Kropla drąży skałę

 

Z senatorem Bolesławem Piechą o polskim stanie prawnym dotyczącym ochrony życia nienarodzonych rozmawia Kajetan Rajski.

Panie Senatorze, raz na jakiś czas przechodzi przez polskie media fala debaty nad tym, czy prawo dotyczące przerywania ciąży w Polsce jest odpowiednie. Z jednej strony ustawę z 1993 roku, która zezwala na aborcję w trzech przypadkach, atakują środowiska katolicko-konserwatywne, z drugiej – jest ona uważana za zbyt restrykcyjną przez lewicowców.

Debata związana z zasadami ustalonymi w obowiązującej od ponad 20 lat ustawie o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży trwa od momentu jej uchwalenia. Zatem to nie jest tak, że po okresie względnego spokoju problematyka aborcyjna odżyła na nowo. Spór zwolenników i przeciwników aborcji trwa i pewnie będzie absorbował opinię publiczną przez wiele następnych lat.

Chciałbym w tym miejscu przypomnieć, że zaledwie po trzech latach obowiązywania ustawy została ona zmieniona, a rządzący wówczas rząd SLD w 1996 roku wprowadził do jej tekstu przepisy umożliwiające dokonanie aborcji z tzw. wskazań społecznych, czyli de facto na życzenie. Po zaskarżeniu zmienionej ustawy Trybunał Konstytucyjny, w orzeczeniu z 28 maja 1998 roku, uznał wprowadzone przepisy za niekonstytucyjne, tym samym przywracając poprzednie przepisy.

Czy można stwierdzić, że aktualna dyskusja dotycząca ewentualnych zmian w ustawie antyaborcyjnej jest odzwierciedleniem napięcia światopoglądowego w Polsce?

Tak, z jednej strony mamy radykalne ruchy lewicowe i feministyczne niosące na swoich sztandarach hasła wolnego egoistycznego wyboru, jakże często kierowanego przeciw życiu poczętemu, z drugiej zaś organizacje obrońców życia ludzkiego. Ostatnie badania opinii publicznej w Polsce wskazują na zdecydowany wzrost przeciwników aborcji. Taka sytuacja wywołuje gwałtowne, histeryczne wręcz reakcje tzw. postępowców związanych ze środowiskami lewicowymi, wręcz lewackimi, dla których jedyną alternatywą jest skrajnie egoistyczna postawa bezwarunkowej akceptacji aborcji na życzenie, często bez jakichkolwiek warunków uzasadniających wykonanie zabiegu przerwania ciąży. Inne zdania, opinie i stanowiska są przez te środowiska w agresywny sposób etykietowane i określane mianem ciemnogrodu. Niestety często obserwujemy bezwarunkowe wsparcie dla ruchów proaborcyjnych udzielane przez media głównego nurtu i liberalnie ukierunkowane na poprawność polityczną kraje Europy Zachodniej.

Przypomnijmy może Czytelnikom te trzy przypadki, które według polskiego prawa dopuszczają wykonanie aborcji.

Ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, znana powszechnie jako ustawa antyaborcyjna, w swoich przepisach generalnie wprowadza zakaz wykonywania zabiegów przerywania ciąży, jednocześnie definiuje tzw. wyjątki aborcyjne, w których aborcja jest dopuszczalna. Te trzy wyjątkowe sytuacje są wtedy, gdy po pierwsze – ciąża stanowi zagrożenie dla życia matki; po drugie – badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego uszkodzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej życiu; po trzecie – zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego.

Co wynika z raportów przedstawianych corocznie Sejmowi RP z wykonania ustawy?

