Joga – narzędziem New Age
Zaczęłam chodzić na kurs jogi, żeby się pogimnastykować i odprężyć. Próbuję namówić męża, ale On uważa, że katolik nie powinien trenować jogi. W czasie ćwiczeń też medytujemy – co jak mi się wydaje – może ułatwić modlitwę. Jak przekonać męża?
Karina B.
Droga Karino!
Jestem wdzięczna za to pytanie. Przygoda z jogą z początku wygląda bardzo niewinnie, lecz z czasem przemienia się w niebezpieczną zabawę w okultyzm i stopniowo – zupełnie nieświadomie – zaczyna się aktywna współpraca z antychrześcijańskim ruchem New Age.
czym jest joga?
Na początku przeważnie nikt nie pyta o podłoże filozoficzno-religijne jogi. Trzeba wiedzieć, że joga jest podstawową praktyką religii indyjskiej i oznacza w sanskrycie „zjednoczenie”. Według Upaniszad – starożytnych pism religijnych – joga jest najlepszą drogą do przerwania nieustannego kręgu narodzin i śmierci, by zjednoczyć się z bezosobowym bogiem Brahmą i stać się samemu Bogiem. Dlatego w hinduizmie dużą czcią cieszy się też bóg Sziwa – zwany „panem jogi”.
Na jogę klasyczną składają się akty umartwienia (asceza) i ćwiczenia ducha (medytacja). Najbardziej rozpowszechnioną formą jogi na Zachodzie jest hatha joga, kojarzona z ćwiczeniami rozciągającymi i odprężeniem. Wykorzystuje systematyczne metody ćwiczenia ciała i umysłu, by osiągnąć wgląd w istotę rzeczy (oświecenie) oraz odciąć się od wszelkich przywiązań i pragnień. Poszczególne ćwiczenia ciała – asany – są formą adoracji hinduistycznych bogów(!).
Joga w wydaniu zachodnim zapożycza elementy z jogi klasycznej, mieszając je z elementami teozofii, magii i metodami psychotechnicznymi Zachodu. Wykorzystuje przy tym asany, by wpłynąć na umysł. Wiadomo, że myśli, uczucia, działanie i reakcje ciała są nierozerwalnie ze sobą powiązane. Można więc wpłynąć na myśli i uczucia, sterując ciałem i na odwrót. Umysł chłonie nie tylko nowinki religijne Wschodu, ale co jest najbardziej niebezpieczne, staje się otwarty na okultyzm, czyli wpływy złego ducha. Nic dziwnego, że wśród praktykujących jogę jest wielu, którzy zaczynają się interesować alternatywnymi metodami uzdrawiania i innymi parapsychologicznymi zjawiskami, uznanymi oficjalnie przez Kościół za okultystyczne.
związek jogi z New Age
Hindusi nie propagują jogi bynajmniej w celu „nawracania”, ani tym bardziej joga w krajach zachodnich nie jest dziełem przypadku. Jej rozprzestrzenienie jest wynikiem wnikania idei ruchu New Age w umysły i uczucia ludzi wyrosłych na gruncie kultury chrześcijańskiej.
Ruch ten kontynuuje stare poglądy gnostyczne, które w imieniu głębokiego poznania Boga ostatecznie odrzucają Chrystusa. Potwierdza to dokument Papieskiej Rady ds. Dialogu Międzyreligijnego z 3 lutego 2003 roku zatytułowany „Jezus Chrystus dawcą wody żywej. Chrześcijańska refleksja na temat New Age”. Dokument ten umieszcza jogę na długiej liście idei i praktyk stosowanych przez New Age.
New Age stale prowadzi podstępną wojnę przeciw Chrystusowi i jak na każdej wojnie – zawsze pierwszą ofiarą jest prawda. Potrafi dobrze zamydlać oczy. Na początku kursów są ćwiczenia rozciągające i oddechowe, potem rzucane są sugestie dotyczące duchowości. Większość to kupuje.
New Age posługuje się przy tym synkretyzmem, czyli miesza elementy hinduizmu, budddyzmu, dodaje do tego jeszcze kabałę i magię. Oczywiście przemilcza i zgrabnie omija swój dalekosiężny i ostateczny cel, którym jest stworzenie jednej światowej religii bez Chrystusa – z normami moralnymi ustalonymi przez grupę wpływowych osób.
uwaga – obszar niezdrowej duchowości!
