Miłość skraca dystans

 

To, co zawsze może nas zadziwiać w Bogu, to Jego pomysłowość w zbliżaniu się do człowieka. Niepojęty akt wcielenia Syna Bożego, a w związku z tym realnie wyciągnięta w Jezusie dłoń do ludzi. Przenikliwy Chrystusowy wzrok poruszający do głębi ludzkie jestestwa – gotowe porzucić wszystko, by pójść za Nim, rozdać połowę majątku ubogim i skrzywdzonym, zapomnieć o prozaicznych, życiowych czynnościach, jak choćby przyniesienie do domu wody w przypadku kobiety z Samarii – oraz skutecznie prowokujący do podejmowania życiowych wyborów, nawet takich, jakiego dokonał ewangeliczny bogaty młodzieniec.

To wzruszenie spowodowane grozą śmiertelnych rozstań rodzących autentyczne duchowe cierpienie tych, którzy jeszcze pozostają. Słowa niejednokrotnie wypowiadane z mocą, ale zawsze tryskające nadzieją ku życiu wiecznemu, jako zachęta, przynaglenie, przestroga czy impuls do przemiany sposobu myślenia spętanego po wielokroć przeróżnymi namiętnościami. Styl życia prostego, ubogiego, rozmodlonego, wyrozumiałego, skierowanego ku innym człowieka, a przez to bliskiego mieszkańcom Ziemi Świętej, którą przemierzał wzdłuż i wszerz Syn Boży. Wreszcie Serce objawiające swe najgłębsze pragnienia, uczucia, empatię w opowiadanych przypowieściach, jak choćby o miłosiernym ojcu czy zagubionej owcy. Serce tłumaczące nawet wrogów, którzy nie wiedzą, co czynią. To wszystko owoc tajemnicy wcielenia, która ostatecznie przezwyciężyła dystans między Bogiem Stwórcą i Prawodawcą a człowiekiem buntownikiem. Dzięki przyjęciu człowieczeństwa Bóg stał się rzeczywiście Emmanuelem – Bogiem z nami, bliskim Przyjacielem kochającym do końca. Akt wcielenia umożliwił nam zobaczenie w Bogu nade wszystko miłującego Ojca, tęskniącego za człowiekiem, gotowego w śmierci swojego Syna usprawiedliwić niesprawiedliwych, jeśli uwierzą w miłość, która w Jezusie Chrystusie stała się czytelna jak nigdy dotąd. Dzięki wcieleniu z inicjatywy Bożej został skutecznie przezwyciężony dystans w stosunku do człowieka. W relacji między Bogiem a ludźmi może przeszkodzić już tylko jedno – wolność tych ostatnich. Człowiek tak kochającemu Bogu może powiedzieć „nie”, ale na szczęście, póki żyje, może swoje non serviam (nie będę służył) odwołać. I to także owoc wcielenia.

Eucharystia – wcielona Miłość

Ojciec Leon Jan Dehon, założyciel Zgromadzenia Księży Sercanów, pośród tak wielu konsekwencji tajemnicy wcielenia podkreślał w sposób szczególny jeszcze jeden – dar Eucharystii. W swoim komentarzu do kolejnej, trzeciej części Koronki do Najświętszego Serca Pana Jezusa zauważa, że eucharystyczna obecność naszego Pana jest rozszerzeniem wcielenia. Dar Eucharystii jest dla niego potwierdzeniem niezmiennej Bożej decyzji, że nie pozostaniemy sami, nie będziemy sierotami, bo On z nami będzie po wszystkie dni aż do skończenia świata. Będzie ze swoją łaską wsparcia nadwątlonych przez grzech ludzkich sił, Jego miłość będzie dostępna w codzienności, w konsekrowanych mocą z Wysoka postaciach chleba i wina. W taki sposób Jego Serce będzie tętnić życiem i obdarzać nim wszystkich, którzy z owego pokarmu na wieczność zechcą korzystać. Pozostaje nam więc wołać, rozważając poszczególne tajemnice Eucharystii: „Pochwalone, uwielbione, wszędzie kochane niech będzie Serce Jezusa Eucharystycznego. W każdej chwili, we wszystkich świątyniach i po wszystkie dni, aż do skończenia wieków”.