Trzeba jednoznacznie stwierdzić, że 20 lat obowiązywania ustawy spowodowało wiele pozytywnych skutków. Niewątpliwie największym z nich jest zmiana postrzegania aborcji i wzrastająca liczba jej przeciwników w Polsce. Dezaprobata wobec aborcji wśród Polaków jest powszechna i to w porównaniu z sytuacją sprzed kilkunastu lat jest najbardziej spektakularnym osiągnięciem ustawy. Rośnie również świadomość, że wobec postępów medycyny, zarówno w zakresie diagnostyki, jak i terapii, nadchodzi czas rewizji jednej z przesłanek aborcyjnych dotyczącej możliwości dokonania aborcji w wyniku podejrzenia choroby rozwijającego się w macicy dziecka.

Wnioski nasuwające się z raportów ustawy wskazują wprost, że zdecydowanie najczęściej przyczyną wykonywanej aborcji na podstawie przepisów ustawy są właśnie wskazane wyżej przesłanki dotyczące choroby dziecka, czyli tzw. przesłanki eugeniczne. Z ogólnej liczby ponad 600 aborcji 90% prawnie dozwolonych zabiegów aborcyjnych przeprowadza się w wyniku podejrzenia choroby dziecka i rację mają ci, którzy uważają, że dzieci trzeba leczyć, a nie abortować.

Z inicjatywy środowisk związanych z ruchami pro-life powstał projekt nowelizacji ustawy antyaborcyjnej mający na celu wzmocnienie ochrony życia ludzkiego w przypadkach stosowania przesłanek eugenicznych umożliwiających dokonanie aborcji.

W 2011 roku w sejmie rozpatrywany był obywatelski projekt nowelizacji ustawy polegający na znacznym wzmocnieniu prawnej ochrony życia poczętego, podpisany wówczas przez grubo ponad 600 tysięcy obywateli. Niestety, głosami m.in. posłów rządzącej Platformy Obywatelskiej, projekt został odrzucony. Dobrze, że inicjatywa obywatelska ponownie rozpoczęła procedurę obywatelskiej propozycji zmiany ustawy.

Wspomniał Pan Senator o 600 dokonywanych corocznie legalnie aborcjach…

Aborcja dzieci chorych, a niejednokrotnie tylko z podejrzeniem choroby w fazie rozwoju wewnątrzmacicznego, to liczba 600-650 przypadków rocznie. Jestem przekonany, że istnieje możliwość znacznego ograniczenia czy wręcz usunięcia tej przesłanki aborcyjnej z ustawy. To moim zdaniem możliwe. Można przecież enumeratywnie wymienić te ciężkie wady rozwojowe, które są na dzień dzisiejszy nie do wyleczenia, a na pewno należy w trybie pilnym wykreślić słowo „podejrzenia” z ustawy, bo taka sytuacja jest nie do obrony wobec ogromnego rozwoju diagnostyki medycznej i postępów w terapii. Współczesna medycyna ma do zaoferowania wiele procedur diagnostycznych i terapeutycznych, by móc leczyć, a nie zabijać chore dzieci.

W lutym 2013 roku, przeprowadzając wywiad z dyrektorem ds. lecznictwa Szpitala Specjalistycznego im. Ludwika Rydygiera w Krakowie, lek. med. Bożeną Kozanecką, zadałem pytanie: „Jak Pani Dyrektor, we własnym sumieniu, rozstrzyga kwestię dopuszczenia również przez Panią do tego, że w szpitalu zabija się nienarodzone dzieci?”. W autoryzowanej odpowiedzi lekarka ta stwierdziła: „Zgodnie z ustawą o zawodzie lekarza i lekarza dentysty”.

