próbujemy rozumieć. Królestwo niebiańskie interpretowali jako coś, co zapanuje, kiedy Chrystus znów przyjdzie. W pierwszym okresie chrześcijaństwa panowało raczej przekonanie, że powszechne zmartwychwstanie i Sąd Ostateczny przyjdą szybko i nastąpi przemiana świata. Dopiero nieco później pojawia się myśl – też jak najbardziej wywiedziona z objawienia – że zmarli są sądzeni indywidualnie i oczekują na powstanie z martwych tam, gdzie w wyniku tego sądu trafili.

Czy piekło może być puste?

Podczas beatyfikacji czy kanonizacji Kościół katolicki stwierdza uroczyście, że niektórzy ludzie są zbawieni. Jednocześnie nie przyznaje sobie jednak prawa do stwierdzenia, że ktoś jest potępiony. Natomiast z drugiej strony nie możemy twierdzić, że wiemy na pewno, iż piekło jest puste. Święty Ireneusz z Lyonu posługuje się ciekawym obrazem. Sądzi on, że ci, którzy odwracają się od Boga, podlegają karze, bo sami się jej poddają. Oznacza to, że ktoś, kto się odwraca od źródła życia, popada w śmierć, od źródła, od dobra – w zło, światła – w ciemność. Nie wiemy oczywiście, na ile świadomie człowiek wybiera zło, odwraca się od Boga i odrzuca Go. To jedna z większych tajemnic.

Również ks. Mieczysław Maliński twierdzi, że „potępieni to nie są ludzie skazani przez Boga na piekło. Oni sami siebie potępili, sami wybrali nienawiść i zło zamiast miłości i dobra. Ale mogą się nawrócić. (…) Nawet szatani na końcu końców będą zbawieni”. Czy to znaczy, że można opuścić piekło?

Teologia katolicka mówi o piekle, jako rzeczywistości nieodwracalnej. W myśl jej wykładni to czyściec stanowi „miejsce”, które daje możliwość przejścia do rzeczywistości zbawionych po odpokutowaniu za swoje decyzje. Głosi ona, że po śmierci następuje tzw. sąd szczegółowy, któremu poddawany jest indywidualnie każdy człowiek, jego czyny i intencje. Swoistym wynikiem tego sądu jest trafienie do któregoś z tych „miejsc”. Również niebo stanowi stan ostateczny. Czyściec to „miejsce” tymczasowe, możliwość oczyszczenia „ubrudzonego” człowieka.

W jaki sposób przyjmować relacje tych, którzy twierdzą, że byli w niebie?

Osobiście jestem sceptyczny wobec takich historii. Zazwyczaj są to relacje osób, które przeszły doświadczenia typu śmierci klinicznej czy podobne. Nie chcę tego deprecjonować, bo a nuż Pan Bóg dał komuś specjalną łaskę. Wiemy jednak, że śmierć kliniczna daje różne, dziwne efekty. Jej stan sprzyja procesom zachodzącym w mózgu, które mogą objawiać się halucynacjami, to znaczy obrazami wytwarzanymi przez sam mózg. Z tej racji wydaje się, że spora część tego rodzaju opisów może mieć zupełnie naturalne wytłumaczenie. Prawdopodobnie mało która wizja jest rzeczywiście pochodzenia boskiego.

Przywołany przeze mnie wcześniej ks. Maliński uważa, że „w niebie nie będziemy stali w jednym rządku z rękami złożonymi i śpiewali bez końca: «Święty, święty, święty». (…) To jest karykatura nieba”…

