Z twórcą projektu profilaktycznego RapPedagogia – Dobromirem Makowskim o przechodzeniu ze świata presji i rozpuszczalnika do odkrytej świadomości obecności Boga rozmawia Michał Tomaka.
Ponoć najlepiej zacząć od początku. Zacznijmy więc od… podsumowania Pana życia jednym zdaniem.
„Jeżeli więc ktoś [pozostaje] w Chrystusie, jest nowym stworzeniem. To, co dawne, minęło, a oto wszystko stało się nowe” (2 Kor 5,17).
Teraz jest Pan szczęśliwym człowiekiem. Ma Pan własną rodzinę, fundację, misję…
Przede wszystkim mam Pana Boga. To jest najważniejszy element mojego szczęścia, bo to z Niego wypływa cała moja pasja, rodzina, projekt i fundacja. Wierzę w to, że „mnie zaś dobrze jest być blisko Boga” (Ps 73,28). Te słowa wypowiedział Dawid do Pana Boga.
Kiedyś jednak tak nie było…
Wychowałem się w rodzinie patologicznej. Nie czułem, że jest we mnie duchowe życie. Żyłem według standardów, które dyktował mi świat, jakieś chore ambicje…
Czy miał Pan pretensje do Tego na górze o to, jak to wszystko wyglądało? Miał Pan jakieś refleksje?
Tak, miałem wiele momentów, w których kłóciłem się z Panem Bogiem. Chciałem udowodnić światu, że Go nie ma. Biblia była dla mnie nielogiczna. Miałem też pretensje, że tata nie widział, że mama mnie pobiła, że była prostytutką…
Pojawiły się problemy, złe towarzystwo, używki? Zaczęło się od…
… ucieczki z domu. Następnie pojechałem do pogotowia opiekuńczego, gdzie zostałem pobity. Tam ktoś podał mi rozpuszczalnik i powiedział, że mogę go wdychać. To mi się podobało, ponieważ w świecie rozpuszczalnika czułem się bezpieczny. To był mój pierwszy podstawowy błąd, przez który rozsypałem się emocjonalnie. Z czasem wyniknęły z tego różne problemy emocjonalne, złe towarzystwo i używki.
Potem było tylko gorzej czy bywało różnie?
Miałem 12 lat, kiedy przedawkowałem rozpuszczalnik. Pojechałem do ośrodka dla uzależnionych. Tam ksiądz powiedział mi o Jezusie, którego nigdy wcześniej nie znałem, a który kochał mnie i chciał zmienić moje życie. To był taki niesamowity moment w moim życiu. Później wróciłem do narkotyków i naprawdę było źle.
Był jakiś moment przełomowy, kiedy postanowił Pan zmienić wszystko, zacząć żyć inaczej?
Tak, to było właśnie wtedy, gdy miałem 12 lat. To był taki zwrotny moment w moim życiu, pierwszy, kiedy naprawdę przez kilka tygodni chodziłem do kościoła, modliłem się. Miałem niecałe 13 lat, kiedy stwierdziłem, że chcę być zupełnie innym gościem. Jednak wyjechałem z tego ośrodka i… wróciłem do problemów. A drugi moment przełomowy nastąpił, kiedy obudziłem się na melinie w nocy i zawołałem: „Boże, zmień coś w moim życiu!”.
I faktycznie zaczęło się wszystko układać?
Zaczęło się układać, to prawda. To był też duży wysiłek. Zrezygnowałem z życia z moimi kolegami. Wyjechałem do Łodzi do szkoły. I tam… to było niesamowite, bo po tej modlitwie w nocy na drugi dzień spotkałem panią pedagog z zawodówki, która wysłała mnie do technikum. Tam spotkałem dyrektora szkoły, który przyjął mnie do szkoły po burzliwej rozmowie. Następnie skierowano mnie do pobliskiej bursy szkolnej, do pani dyrektor, która mnie przyjęła. Otworzyły się przede mną nowe drzwi, przekroczyłem bariery mojego lęku… I było super. Zaczęło się układać, było wiele perypetii, ale faktycznie szło to wszystko do przodu.
Teraz pomaga Pan innym. Założył Pan fundację i spotyka się Pan z młodymi ludźmi.
Przede wszystkim prowadzę projekt RapPedagogia z moją żoną. Mamy dwoje wspaniałych dzieci, z tego też zrodził się plan założenia fundacji. Przy parafii św. Mateusza w Pabianicach prowadzimy świetlicę środowiskową i Centrum Młodzieżowe. Mamy około 80 młodych osób, które angażują się w życie parafii. Kiedyś powiedziałem Panu Bogu: „Spełniłeś wszystkie moje marzenia”, a On zapytał: „Kto spełni moje?”. I to był taki niesamowity moment w moim życiu, kiedy bardzo chciałem żyć dla Pana Boga i budować Jego królestwo tutaj, na ziemi.
To jest Pana misja, cel życiowy czy powołanie?
Myślę, że każdy z nas jest powołany do wypełnienia misji. W Księdze Jeremiasza czytamy: „Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię” (1,5). Wielu ludzi mówi, że Bóg to powiedział do Jeremiasza, ale słowo Pana jest ponadczasowe. Skoro tak było z Jeremiaszem, to jego powołanie jest formą błogosławieństwa. A więc skoro my jesteśmy tak samo jak Jeremiasz ukształtowani w łonie mamy i żyjemy na ziemi, to też tak samo jesteśmy błogosławieni i powołani do służby Bogu. Zatem to, co robię, jest moją misją, moim celem życiowym i powołaniem.
Uważa Pan, że młodzi ludzie bardziej słuchają tego, co Pan mówi, czy tego, jak Pan szedł przez życie?
Pan Bóg dał mi dar, jakim jest mówienie do młodych, i możliwość mówienia w taki sposób, że oni chcą posłuchać. Ale druga rzecz – Pan Bóg przez moje świadectwo otwiera ich serca, żeby zobaczyli, że jestem tylko świadkiem, a to Bóg zmienił moje życie. To On tego dokonał.
Swoje przesłanie przekazuje Pan też w formie rzadziej spotykanej, tzn. rapu. Czy młodzież to lubi i lepiej im się przyswaja tak podane przesłanie?
Niewątpliwie tak. Pan Bóg dał mi taką możliwość, dar, z którego się cieszę i dziękuję za niego Jezusowi, ponieważ dzięki niemu mogę robić taki freestyle chrześcijański (osobiście rapu nie lubię i nie chcę, żeby ktoś mówił na mnie „raper”, ponieważ jestem przede wszystkim dzieckiem Bożym i z tego jestem dumny, że moje imię zapisane jest w niebie). Wykorzystuję pewien element muzyki hip-hop, jakim jest freestyle, bo uważam, że to piękny dar, bowiem można poprzez spontaniczne wyrażanie swoich myśli – takich duchowych – błogosławić młodych ludzi oraz pokazywać im, że Bóg ma ogromny talent.
„Trzy słowa” na zakończenie.
Niech dobry Bóg błogosławi ciebie, człowieku, który będziesz to czytał, kimkolwiek jesteś. Ważna jest dla mnie jedna rzecz: żebyś uwierzył w to i zrozumiał, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. On ukształtował cię w łonie mamy, On może wszystko w tobie zmienić, On może – i chce – powołać ciebie do swojego życia duchowego, ponieważ na ziemi jesteśmy chwilę, a Bóg zaprasza nas do swojego domu w niebie. Amen.