Choroba, która powinna być leczona

(…) Od kilku lat stało się dla mnie jasne, że mój mąż jest alkoholikiem. (…) On zaprzecza i nie widzi powodu, dla którego miałby się poddać leczeniu. Mówi, że ma stresującą pracę, a my, tzn. ja i dzieci (syn 11, córka 14 lat) dokładamy mu tylko problemów. O byle głupstwo wybucha awantura i to bez względu na obecność dzieci. Doszło nawet do tego, że mnie kilka razy uderzył. Grozi, że to się może powtórzyć. Czuję się zupełnie samotna z tym problemem i roz­darta. Czasem próbuję sobie wmówić, tak jak to kiedyś słyszałam, że trzeba zaakceptować to, co nam się przydarza, a niepowodzenia potraktować jako rodzaj umartwienia. Z drugiej strony buntuję się na samą myśl, że trwanie w takim związku jest błogosławione. Alicja z Rzeszowa, lat 38

Droga Alicjo, dziękuję Ci za Twój list. Poruszasz w nim bolesne problemy, które dotyczą wielu rodzin. Alkoholizm dotyka nie tylko osobę uzależnioną, ale również jej najbliższych, czego niestety Ty i Twoje dzieci doświadczacie. Zwracasz też uwagę na istotną kwestię wewnętrznej postawy wobec alkoholizującej się, bliskiej osoby.

 

zobaczyć prawdę
Żeby rozwiązać problem, trzeba mu się najpierw wnikliwie przyjrzeć, bez usprawiedliwiania czy dodawania czegokolwiek. Alkoholizm jest oficjalnie zakwalifikowany jako choroba i to nie podlega żadnej dyskusji. Choroba ta ma dwa ostrza. Z jednej strony rani uzależnionego, powodując stopniową degradację zarówno jego ciała, jak i psychiki, zaś z drugiej stroni rani najbliższych, wywołując u nich współuzależnienie. Stopniowo współuzależniony przejmuje na siebie odpo­wie­dzial­ność za alkoholika, nadmierne go kontroluje, doświadczając przy tym bezsilności i przeogrom­nej frustracji.

jest choroba – musi być leczenie
Niepodjęcie leczenia alkoholizmu, skutkuje zawsze pogłębianiem się choroby alkoholowej, a uj­mu­jąc to od strony psychologicznej, szansa na spełnione życie zarówno alkoholika, jak i współ­uza­leżnionego oddala się coraz bardziej. Należy tu dodać, iż biorąc pod uwagę mechanizm, prowadzący do jakiegokolwiek uzależnienia, można przyjąć bardzo ogólnie, że wyraża ono w skraj­nie patologiczny sposób tęsknotę za Stwórcą, którą każdy człowiek odczuwa mniej lub bar­dziej świadomie, niezależnie od wyznawanego światopoglądu.

W praktyce leczenie alkoholizmu jest trudne, ponieważ wymaga dobrej motywacji ze strony uzależnionego. Najczęściej jest tak, jak opisujesz: alkoholik zaprzecza i szuka winnych. Nie oznacza to jednak, by najbliżsi mieli zostać bez pomocy. Musisz koniecznie zadbać o własne zdrowie psychiczne i ochronić dzieci, które są najbardziej podatne na toksyczny wpływ alkoholizmu rodzica. W tym niezmiernie trudnym zadaniu, gdy musisz stawić czoła w obronie własnej osoby oraz dzieci, pozwól wpierw sobie pomóc. Pomocy można szukać u własnego lekarza, w Poradni Zdrowia Psychicznego lub bezpośrednio w Poradni Uzależnień. Z uwagi na dzieci warto też problem przedstawić szkolnemu psychologowi. Bardzo skuteczną pomoc oferują też samo­po­mo­cowe grupy wsparcia dla współuzależnionych (AA), które uczą, jak pozostać sobą i nie pozwolić się współuzależnić.

nie można tolerować przemocy!
Nikt nie ma prawa dochodzić swoich racji poprzez przemoc. Jest to o tyle boleśniejsze, że narusza najbardziej podstawowe prawa człowieka w jego własnym domu. Na mocy Ustawy o Wychowaniu w Trzeźwości i Przeciwdziałaniu Alkoholizmowi z 1982 roku możesz wnieść wniosek do gminnej komisji rozwiązywania problemów alkoholowych o przymusowe leczenie męża. Zresztą taki wnio­sek może złożyć każda osoba, która jest w stanie udokumentować rozkład życia rodzinnego i demoralizację nieletnich, ponadto systematyczne zakłócanie spokoju i porządku publicznego oraz notoryczne uchylanie się od pracy. Jeżeli zachowanie alkoholika, mimo prób leczenia, nadal prowadzi do przemocy i demoralizacji, można rozważyć separację.

uwaga, dzieci!
Na podkreślenie zasługuje fakt, że osoby z otoczenia dziecka, które jest ofiarą bądź świadkiem przemocy mają moralny obowiązek natychmiastowej reakcji w obronie dziecka. Dzieci same nie potrafią sobie pomóc. Wynoszą z dzieciństwa obciążonego alkoholizmem destrukcyjne schematy, które będą powielały w każdej innej relacji. Nierzadko u takich dzieci obserwuje się w wieku dorosłym rozwój poważnych zaburzeń psychicznych. Te dzieci z pozoru mogą funkcjonować dobrze albo nawet paradoksalnie nadzwyczaj dojrzale. Straszną prawdę o tym, co się dzieje w domu, będą skrzętnie ukrywały. Niestety często stają się one materiałem przetargowym w małżeńskich konfliktach. Stojąc między młotem a kowadłem, doświadczają dojmującego uczucia rozdarcia i braku bezpieczeństwa.

to nie jest post
Nie zgadzam się z zasugerowaną w Twoim liście tezą, iż życie z osobą uzależnioną może być jakimś rodzajem umartwienia. Istotą ascezy powinno być ułatwienie rozwoju duchowego, wzbo­ga­cenie osobowości, a nie, rozwój i pogłębianie patologii psychicznej i społecznej.

Prorok Izajasz pisał: „Czyż nie jest raczej postem, który Ja wybieram: rozerwać kajdany zła, rozwiązać więzy niewoli, wypuścić na wolność uciśnionych i wszelkie jarzmo połamać; dzielić swój chleb z głodnym, do domu wprowadzić biednych tułaczy, nagiego, którego ujrzysz, przyodziać i nie odwrócić się od współziomków” (Iz 58, 6-7).

Niejednokrotnie zdarza się, że właśnie taka bez­kom­promisowa, zdecydowana postawa naj­bliż­szych staje się motywacją do rozpoczęcia leczenia uzależnionego.

Droga Alicjo, życzę Ci dużo wytrwałości i wierzę, że otrzymasz tyle wsparcia, ile trzeba, by pomóc sobie i całej Twojej rodzinie.

Avatar

Author: Joanna Jonderko-Bęczkowska

Share This Post On

Submit a Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.