Parafia pw. św. Franciszka z Asyżu w Batchoro w Czadzie przez kilka miesięcy w roku „zmniejsza się”… podczas pory deszczowej trwającej od 4 do 5 miesięcy. W tym czasie znaczna część terenu parafii staje się niedostępna dla duszpasterzy. Wiele wiosek przez podtopienia zostaje odciętych od świata. I choć trudno w to uwierzyć, to jednym z największych problemów mieszkańców tego środkowoafrykańskiego kraju jest… brak wody!
sercanie w Czadzie
Historia obecności Ewangelii i misjonarzy w Czadzie należy do najkrótszych w całej Afryce. W 1920 roku pierwsi z orędziem Jezusa z Nazaretu dotarli tam protestanci, a kilka lat później katoliccy księża. Do tego grona dołączyło w 2010 roku czterech sercanów: trzech Kameruńczyków i Polak – Kaszub z Gowidlina, ks. Marian Wenta. Możemy więc mówić o „misji na misjach”, bo sercańska prowincja kameruńska, która niedawno obchodziła (dopiero) setną rocznicę przyjazdu sercanów, posłała misjonarzy do sąsiedniego kraju.
W jednym z listów z początków pracy w Czadzie ks. Marian napisał: „Pracujemy wśród plemienia Marba. Jest to ludność bardzo spokojna i pracowita. Niestety analfabetyzm sięga tu aż 80 proc. w języku marba, nie wspominając już o urzędowym francuskim. Stanowi to poważny problem w przekazywaniu jakichkolwiek informacji, co negatywnie wpływa też na pracę misjonarzy. Ludność Marba jest wierna plemiennym tradycjom. Bardzo ważną rolę w społeczności odgrywają czarownicy i czarownice. Ludzka mentalność jest bardzo «zanieczyszczona» zabobonami. To stwarza nam wielkie problemy w głoszeniu Ewangelii. Jeżeli ktoś zachoruje, to rodzina nie zastanawia się nad tym, jak najszybciej dostarczyć chorego do szpitala, ale kto na niego rzucił czary!”.
katechiści to fundament
Podobnie jak w wielu innych krajach misyjnych żywotność Kościoła, formacja wiernych, wiedza katechizmowa i liturgiczna zależą w bardzo dużej mierze od katechistów. Nie inaczej jest w Czadzie, w „naszej” sercańskiej parafii, gdzie odległości pomiędzy wioskami są bardzo duże. Na terenie całej prefektury Batchoro mieszka aż 100 tys. ludzi. Czyli teoretycznie na jednego kapłana przypada 25 tys. parafian… Teoretycznie, bo w Czadzie nie wszyscy są katolikami. Połowa Czadyjczyków to muzułmanie, 40 proc. stanowią chrześcijanie, a pozostali wyznają religie animistyczne.
Choć „na papierze” parafia św. Franciszka ma 150 katechistów, to tylko 50 z nich ukończyło pełną formację katechetyczną. Istnieje w niej jednak ośrodek katechetyczny wybudowany jeszcze w 1980 roku przez francuskiego wolontariusza. Niestety budynki wybudowane z gliny lata świetności mają już za sobą i popadły w ruinę. Aby formować zarówno katechistów, jak i osoby zbierające się w ramach różnych grup duszpasterskich potrzebne są salki, których na chwilę obecną brak.
Choć parafia w dokumentach istnieje od 1966 roku, to początkowo ksiądz pojawiał się w Batchoro sporadycznie, nie wspominając już o odległych wioskach. Parafię przez wiele lat administrowali i animowali tylko świeccy, co „owocuje” teraz słabym rozumieniem sakramentów i liturgii. „Bardzo trudno formować miejscowych, np. do szacunku wobec Eucharystii i miejsc świętych – kościoła czy kaplicy. Oni nie rozumieją też znaczenia sakramentu małżeństwa. Przed każdą niedzielną Mszą Świętą prowadzimy krótką katechezę. Dodatkowo niedawno, po 23 latach pracy, przetłumaczono Nowy Testament na język marba, to daje nam dużo nadziei na zmianę tych postaw i zachowań oraz pogłębienie wiary u ludzi” – opowiada ks. Wenta.
