… usłyszeliśmy w ścisłym gronie Kurii Generalnej 6 kwietnia, zaledwie kilka godzin przed oficjalną nominacją Stolicy Apostolskiej ks. Heinera Wilmera SCJ na biskupa diecezji Hildesheim (Niemcy). Zacząłem żartować, że za chwilę nie tyle stracimy przełożonego generalnego, co zyskamy następne biskupstwo. Bo oto kolejny sercanin będzie nadawał duchowy ton diecezji nie tylko starszej od Zgromadzenia, ale i wcześniejszej od chrześcijaństwa w Polsce.
Hildesheim nie jest największym miastem diecezji w Dolnej Saksonii, ale jednym z najstarszych, gdzie chrześcijaństwo ma ponad 1200 lat historii. W samej średniowiecznej katedrze, wpisanej na listę UNESCO, zachowały się drzwi z brązu (ok. 1015 rok), ilustrujące biblijne wydarzenia. Katolicy nie stanowią tu dziś dużej grupy. 119 parafii gromadzi ok 610 tys. wiernych, którym służy 200 duchownych.
czy to awans?
W katedrze w czasie konsekracji biskupiej 1 września oprócz skupienia i oklasków było słychać śmiech i poruszenie. Nie tylko wówczas, gdy biskup nominat zaczął dziękować w kilku dobrze znanych mu językach, ale i wtedy, gdy biskup administrator diecezji wymieniał miasta, w których przyszły ordynariusz pracował: Nowy Jork, Bonn, Rzym i… Hildesheim. Bez wątpienia pasterzem zostaje człowiek z doświadczeniem żywego Kościoła w świecie, w jego potencjale, sile wiary i realnych problemach. Wilmer jest bowiem zdolny inicjować zmiany, których końca nie zna ani nie zobaczy, bo to procesy długotrwałe.
Nie jest przysłowiowym „Filipem wyciągniętym z konopi”. W czasie swojego mandatu jako 10. przełożony generalny sercanów był w jakimś sensie obecny w niemieckim świecie chrześcijańskim, czy to przez wygłoszone rekolekcje, aktywną obecność na jubileuszu 500-lecia reformacji w Rzymie, spotkaniach z niemiecką ambasador, czy kolejną książkową publikacją u Herdera. Czy to zatem awans? A czy w Kościele są awanse? Są przystanki, na których robi się to, co może. Czy Hildesheim jest tym definitywnym w misji Heinera? Wątpię.
niespodzianka?
A raczej zaskoczenie. Bo, to że przełożeni generalni zostają nominowani na biskupów, ostatnio stało się młodą tradycją. Lecz w ową młodą tradycję drobnym druczkiem dopisano: po zakończeniu posługi jako generał Zgromadzenia. Tym razem stało się inaczej. Bo nie dość, że w połowie mandatu, to jeszcze tego pierwszego. W ostatnich latach przełożeni generalni pełnili funkcje przez dwie kadencje.
Ale doświadczeń przerwanych kadencji zarządu generalnego sercanie w historii mieli już dwa. Pierwszy dotyczył ks. Józefa Philippe’a SCJ – przełożonego generalnego, wybranego po śmierci Założyciela. Po 9 latach posługi papież Pius XI nominował go w 1935 roku biskupem pomocniczym Luksemburga. Podobnie było z ks. Józefem De Palmą SCJ, który pomiędzy dwiema sesjami nadzwyczajnej kapituły generalnej, zwołanej po zakończeniu II Soboru Watykańskiego, został mianowany ordynariuszem nowopowstałej diecezji De Aar (RPA) w 1967 roku.
piwo i tortilla
Święcenia biskupie Heinera Wilmera w kolorach Dolnej Saksonii, ekumenicznej wspólnocie chrześcijan dzielących to samo terytorium, miały swoisty smak więzi kościelnej, mocno różnej od polskiej, a widocznej w stylu świętowania: prosto i razem. Po celebracji trwającej cztery godziny (sic!) na przykatedralnym placu goście świętowali z nowo wyświęconym biskupem przy piwie i kanapkach. Razem. Sam bp Wilmer stwierdził w wywiadzie dla dziennika „Die Zeit”, że przeszedł czas, by być bardziej pasterzem niż menadżerem.