Gdyby na zaproszeniu na kurs jogi pojawiło się ostrzeżenie, że ćwiczenia ciała i umysłu są nakierowane są na to, byś sama się zbawiła i nie musiała się oglądać na Jezusa, zaś Krzyż to głupstwo – wybrałabyś z pewnością inną formę spędzenia czasu. Twoje podejrzenia są minimalizowane przez kojarzenie jogi ze zdrowym trybem życia i drogą do sukcesu. W dobrej wierze ćwiczysz coraz intensywniej. Wykonujesz asany, oczyszczasz się ze „złej energii” i uczysz się medytacji zen lub transcendentalnej. Coraz lepiej „opróżniasz” i „wyłączasz umysł”.
Powtarzanie mantry wchodzi ci w nawyk. Zaczynasz się interesować takimi tematami jak „karman” i „reinkarnacja”. Nęci nirwana i kusi samoubóstwienie. Być może przeżywasz jakiś rodzaj błogości. Dowiadujesz się o mistrzach, którzy są tak zaawansowani, że posiedli zdolności jasnowidzenia, lewitacji i uzdrawiania. Na tym etapie też nie pytasz o cel jogi, by nie wyjść na kompletną ignorantkę. Przeciwnie, zaczynasz dociekać, kim byłaś w poprzednim wcieleniu.
Twój stan umysłu staje się stopniowo sukcesem technik manipulacyjnych New Age i wpływu okultyzmu. Cierpienie spostrzegane jest jako niepotrzebny balast, którego za wszelką cenę należy się pozbyć. Całkiem możliwe, że wogóle nie zastanawiasz się, czy kompromis w sprawach duchowych jest w gruncie rzeczy możliwy. W tej kwestii Kongregacja Nauki i Wiary w dniu 15 października 1989 roku wydała dokument pt. „O niektórych aspektach medytacji chrześcijańskiej”, gdzie wyraźnie przestrzega przed bezosobowymi lub skoncentrowanymi na „ja” technikami, które przez powtarzanie prowadzą do zawężania duchowości w obszarze swojej osoby. Tym samym człowiek zamyka się na transcendentnego Boga. Ten dokument wyklucza wszelkie propozycje pogodzenia medytacji chrześcijańskiej z technikami wschodnimi.
nirwana czy niebo?
Pozostaje jeszcze kwestia duchowa. Celem rozważań Buddy i szczytem osiągnięć duchowych Wschodu jest nirwana. Nirwana to stan doskonałej obojętności i oderwania od świata, który jest postrzegany jako źródło cierpienia. Mistyk chrześcijański też stara się nie przywiązywać do materii i pragnień, ale to mu tylko pomaga w drodze do nieba. Jezus nie mówi, by odcinać się od cierpienia murem obojętności i uciekać od problemów innych. Wręcz przeciwnie – nakazuje kochać pokrzywdzonych. Twierdzi, że krzyż jest konieczny.
Jezus wcale sobie z nas nie drwi. Wie, że Jego Miłość wystarczy, by temu – kto po Nią wyciągnie ręce – krzyż nie ciążył. Jego Miłości jest aż w nadmiarze, żeby mimo cierpienia móc się cieszyć głęboką radością. Zdaje się, że nam, wychowywanym tak, by sobie samemu radzić, łatwiej jest się porwać na nirwanę – bo to można osiągnąć, manipulując własną energią, niż oczekiwać na Dar.
Bożą Miłością nie da się manipulować. Jedyne, co można zrobić, to wypracować głęboką wewnętrzną postawę stałej gotowości w oczekiwaniu na Bożą łaskę. Myślę, że Matka Teresa z Kalkuty najlepiej podsumowałaby postawiony przez Ciebie problem. Spotykała ona wiele osób związanych z New Age, którzy po drodze, w poszukiwaniu swojego guru w Indiach, zatrzymywali się u Niej jako woluntariusze. Zwykła zadawać im jedno, krótkie pytanie: „Czy Jezus Ci nie wystarcza?”.
5 grudnia 2019
joga nie jest religią, to po prostu utrzymywanie ciała i duszy w odpowiedniej „higienie” 🙂 wiem, że wielu katolików obawia się jogi, a jak nieraz słyszałam, wręcz „opętania” przy praktykowaniu, ale to nie ma nic wspólnego z takimi rzeczami 🙂 joga pomaga się odstresować, wyciszyć się i wzmacnia świadomość własnego ciała i oddechu 🙂 oprócz tego, zaczęłam zwracać więcej uwagi na to, co jem i ogólnie na sposób życia na co dzień 🙂