Wieczernik jak „nowy” Nazaret

Aby lepiej zrozumieć pierwszą tajemnicę tej części koronki: „Serce Jezusa nieskończenie kochające i nieskończenie kochania godne”, warto wsłuchać się w echo słów ciągle rozbrzmiewających z mocą dzięki ewangelicznym zapisom z Wieczernika. Tam w przeddzień męki, w atmosferze utkanej z Jezusowych uczuć, które łatwo odczytać wraz z ewangelistą Janem, w Jego geście umycia nóg uczniom rozpoznać można tę właśnie niekończącą się miłość. Oto stałe w miłowaniu Serce Boga pochyla się przed ludzkim sercem, zdolnym tylko do kruchego „kocham”, zapraszając je do tego, by dzięki sile Bożej miłości także przebrało miarę miłości w podobnym, a może takim samym podejściu do braci. I dalej ustanowienie Eucharystii, w której Chrystus daje swoje ciało i swoją krew na pokarm dla człowieka, znowu zapalając go do tego, by to samo czynił na Jego pamiątkę. Dzięki temu, mocą Ducha Świętego i zaangażowanych poprzez łaskę święceń ludzi, może pozostawać z nami do końca i ciągle przebierać miarę miłości na oczach każdego pokolenia, każdych czasów, a swoją ofiarną miłością zapalać wierzących do tego, by również ów moment eucharystyczny przenosili na swoje relacje z innymi, tak aby dając swoje ciało i krew na służbę tej nieskończonej miłości, skracać w ten sposób jakiekolwiek dystanse, niejednokrotnie rządzące ludzkimi relacjami.

bo mogę żałować…

Owa rzeczywistość eucharystyczna dokonująca się przed nami podczas każdej Mszy św., w której dane jest nam uczestniczyć, ma pomóc nam zrozumieć, że miłość Boża trwa nieustannie. W tak delikatny i subtelny sposób przemawia do nas, zapraszając do tego, byśmy odpowiedzieli miłością na miłość, tam gdzie zostaliśmy postawieni. Ta nieskończona miłość jest godna kochania także dlatego, że szanuje naszą wolność i dystans, który zachowujemy wobec bijącego dla nas Serca Boga. Jego miłość jest cierpliwa, łaskawa, nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą (por. 1 Kor 13,4), jest czekająca i łaknąca ludzkiego „kocham” potwierdzonego życiem. Czy takiej miłości można się oprzeć? Można. Sami widzimy, jak wielu chrześcijan odchodzi z coniedzielnej Mszy św., nie smakując jej wcale w Eucharystii. A pewnie i w ich życiu jest mniej prawdziwej miłości, którą mierzy się bezinteresownym darem z siebie, na wzór Chrystusa. Może rację ma ks. Władysław Majka, nieżyjący już sercanin, że tego, czego będziemy żałować w wieczności, to opuszczonych Mszy św., i trzeba byłoby dodać – Komunii Świętych, których po prostu nie przyjęliśmy (por. W. Majka, I uwierzyliśmy miłości, Kraków 2002, s. 166-167). Miłość chce być kochana, przyjmowana i pomnażana, bo ona zmniejsza każdy dystans. Jeśli mi w tym względzie brakuje wiary, przekonania czy sił, to mimo wszystko chcę wołać w stronę Jezusa: „Spraw, niech Cię kocham coraz więcej”, z nadzieją, że w ten sposób może choć trochę zrozumiem, iż jest ona niezbędna.

Avatar

Author: ks. Sławomir Kamiński SCJ

Formator, rekolekcjonista, wykładowca historii Kościoła w Wyższym Seminarium Misyjnym w Stadnikach, duszpasterz Domu Rekolekcyjnego Księży Sercanów w Kluczborku.

Share This Post On

Submit a Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.