Media kontra Kościół?

 

Czy wtedy trzęsło? Gdy na jednego z najbliższych współpracowników głowa Kościoła wybrała finansowego krętacza? Albo wtedy, gdy świadek (raczej nie bierny) morderstwa Szczepana został awansowany przez tego samego Człowieka na jego wysłannika do pogan? A morderca Mojżesz? Też awansował. Czyż to nie skandal? Tak. To skandal miłosierdzia.

I znów zatrzęsło. Gdy na własne oczy przekonaliśmy się, że Bóg nadal pozwala sobie kochać ludzi z różnego rodzaju zaburzeniami i grzechami, a zamiast trzymać ich w bezpiecznej odległości od społeczeństwa i „maluczkich”, dopuszcza niedopuszczalne ryzyko. Bóg Skandalista – Ojciec Miłosierdzia.

Czy zatem media tak mocno prześwietlające grzeszną rzeczywistość „świętego Kościoła grzesznych ludzi” są jego prześladowcami? Czy media są kontra Kościołowi? Bardzo często tak. Ale znajdując nietrudną odpowiedź na często stawiane pytanie, nie możemy usiąść z założonymi rękami i uśmiechem satysfakcji na twarzy, że teraz już wiemy, co jest białe, a co czarne. A raczej kto jakiego jest koloru i odcienia. Trzeba szukać metod i dróg, by przekaz medialny o Kościele był głębszy, mądrzejszy i bliższy rzeczywistości. Bo choć nie jest łatwo, to właśnie to musi być jednym z najważniejszych zadań Kościoła. Przede wszystkim dlatego, że – jak pisze Ewa K. Czaczkowska w „Temacie na czasie” – odbiorcy medialnych sensacji to także ci, którzy we wnętrzu Kościoła byli „dawno i powierzchownie”, więc łatwo „utwierdzą się w przekonaniu, że dobrze, iż ich tam nie ma”.

Jednak przecierając oczy po medialnych wyreżyserowanych burzach, zaczynamy dostrzegać wiele już istniejących inicjatyw katolickich o różnych formach. Od tych oficjalnych, choć mniej znanych, bo lokalnych – jak choćby rozrastająca się sieć radiowa RDN, o której opowiada w „Czasie rodziny” ks. Maciej Górak, szef nowosądeckiej rozgłośni, aż po niezliczone inicjatywy oddolne, bardzo świeże i trwałe, bo blisko ludzkich pytań i poszukiwań. O tych ostatnich na łamach tego numeru wspomina Łukasz Kuśmierz.

Czy lokalne, oddolne inicjatywy mają wsparcie z góry? Pewnie, że tak. Wspiera je i „efekt Franciszka”, którego owocami są konfesjonałowe kolejki i niewyobrażalna za poprzednich pontyfikatów liczba uczestników audiencji generalnych, o czym relacjonuje z Rzymu Beata Zajączkowska. Wspiera nas zatem i Góra, nieustannie. Bo jak pisze ks. Dariusz Salamon SCJ, „Jezus sam jest punktem odniesienia: «Ja jestem… prawdą»”, a ci którzy działają w Jego Imię, zdolni są widzieć rzeczywistość Bożym, głębszym spojrzeniem.

Zatem gdy znów zatrzęsie, będziemy bardziej świadomi nie tylko tego, jak reagować, ale i konieczności jasnego celu: że Kościołem trząść można, ale na zburzenie nie ma co liczyć, jedynie na to, że oczyszczony przyciągnie jeszcze więcej ludzi do Boga. A tego nieżyczliwi Kościołowi przecież nie życzą.

ks. Radosław Warenda SCJ

Author: ks. Radosław Warenda SCJ

Człowiek, chrześcijanin, sercanin, ksiądz. W takiej, a nie odwrotnej kolejności, choć to ostatnie przenika aż do początku. Dzieciństwo spędziłem w Sosnowcu, młodość zakonną w Stopnicy i Stadnikach. A pierwsze kapłańskie kroki w lubelskiej parafii Dobrego Pasterza i Społecznych Szkołach im. Klonowica, też w Lublinie. Niegdyś studiowałem na Gregorianie, a później w latach 2011-2015 byłem redaktorem naczelnym "Czasu Serca". Dziś pracuję w kurii generalnej w Rzymie. Z zabranych ze sobą książek wziąłem wszystkie Tomáša Halíka.

Share This Post On

Submit a Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.