Kiedy w listopadzie 2010 roku na znanym portalu społecznościowym pojawiła się zapowiedź jezuickich rekolekcji „Brzytwą po schematach – Prawdopodobnie pierwsze rekolekcje na fb”, reakcje były raczej pozytywne. Stronę polubiło ponad 8000 użytkowników. „Cieszę się, choć nie lubię czytać z komputera…” – komentowała jedna z uczestniczek. „Popieram!!! Będę uczestniczyć” – deklarowała inna. Ktoś jeszcze dopisał: „Roraty on-line, przynieś własnego lampiona {*}”. „Akceptujemy tylko i wyłącznie lampiony USB” – odpowiedzieli organizatorzy.
czy Pan Bóg lubi Facebooka?
Ostatnie badania dotyczące obecności treści religijnych w Internecie przeprowadzono w 2010 roku. Według raportu opublikowanego przez Polskie Badania Internetu popularność stron o tematyce religijnej stale rosła. W 2009 roku liczba użytkowników religijnych stron wzrosła o 30% w stosunku do 2008 roku (liczba użytkowników Internetu w ogóle powiększyła się zaledwie o 10%). Wówczas popularne były przede wszystkim portale, serwisy prasy religijnej, radio i telewizja on-line, księgarnie i sklepy oraz strony diecezji, parafii, oaz. Jak przekonywali badacze, wiele nisz w internetowej przestrzeni nie zostało jeszcze zagospodarowanych przez religijne treści.
Dziś, gdy Internet służy nie tylko do jednostronnego odbioru informacji, ale przede wszystkim do interakcji między użytkownikami, religia obecna jest na portalach społecznościowych i mobilnych aplikacjach. Coraz więcej aktywności przenosi się do sieci, nie dziwi więc fakt, że coraz bardziej popularne stają się internetowe rekolekcje.
Formy mogą być różne: rozważania prezentowane za pomocą notatek, nagrań lub wideokonferencji. Udostępniane na specjalnych stronach, częściej na Facebooku lub YouTube. Cel: dotarcie z Dobrą Nowiną do jak największej liczby osób. Oferta jest szeroka. Najwięcej rekolekcji proponowanych jest na okres Adwentu i Wielkiego Postu. Ale na Sercańskim Portalu Ewangelizacyjnym profeto.pl w cyklu „360 sekund” możemy przeżyć również rekolekcje przygotowujące do uroczystości Zesłania Ducha Świętego oraz Najświętszego Serca Pana Jezusa.
nie zastąpią tradycyjnych
Choć udział w e-rekolekcjach deklaruje wiele osób, to spora grupa traktuje je raczej jako ciekawostkę czy uzupełnienie tradycyjnych rekolekcji w kościele. „Dla mnie problemem było systematyczne uczestniczenie” – Tomek Rynk, dwudziestoparolatek z Wrocławia, wspomina swój udział w wielkopostnych rekolekcjach „Życie to nie teatr”. „Zwykle odkładałem je na później, a potem nadrabiałem braki. Stąd wydaje mi się, że jest to dobra forma dla osób zabieganych. Jednak uważam, że tradycyjne rekolekcje są lepsze. Wymuszają zatrzymanie się, regularne uczestnictwo, spotkanie z drugim człowiekiem, poczucie bycia we wspólnocie. Jest ta świadomość bycia z innymi, a nie sam na sam z monitorem komputera”. „Czy e-rekolekcje mogą zastąpić te w parafii? I tak, i nie” – głośno zastanawia się Aleksandra Kmiecik. „Nie zastąpią spotkania we wspólnocie, Mszy św., przyjęcia Komunii Świętej. Ale niestety z parafialnych nauk niewiele ostatnio wynoszę”.
Mimo że organizatorzy internetowych rekolekcji starają się stworzyć przestrzeń do wymiany myśli, dyskusji, świadectw czy nawet zgłaszania intencji modlitewnych, to wirtualny kontakt nie zastąpi żywego spotkania. „Słuchałam rekolekcji «Zakochany Skazaniec»” – opowiada Magda Stachurska, studentka z Kielc. „Były ciekawe, ale moim zdaniem nie zastąpią takich zwyczajnych rekolekcji w parafii. Po takich tradycyjnych można podejść do kapłana i zapytać o coś, co nasunęło się na myśl podczas danego dnia rekolekcji”. Zgadza się z nią Regina Stachura, również kielczanka : „Ja jednak wolę tradycyjne rekolekcje przeżywane w parafii. Jeśli coś człowieka poruszy, to może się spotkać z kapłanem. Można pójść do spowiedzi”. Z tej potrzeby wspólnoty, spotkania, sakramentów zdają sobie sprawę również organizatorzy internetowych rekolekcji. Na stronie „Brzytwą po schematach” obok kolejnych nauk rekolekcyjnych pojawiły się zaproszenia na spotkania modlitewne i Msze św. organizowane w różnych polskich miastach.
dla kogo?
Dla wielu internetowe rekolekcje to doskonała forma dodatkowego przygotowania na nadchodzące święta. „Dla mnie takie rekolekcje są świetnym uzupełnieniem. Dużym atutem jest to, że do treści konferencji mogę wracać wiele razy, jeśli tego potrzebuję” – mówi dwudziestoparoletnia Anna Mazur, oazowiczka.
Ale są też i tacy, którym e-rekolekcje muszą wystarczyć. Cieszą się one dużą popularnością wśród polskich emigrantów. Biorą w nich udział Polacy mieszkający w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, różnych krajach europejskich.
Internetowe rekolekcje to także doskonała szansa, by podzielić się Dobrą Nowiną z tymi, którzy do kościoła nie chodzą, a jednak chcą o sprawach wiary rozmawiać. W 2011 roku pojawiły się na Facebooku „Prawdopodobnie Pierwsze Rekolekcje dla Niewierzących”. W ciągu 10 dni dwóch autorów – katolik i agnostyk dzieliło się refleksjami i własnymi doświadczeniami dotyczącymi takich tematów, jak moralność, racjonalizm, cierpienie, seksualność czy śmierć. W wymianę myśli zaangażowało się wielu katolików, agnostyków, ateistów czy wyznawców innych religii. Choć w gorących dyskusjach często trudno było o porozumienie, samo zainteresowanie pokazało, że potrzebna jest taka wymiana poglądów. Na forum podsumowującym rekolekcje pojawił się m.in. komentarz agnostyka: „Dziękuję za rekolekcje, które w moim przypadku sprawdziły się w swoim założeniu. Można śmiało powiedzieć, że «dogaduję» się dziś z osobami wierzącymi i myślę, że obie strony uczą się słuchać siebie nawzajem”.
Badacze nowych mediów przekonują, że dzięki Internetowi świat staje się globalną wioską. Choć internetowe rekolekcje nie zastąpią wspólnotowej modlitwy, rozmowy z duszpasterzem i rekolekcyjnej spowiedzi, być może staną się doskonałym narzędziem pokonywania dystansu i przekraczania granic. Tych geograficznych i tych mentalnych.