W 1996 roku w uchwalonym na Krajowym Zjeździe Lekarzy kodeksie etyki lekarskiej wprowadzono szczególny, 36. artykuł, który dał możliwość powstrzymania się lekarza od działań niezgodnych z jego sumieniem. Podobne rozwiązania obowiązują zresztą w ustawie o pielęgniarkach i położnych. Klauzula sumienia, która dotyczy lekarzy, pielęgniarek i położnych, nie może być przedmiotem nacisków administracyjnych na dyrekcję szpitali, które zmusza się do wykonywania zabiegu przerwania ciąży metodami administracyjnymi, np. poprzez naciski ze strony organów państwowych. Być może, podobnie jak to ma miejsce w Stanach Zjednoczonych, należałoby wprowadzić ewentualne wykonywanie aborcji do instytucji niezwiązanych z leczeniem, np. do klinik aborcyjnych. Sytuacja wtedy byłaby czytelna – zabieg aborcji przecież w żadnym wypadku nie jest działalnością leczniczą. Że takie naciski administracyjne z zaangażowaniem się najwyższych władz, np. ministra zdrowia, w Polsce istnieją, świadczyć może sytuacja, jaka miała miejsce w 2008 roku w przypadku głośnej sprawy „Agaty” z Lublina. Wtedy to właśnie ówczesna minister zdrowia Ewa Kopacz interweniowała, niemalże zmuszając szpital publiczny do wykonania kontrowersyjnego przecież zabiegu aborcji. Taka sytuacja nie powinna się powtórzyć.

Faktem pozostaje, że istnieje w Polsce tzw. podziemie aborcyjne. Spór toczy się wokół rozmiarów zjawiska. Szacunki wahają się od siedmiu do dwustu tysięcy nielegalnych aborcji rocznie. Czy działalność ta objęta jest należytym zainteresowaniem policji i prokuratury?

Często stawianym pytaniem jest właśnie to o czarny rynek aborcji w Polsce. To, że istnieje, jest powszechnie wiadome. Natomiast ilość wykonywanych bezprawnie aborcji jest niemożliwa do w miarę precyzyjnego oszacowania. Argumentem o niemalże hekatombie nielegalnych zabiegów w Polsce, przeprowadzanych w skrajnie trudnych warunkach, w piwnicach czy katakumbach, szafują głównie skrajnie lewackie i feministyczne organizacje proaborcyjne. To właśnie one – nie bardzo wiadomo, w oparciu o jakie źródła – szacują ilość nielegalnych aborcji na 200 tysięcy rocznie. Moim zdaniem, to dane wyssane z palca, mające służyć dyskredytowaniu skuteczności działania ustawy i jej pozytywnego oddziaływania na opinię publiczną w Polsce. Wykonywanie nielegalnych zabiegów przerywania ciąży istnieje, ale dane publikowane przez organizacje proaborcyjne są wysoce niewiarygodne. Nie znaczy to, że nie należy sprawców łamania ustawy ścigać, a zajmujących się procedurą stawiać przed wymiarem sprawiedliwości. Pragnę zaznaczyć, że corocznie sądy w Polsce skazują za przeprowadzanie aborcji sprawców przestępstw. Trudno jednak nie zgodzić się, że zarówno działania policji, jak i prokuratury powinny być bardziej energiczne.

Jak Pan Senator sądzi, czy dojdzie w niedługim czasie do zmiany ustawy aborcyjnej?

Chciałbym podziękować inicjatywie obywatelskiej dążącej do zmiany ustawy aborcyjnej w kierunku dalszego wzmocnienia ochrony życia poczętego i życzyć wytrwałości i dalszej niezłomnej postawy. Być może rozpoczęta ponownie akcja zbierania podpisów tym razem doprowadzi do pozytywnego końca. Przecież znane jest powiedzenie, że kropla drąży skałę. Na przekór panującym na zachodzie Europy trendom i modzie, dominacji postaw skrajnie egoistycznych i hedonistycznych, warto stale i niezmiennie stać na stanowisku świętości życia ludzkiego. Nie załamujmy rąk, nie wpadajmy w apatię, nie ulegajmy wszechobecnej w mediach liberalnych poprawności politycznej. Róbmy swoje. Wspierajmy i brońmy życia ludzkiego w każdej sytuacji.

Avatar

Author: Kajetan Rajski

Share This Post On

Submit a Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.