życiodajna woda
Położenie i klimat Czadu nie sprzyjają życiu w tym kraju. Przez większą część roku średnia temperatura wynosi 40 stopni Celsjusza… w cieniu, a w pełnym słońcu sięga nawet 50! Dlatego wielkim skarbem w tym kraju jest woda. Z tego powodu rodziny najczęściej osiedlają się nad akwenami wodnymi: jeziorami, rzekami. Czerpią z nich wodę do picia, ale również myją się w niej, piorą ubrania, wprowadzają zwierzęta, aby się napiły. To powoduje, że Czadyjczycy bardzo często chorują, co chwila zmagają się z nawracającymi epidemiami. Dlatego wielkim dobrodziejstwem są studnie, skąd można pobierać czystą wodę. „W mojej parafii jest 35 wiosek, a tylko około połowa z nich ma studnie. Ludzie żyją praktycznie z dnia na dzień. Ważne jest, czy będą mieli coś do zjedzenia na dziś. Wysuszona ziemia nie wydaje zbyt wielu plonów. A jeżeli ma coś urosnąć, to trzeba obficie podlewać. Zdarza się jednak często, z powodu suszy, że ludzie tego nie robią, bo wody zabrakłoby dla nich. I tak spirala głodu i nędzy się nakręca. Ma to wszystko wpływ na niedożywienie, szczególnie dzieci. Rodziców po prostu nie stać na zakup żywności. UNICEF podaje, że niedożywienie to przyczyna połowy zgonów dzieci w Czadzie” – dodaje misjonarz.
srebro na wagę… życia
„srebro na wagę złota” to „najcenniejsza” akcja, która zrodziła się w ramach projektu zbieramto.pl, prowadzonego przez Sekretariat Misji Zagranicznych Księży Sercanów. Dzięki wysiłkowi setek wolontariuszy, sercanów – rekolekcjonistów oraz Agentek 925 udało się zebrać na rzecz budowy domów dla ofiar tajfunu na Filipinach 140 kilogramów srebra i „przy okazji” kilogram złota. Sama wartość kruszców to ok. 300 tys. zł, a dodatkowo kwota ta została jeszcze powiększona dzięki dystrybucji krzyżyka sercańskiego – cegiełki misyjnej, odlewanej z zebranych kruszców. Wszystkie czynniki razem wzięte wydały piękny plon: 20 domów oraz przedszkole. Srebro i złoto było „na wagę domu”, a kiedy wypełniło już swoją misję w Azji, nadszedł czas, aby „przeniosło się” do Afryki i stało się „srebrem na wagę życia”. Coś, co dla nas jest oczywistością – woda cieknąca z kranu po odkręceniu kurka – dla wielu Afrykańczyków jest luksusem. Dostęp do czystej wody to bardzo często sprawa życia i śmierci!
jak pomóc?
Zachęcam wszystkie osoby, które jeszcze nie słyszały o naszej inicjatywie, do włączenia się do akcji. W wielu miejscowościach nie ma nawet możliwości sprzedania złomu srebra, bo nikt go nie chce skupować z powodu jego nikłej wartości. A jeżeli nawet jest taka możliwość, to np. za rozerwany łańcuszek otrzymam kilka złotych. Jednak kiedy takich łańcuszków nazbieramy dużą ilość, wtedy możliwa jest skuteczna pomoc. „Nasze” studnie kosztują „tylko” 2400 euro (ok. 10 tys. zł). Piszę „tylko”, dlatego że w wielu innych afrykańskich krajach podobna inwestycja to czasem nawet 10 tys. euro. Tak znaczna różnica bierze się z ukształtowania terenu i np. konieczności przebijania się przez skały. W Czadzie wiertło maszyny musi przebić się jedynie przez grubą warstwę gliny.
Trzyletnie doświadczenie zbiórki pokazuje, że są dwie najkorzystniejsze drogi przekazania złomu srebra czy złota: jest to wysyłka precjozów, w bąbelkowej kopercie, listem poleconym do Lublina, bądź organizacja akcji „srebro na wagę złota” we własnej parafii. Dzięki ogłoszeniu, które popłynie z ambony o inicjatywie może dowiedzieć się bardzo wiele osób, a to z kolei przekłada się na przekazywane gramy i kilogramy kruszców. Bardzo jednak proszę, aby akcji w parafii nie próbować robić „na własną rękę”, tylko przed udaniem się do księdza proboszcza najpierw skontaktować się z naszym Sekretariatem.
Można oczywiście dokonać też wpłaty na konto. Dzięki pieniądzom, które do tej pory zostały przelane, do Czadu przekazaliśmy już fundusze na dwie studnie. W rozmowie telefonicznej z ks. Marianem Wentą słyszałem w słuchawce bardzo często jedno zdanie: „Ludzie będą bardzo wdzięczni…”.
Wesprzyj projekt budowy studni w Czadzie!
Podaruj srebrny lub złoty złom albo dokonaj wpłaty na konto.
Sekretariat Misji Zagranicznych Księży Sercanów, ul. Radzyńska 3a, 20-850 Lublin, biuro@zbieramto.pl, +48 537 411 405
Bank BGŻ BNP Paribas S.A. nr rachunku PLN: 79 1600 1462 1847 3641 5000 0008