Rozwody stały się powszechne. Pragnący żyć w zgodzie ze swoim sumieniem katolicy, chcący zakończyć swój związek, mogą starać się o orzeczenie nieważności dotychczasowego małżeństwa. O tym procesie i przyczynach, które są podstawą takich orzeczeń, opowiada Anna Stępniewska-Janowska – adwokat, absolwentka Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz prawa kanonicznego na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie. Warto dodać, że jest ona wpisana na listę adwokatów zatwierdzonych przez archidiecezję krakowską. Rozmawia z nią Karolina Zuber.
Stwierdzenie nieważności małżeństwa nie jest jego „unieważnieniem” czy też „rozwodem kościelnym”. Z czego wynika ta powszechna nieprecyzyjność języka?
Rozwód może być wyłącznie cywilny. Jest to postępowanie, w którym na żądanie jednego lub obojga małżonków bada się wszystko, co działo się po ślubie i doprowadziło do tego, że strony się rozeszły. Procedura kościelna, która zajmuje się stwierdzeniem nieważności małżeństwa, skupia się natomiast na badaniu materiału dowodowego, dotyczącego wszystkich okoliczności, które doprowadziły do zawarcia małżeństwa, ponieważ orzeczenie sądu kościelnego mówi o tym, że małżeństwo zawarte w sposób nieważny de facto nie istniało. Stąd ta różnica. W Kościele stwierdza się nieważność czegoś od samego początku, a nie unieważnia rzecz ważną.
Jak wygląda ten proces?
Sąd kościelny nie zajmuje się sprawami małżeńskimi typu alimenty, opieka nad dziećmi, podział majątku. Nie chcąc jednak doprowadzić do sytuacji, w której te kwestie nie zostaną uregulowane, wymaga, by postępowanie toczyło się najpierw przed sądem cywilnym. Chodzi zatem o cywilny wyrok rozwodowy. Następnie, po wniesieniu skargi i zawiązaniu sporu, każda ze stron oraz świadkowie są przesłuchiwani osobno przez duchownego – notariusza, który dysponuje pytaniami, przygotowanymi przez sąd oraz obrońcę węzła małżeńskiego. W procedurze cywilnej dopuszcza się sytuacje, w których małżonkowie w porozumieniu ze sobą składają zgodny pozew o rozwód bez orzekania o winie. W sądzie kościelnym natomiast, nawet jeśli obie strony dążą do stwierdzenia nieważności, to jeszcze nie znaczy, że postępowanie dowodowe musi wykazać, iż są ku temu podstawy.
Jakie są zatem podstawy do stwierdzenia nieważności małżeństwa?
Przyczynami nieważności małżeństwa mogą być przeszkody wynikające z prawa ludzkiego lub Bożego, czyli naturalnego. Są to m.in. przeszkoda wieku (w Polsce sakrament małżeństwa można zawrzeć, gdy kandydaci mają co najmniej 18 lat), przeszkoda pokrewieństwa, powinowactwa etc. Najczęstszymi przyczynami toczących się spraw są jednak nieważnie wypowiedziane słowa przysięgi małżeńskiej. W związku z tym sąd kościelny bada okoliczności, które doprowadziły do złożenia tego nieważnego oświadczenia. Przykładem jest symulacja. Polega ona na tym, że osoba stoi przed ołtarzem i przyrzeka miłość, wierność i to, że nie opuści małżonka aż do śmierci, ale tak naprawdę nie myśli w ten sposób. Zdarzają się takie przypadki, że ktoś idzie do ślubu z jedną osobą, a darzy uczuciem kogoś innego – to może wykluczać wierność. Oczywiście bardzo trudno udowodnić, co dana osoba myślała w chwili zawierania małżeństwa, dlatego bada się różne dowody, np.: wiadomości tekstowe, listy, a nawet zdjęcia ślubne. Docieka się, czy ktoś odradzał małżeństwo, jakie było nastawienie rodzin itp. Innym przykładem jest przymuszenie, np. ślub z powodu nieplanowanej ciąży. Wówczas osoby podejmują często decyzję, którą wypada podjąć lub którą narzucają rodzice. Ciąża przed ślubem sama w sobie nie jest jednak powodem do stwierdzenia nieważności.
Jan Paweł II w Kodeksie Prawa Kanonicznego z 1983 roku wprowadził nowy tytuł nieważności. Pisze on: „Niezdolni do zawarcia małżeństwa są ci, którzy z przyczyn natury psychicznej nie są zdolni podjąć istotnych obowiązków małżeńskich”. Chodzi tu np. o zaburzenia osobowości, które nie pozwalają na realizowanie się w małżeństwie w roli małżonka czy rodzica. To jedyny tytuł, w którym istotne znaczenie ma także przebieg małżeństwa, a nie tylko to, co do niego doprowadziło. W tych kwestiach często konieczna jest opinia biegłego – psychologa lub psychiatry. Do tej kategorii przyczyn nie należy zdrada małżeńska, która jest najczęstszą przyczyną rozwodu. W tym kontekście wyłącznie wykazanie, że ktoś jest całkowicie niezdolny do wierności, ma zaburzenia natury psychoseksualnej, które nie pozwalają mu dochować wierności, może prowadzić do stwierdzenia nieważności.
Jak często sąd kościelny mówi „tak”, to znaczy orzeka nieważność małżeństwa?
Mniej więcej połowa wyroków jest pozytywnych. To 50% szans, a zatem warto próbować. W moim przekonaniu, jeśli ktoś ubiega się o stwierdzenie nieważności swojego małżeństwa, robi to z chęci ułożenia sobie życia z kimś innym bez grzechu, nie tracąc możliwości korzystania z sakramentów w Kościele.
Co Pani zdaniem jest najbardziej istotne w dokumencie papieskim Amoris Laetitia?
Papież Franciszek porusza w nim wiele kwestii dotyczących małżeństw, jednak wskazałabym tutaj na jego słowo o tym, że po rozwodzie nie można nikogo wykluczyć ze wspólnoty Kościoła czy społeczeństwa. Mówi on o nieuregulowanych i trudnych sprawach ludzi, którzy np. żyją w związkach cywilnych lub w konkubinacie po rozwodach. Zaznacza, że potrzebna jest szczególna opieka duszpasterska, aby rozeznać z tymi ludźmi ich sytuację życiową i pokierować, by osoby rozwiedzione żyjące w nowych związkach odczuwały, że są częścią Kościoła.
We wspomnianym dokumencie papież odwołuje się do Hymnu o miłości św. Pawła, który ukazuje nieodłączne cechy tego uczucia. Którego z tych przymiotów najczęściej brakuje tym, którzy podejmują decyzję o ubieganie się o stwierdzenie nieważności małżeństwa?
Wszystkie te przymioty mają bardzo ważne znaczenie i funkcje. Myślę że w małżeńskich sytuacjach kryzysowych brakuje często cierpliwości i przekonania, że miłość „wszystko przetrzyma”. Ludzie szybko rezygnują. Istnieje ogromne społeczne przyzwolenie na to, że jeżeli coś się nie udaje, odpuszczamy. Sądzę, że małżeństwo i miłość małżeńska są piękne, ale wymagają ciężkiej pracy, pielęgnacji. Stąd potrzebna jest właśnie ta cierpliwość, aby z dnia na dzień wspólne życie było coraz dojrzalsze i piękniejsze.
20 września 2020
Właśnie, nie rozwód kościelny
dr Arletta Bolesta
adwokat kościelny
6 października 2020
Zgadza się, cudzysłów, bowiem chodzi o uznanie nieważności
dr Arletta Bolesta
adwokat kościelny