100 studni w Czadzie na stulecie niepodległości Polski

„Ucichły już tańce i echa wielkiego świętowania, które towarzyszyło budowie studni głębinowej ze środków akcji «Makulatura na misje», przeprowadzonej w diecezji kieleckiej. Wśród mieszkańców niewielkiej wioski oddalonej o kilka kilometrów od Bousso została wielka radość z wykonanego projektu i ogromna wdzięczność wszystkim ofiarodawcom. Zarówno dzieci, jak i dorośli nie muszą już pokonywać wielu kilometrów w poszukiwaniu czystej wody. Dzieło pozostanie na wiele lat w sercach parafian z N’Djamena Bousso – wioski zapomnianej przez wielki świat, ale wciąż pełnej nadziei dzięki ofiarodawcom z Polski” – wspomina ks. Piotr Skraba, kapłan diecezji tarnowskiej, misjonarz w Czadzie, z którym Sekretariat Misji Zagranicznych Księży Sercanów podjął współpracę w dziele budowy studni głębinowych. Rozmawia z nim ks. Piotr Chmielecki SCJ.

Dlaczego jako misjonarz rozpocząłeś budowę studni dla swoich parafian?

Zawsze jakoś bez większego zastanowienia przechodziłem nad zdaniem wypowiedzianym przez Jezusa: „Zapewniam was: jeśli ktoś poda kubek zimnej wody jednemu z tych najmniejszych, ze względu na to, że jest moim uczniem, nie utraci swojej zapłaty” (Mt 10,42). Było tak aż do momentu, kiedy pojawiłem się na misji w Bousso (Czad – Afryka) i zobaczyłem wołanie setek chrześcijan o kubek wody. Ewangelia stała się nagle bardzo konkretna, można nawet powiedzieć przerażająco konkretna w twarzach czarnych braci. Być może trudno w to uwierzyć, ale wciąż na świecie są miejsca, gdzie ludzie nie mają dostępu do czystej wody. Gdzie muszą w ponad 40-stopniowym upale i kurzu przemierzać wiele kilometrów, nawet kilka razy dziennie, po to, aby dostarczyć swojej rodzinie wodę pitną. Wodę traktuje się jak najcenniejszy skarb i ceni każdą jej kroplę. Przekonałem się na własne oczy, że jednym z takich miejsc jest moja misyjna parafia, w której pracuję od września 2015 roku. Dlatego też oprócz zaspokojenia pragnienia Boga w sercach tutejszych ludzi, jako misja katolicka staramy się zaspokoić również to pragnienie fizyczne, poprzez pomoc w budowie studni.

Zanim rozpocząłeś swoją posługę misyjną w Bousso, miejscowi musieli skądś czerpać wodę do picia…

Oczywiście, że tak! Podam kilka przykładów, z wiosek leżących na terytorium mojej parafii, gdzie w tej chwili istnieją już studnie głębinowe. W Gambala – marsz po wodę do najbliższej studni wynosił 12 km. Kiedy wybudowano studnię, radość była tak wielka, że przez 4 dni nikt nie chciał wrócić do domu. Bemadji – jedynym miejscem w okolicy do czerpania wody był ośmiometrowy dół. Wody nie wystarczało dla wszystkich, a dodatkowo była bardzo zanieczyszczona, przez co stanowiła przyczynę wielu chorób, szczególnie wśród dzieci. Dziś wody, i to czystej, jest pod dostatkiem. Djourdanatutaj z kolei źródłem wody dla wioski był oddalony o kilka kilometrów stary staw z cieczą w kolorze kawy z mlekiem. Zanieczyszczona woda była używana również przez bydło, które zostawiało odchody w całym zbiorniku. Pascal Palo – jedyne ujęcie znajdowało się 18 km od nowo powstałej wioski. Ludzie co kilka dni wyprawiali się prymitywnym wozem, aby przywieźć w zardzewiałych beczkach i innych pojemnikach trochę wody, która miała wystarczyć przez kilka dni na wszystkie potrzeby, to znaczy jedzenie, mycie. Każda kropla była na wagę złota. Dzisiaj cała wspólnota cieszy się nową studnią i nie musi martwić o to, co będzie pić jutro. Bogomoro – nie było dnia, aby chrześcijanie nie byli wyzywani przy korzystaniu z wody, której właścicielami byli muzułmanie. Musieli też za nią płacić dużo więcej niż inni.

