„Czyż dzięki Bożemu usynowieniu niebo i ziemia nie stały się jedną rodziną? Jest to fundament naszej pobożności (…). Jakież będzie tego praktyczne uwieńczenie? (…) Traktować Boga jak Ojca, ale jak Ojca ukochanego; traktować Jezusa Chrystusa jak brata, ale brata, który jest naszym Bogiem i naszym sędzią; traktować Maryję jak matkę; z poszanowaniem pełnym ufności, żywym współczuciem, z prawdziwą sympatią traktować jak braci świętych w niebie, dusze cierpiące i naszych współbraci zmagających się nieustannie tak jak my tutaj, na ziemi: jakiż to plan świętości jednocześnie wspaniały i prosty! Wnieść do naszych relacji ze światem nadprzyrodzonym serdeczne i szlachetne gesty, które stanowią urok i zaszczyt pokrewieństwa ziemskiego, stałą obecność, uprzejmość, delikatność pełną troskliwości bez przymusu ani skrupułów, czyż to nie oznacza upiększania bez końca życia chrześcijańskiego?”
o. L. Dehon, Zapiski codzienne, 1 maja 1888 roku
Ojciec Dehon często pisał o adopcji człowieka przez Boga. W polskim tłumaczeniu jego dziennika to słowo zostało zastąpione przez różne sformułowania bardziej adekwatne dla naszego języka. Natomiast Założyciel Zgromadzenia Księży Sercanów często używał słowa „adopcja” na określenie Bożego działania w relacji do człowieka. Także w powyższym tekście w oryginale napisanym w języku francuskim zostało ono użyte, a potem przetłumaczone jako „usynowienie”.
Ojciec Dehon chciał w ten sposób wyrazić tę piękną i głęboką więź, jaką Bóg nawiązywał niejednokrotnie z człowiekiem i to pomimo tego, że człowiek obrażał Go swoimi grzechami, niewiernością i źle przeżywaną wolnością. Uczynił to przez zawarte i wielokrotnie potwierdzane przymierze, a potem przez wcielenie Syna Bożego, który stając się jednym z nas, podnosi naszą ludzką naturę na wyżyny godności.
Dla wyrażenia tej więzi o. Dehon odwoływał się do obrazu rodziny i panujących w niej relacji pomiędzy rodzicami i dziećmi, a także pomiędzy samym rodzeństwem. Uważał, że poprzez dzieło zbawienia i odkupienia człowieka Bóg zaprasza go do takiej głębokiej relacji, jaka panuje w rodzinie. Pisał, że Bóg adoptuje człowieka, a dzięki usynowieniu niebo i ziemia stają się jedną rodziną, by człowiek w relacji do Boga i całego nieba mógł cieszyć się gestami odnajdywanymi w każdej kochającej się rodzinie, w której jej członkowie okazują sobie miłość, wierność, sympatię, życzliwość i delikatność.
By móc uciec się do takiego porównania, o. Dehon sam musiał doświadczać takich uczuć w swojej ziemskiej rodzinie, ale to doświadczenie nie byłoby wystarczające. Musiał on także zostać obdarzonym niezwykłym darem głębokiego doświadczenia miłości Boga. Był to niewątpliwie wielki dar. Dlatego o. Dehon w swoich tekstach mógł zachęcać, by Boga traktować jak ukochanego Ojca, Jezusa Chrystusa tak jak brata, zaś Maryję jak matkę, a świętych także jak braci. Ktoś, kto sam nie traktuje w ten sposób Boga, nigdy tak nie napisze i nie będzie zachęcał, by Boga postrzegać jako samą czystą miłość. Podobnie ma się sprawa z rozumieniem relacji z Jezusem Chrystusem.
Powyższy fragment pokazuje nam zatem tę intymną więź, jaka łączyła Założyciela Zgromadzenia Księży Sercanów i całe niebo. Była to więź iście rodzinna! Taką więź miłości może stworzyć każdy chrześcijanin, kiedy do swojej rodziny zaprasza Boga i w Jego imię przyjmuje każde dziecko narodzone lub adoptowane. W ten sposób – jak pisze o. Dehon – bez końca upiększa swoje życie chrześcijańskie.