Trochę mnie drażnią takie sformułowania. Pokazują one bowiem, że ktoś nie do końca rozumie, co obraz biblijny chce nam przekazać. Oczywiście nie mamy precyzyjnych danych na temat tego, w jaki sposób będzie wyglądać nasze życie w niebie. Z filozoficznego punktu widzenia nie możemy nawet traktować nieba jako miejsca, skoro znajdują w się w nim dusze. Te zaś nie mają wymiarów, a zatem nie zajmują żadnego miejsca. Obraz przywołany przez ks. Malińskiego jest zaczerpnięty z Biblii i oznacza nieustanne oddawanie chwały Bogu. Nie wiem, czy powinno się tak lekko zaprzeczać tej wizji. Idea czci oddawanej Bogu, jako realizacja natury stworzenia, jest czymś głęboko zakorzenionym w myśli chrześcijańskiej. Dzięki temu stworzenie żyje. Oczywiście nie chodzi o stanie w niebie ramię przy ramieniu. Dusza nie ma przecież ramion. Rozumiany w taki sposób ów obraz nie ma sensu. To samo dotyczy tradycyjnych wyobrażeń mąk piekielnych. Istnieje w ikonografii ciekawe wyobrażenie mówiące o tym, że po śmierci grzesznicy będą cierpieć w sposób adekwatny do swojego grzechu. Oznacza to na przykład, że łakomi będą się zażerać w sposób, który będzie im sprawiać niesłychane cierpienie. Ten obraz jest oczywiście groteskowy, ale jego sens już nie.

Kiedy myślimy o piekle w sposób biblijny, odtwarzamy w głowie obrazy demonów w karykaturalnych wizerunkach zwierząt czy hybryd. Taki sposób przedstawiania postaci demonicznych skłonny jestem wiązać z ideą zaprzeczenia naturze stworzenia.

Obrazy wielkich mistrzów (na przykład Bruegela) pokazują upadek aniołów, którzy w miarę jak spadają zmieniają się w wynaturzone potwory. Właśnie zaprzeczenie własnej naturze spowodowało ich monstrualizację.

W filmie Między piekłem a niebem oba stany ukazane są w sposób bardzo plastyczny. Niebo, do którego po śmierci trafia odtwórca głównej roli, jest urzeczywistnieniem jednego z obrazów namalowanych przez jego żonę. Czy uzasadnione jest tak indywidualne pojmowanie wieczności?

Myślę, że możemy ostrożnie przyjąć, że niebo pozwoli każdemu urzeczywistnić to, jaki Bóg ma dla niego zamysł. Oznacza to, że wszelkie dobro, które złożył w nas Stwórca, osiągnie w nim swoją pełnię. Być może dotyczy to również talentu malarskiego(śmiech). Źródłem radości i szczęścia w niebie jest według Biblii możliwość oglądania oblicza Boga. Niczego więcej do tego nie potrzeba. Jest przy tym również mowa o rzeczywistości, która ma nas czekać po zmartwychwstaniu. Na jej temat nie posiadamy żadnych precyzyjnych i drobiazgowych opisów, dlatego do pewnego stopnia mamy prawo wyobrażać ją sobie według własnych, indywidualnych kategorii.

Jak traktować tzw. dowody na istnienie nieba?

Radziecki astronauta Jurij Gagarin poleciał w kosmos, a kiedy wrócił, powiedział tryumfalnie, że nie widział tam żadnego nieba. Fizyczne sposoby rozumienia nieba (a także pozostałych zaświatów) są zależne od kosmologii, czyli zespołu wyobrażeń oraz wiedzy w danej epoce. Od XVII wieku posługujemy się kosmologią określoną poprzez ideę wszechświata, to znaczy otwartej przestrzeni, która jest dla nas niezbadana albo zbadana wyłącznie w sposób fizyczny przez astronomów, nie zaś teologów. Wynika z tego, że zarówno próby udowodnienia istnienia, jak i nieistnienia nieba są bezproduktywne i zupełnie pozbawione sensu. Być może niebo, piekło, czyściec istnieją jako konkretne miejsca, ale z pewnością poza kategoriami wyrażalnymi w języku jakiejkolwiek fizyki.

Jaka jest Pana wizja nieba?

To, co wiemy z objawienia na ten temat, daje nam powód do myślenia z nadzieją, że wszystko, co kochamy tutaj, będzie w niebie zrealizowane w sposób najpełniejszy. Przyznam, że osobiście mało o tym myślę. Nie dlatego, że uważam to za nieważne. Wychodzę jednak z założenia, że jestem w jakimś sensie zabezpieczony obrazami z objawienia, mówiącymi np. o tym, że człowiek będzie sądzony z miłości, zbawienie polegać będzie na wizji uszczęśliwiającej, a potępienie na oderwaniu od Boga. Nie znajduję potrzeby, aby to wszystko uszczegóławiać. Zostawiam to Temu, który będzie mnie sądził.

Avatar

Author: Monika Godziemba-Dąmbska

Share This Post On

Submit a Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.