Mam kilka pytań dotyczących „bezpieczeństwa” tych inwestycji. Dlaczego pomagać przez was – misjonarzy? Czy te studnie nie wysychają? Czy nie są szybko niszczone przez miejscowych?

Jesteśmy misjonarzami, którzy żyją z ludźmi w ich miejscu zamieszkania. Nie przyjeżdżamy tylko na trzy miesiące w ramach jakiegoś projektu, aby potem wszystko zostawić i jedynie przedstawić raport z wykonania zadania. Znamy bardzo dobrze sytuacje wspólnot. Jeśli pomagać, to wiedzieć komu i jak. Zanim wybudujemy studnię, mobilizujemy tych, którzy będą z niej korzystać, aby też uczestniczyli w kosztach i całym procesie konstrukcji. Ta studnia to też ich dzieło, przy którym muszą się napracować, co zapobiega późniejszemu brakowi poszanowania. Wiele projektów zrealizowanych za darmo, bez wysiłku, przynosi czasami więcej szkody niż pożytku. Jeśli zatem pomagać, to z głową. Do opieki nad studnią zawiązany jest specjalny komitet miejscowy, który czuwa nad odpowiednim korzystaniem oraz raz na jakiś czas mobilizuje ludzi do odkładania drobnych kwot na ewentualny remont studni czy pompy w przyszłości. Jest to więc projekt na lata. Konstruowane studnie wykonane są profesjonalnie. Nie robimy studni tańszych, ale płytkich, co powoduje, że wysychają w porze suchej albo dostarczają minimalną ilość wody czy też można w niej znaleźć bakterie niebezpieczne dla życia ludzkiego. Każda złotówka jest przekazywana na realizację projektu i dokładnie wykorzystana na pomoc miejscowym ludziom. Nie uszczuplamy darowizny o tzw. koszty obsługi, wynagrodzenie czy inne ukryte wydatki.

 

Ze środków ofiarowywanych Sekretariatowi Misji Zagranicznych Księży Sercanów w ramach projektu Zbieramto, akcji zbiórki zniszczonej srebrnej biżuterii oraz sprzedaży krzyżyków sercańskich przekazaliśmy ks. Piotrowi 5 tys. euro. Dzięki tym pieniądzom powstaną „nasze” studnie nr 49 i 50 w Czadzie. Celem jest zebranie środków na 100 studni w ramach uczczenia 100-lecia niepodległości Polski. Budowy są realizowane przez trzech polskich misjonarzy w wioskach, które obejmują swoją posługą misyjną.

Jak można pomóc?

+ przekaż starą biżuterię, wysyłając ją do naszego biura

+ kup krzyżyk sercański: www.sklepzmisja.pl

+ pij wodę mineralną Staropolanka (oferta dla firm)

+ przekaż darowiznę

Sekretariat Misji Zagranicznych Księży Sercanów
ul. Radzyńska 3a, 20-850 Lublin
Bank BGŻ BNP Paribas nr rachunku: 79 1600 1462 1847 3641 5000 0008

ks. Piotr Chmielecki SCJ

Author: ks. Piotr Chmielecki SCJ

Po maturze wstąpiłem do Zgromadzenia Księży Sercanów. W 2009 r. przyjąłem święcenie kapłańskie, a następnie pracowałem jako wikariusz w parafii NSPJ w Krakowie. Obecnie jestem fundraiserem („zbieraczem” relacji i pieniędzy) w Sekretariacie Misji Zagranicznych Księży Sercanów; pomysłodawcą zbieramto.pl | dla misji i środowiska. Notorycznie poszukuję srebrnego złomu i elektrośmieci ;). „Po pracy” głoszę rekolekcje, bloguje, podróżuję, gram w piłkę - nawet z drobnymi sukcesami, np. wicemistrzostwo Polski księży w halowej piłce nożnej (drużyna z diecezji lubelskiej).

Share This Post On

Submit a Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.